| Transformers oneshots vol.1 |
Zbiór miniaturek (one shotów) typu "x Reader" oraz shipów postaci (+ starć postaci)
(Głównie TFP)
Data rozpoczęcia: styczneń 2018
Data zakończenia: maj 2019
Transformers i wszystkie przedstawione tam postacie oraz kon...
Nie rozumiem co się ze mną dzieje. Ostatnio nie potrafię się na niczym skupić. Mam mętlik w procesorze i nie potrafię wykonywać skutecznie swoich zadań. Stale odpływam, wodzony przez myśli nie wiadomo gdzie.
Wszystko to zaczęło się w momencie, gdy przyleciałem na Ziemię. Znalazłem stacjonujące tam autoboty, rozrzucone po całej planecie. Zebrałem wszystkich (poza Smokescreen'em i Optimus'em, oni dołączyli do nas później) i pomogłem im stanąć na nogi. Pośród nich były twarze starych znajomych oraz botów, których nigdy wcześniej nie znałem. Autobotem, z którym moja znajomość sięgała najdalej wstecz musiał być Ratchet, lecz to nie na jego widok moja iskra najbardziej błysnęła radością.
(T/I) - moja dawna asystentka, a później partnerka w boju. Na jej widok natychmiast wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. Te przygody, podczas których ją ratowałem, oraz i te, kiedy to ona musiała ratować mnie. Wszystkie te wspólne momenty; czas walki, czy też chwile ciszy przed kolejną burzą; spędzane razem lub też osobno, martwiąc się o życie drugiego. Pamiętam to wszystko, jakby to było wczoraj. Niestety, od tamtej pory minął już szmat czasu. Całe eony, a może jeszcze więcej. Pomimo tego jak blisko ze sobą byliśmy, nasze relacje blokował pewien czynnik. Nierozerwalny łańcuch hierarchii nie powalał nam być razem. Pomimo tego wszystkiego; tej bliskości i wzajemnej troski, można powiedzieć, że nawet swego rodzaju miłości, nigdy nie mogliśmy być we dwoje, jak mech z femme. Nie mogliśmy stać się prawdziwymi partnerami. Nigdy nie mogłem prosić jej, aby została moją partnerką iskry*, pomimo że pragnąłem tego od dawna.
Nadal pragnę.
To niestety nie jest możliwe. Przekonałem się o tym niejednokrotnie. Widziałem jak takie mezalianse się kończą. Rozłąka, zawód, rozpacz i śmierć. Nie chciałem tego dla nas. Pozwoliłem jej więc odejść. Ostatni raz widziałem ją w towarzystwie pewnej niebieskiej fembotki, kiedy wchodziła na pokład ogromnego statku.Odleciała z Cybertronu wraz z innymi femme. Myślałem, że w ten sposób zapewnię jej bezpieczeństwo.
Od tamtej pory byłem sam. Nigdy więcej nie dopuściłem nikogo tak blisko siebie. Być może to przez to zyskałem przydomek 'zimnego służbisty'. W końcu nikt nie uważał, że jestem zdolny do wyższych uczyć niż poczucie obowiązku. Mieli mnie - i nadal mają - za nic nie czującą maszynę. Nawet ci tutaj, członkowie załogi Prime'a mówią o mnie podobnie za moimi plecami, myśląc że nie mam o tym pojęcia.