38 [♥+👌] Airachnid x M!Reader

699 30 16
                                    

SG!Airachnid x Male!Reader"Who let the spiders out?"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

SG!Airachnid x Male!Reader
"Who let the spiders out?"

Zamówione przez: -

Data publikacji: 24 listopad 2018

Licznik słów: 2 433

AU: SG (Shattered Glass)

Uwagi: -

--------------------------------------------------------------
Legenda:
(T/I) - Twoje imię
(K/W) - Kolor włosów
(K/O) - Kolor oczu
--------------------------------------------------------------

- Gdzie ona jest!? - Spytał twardo mężczyzna uderzając pięścią o blat. Zmarszczył groźnie brwi. Z jego oczu ciskały błyskawice.

- Ona jest ... no cóż, ona jest ... nie tu? - Mamrotał leżący w krześle mężczyzna, krzywiąc się w zakłopotaniu. - Myślałem, że jest stale monitorowana. Zgubiła się?

- Nie pogrywaj sobie ze mną, tylko lepiej mów dokąd znów zwiała.

- A skąd ja mam to wiedzieć? To nie tak, że założyłem jej nadajnik czy coś. - Tłumaczył młodszy mężczyzna, rozkładając bezradnie ręce.

- A nie o to cię prosiłem?

Nastała niemal grobowa cisza. Mąciło ją jedynie ciche buczenie starej, migoczącej od czasu do czasu żarówki. Starszy rangą i wiekiem żołnierz usiadł i odetchnął starając się uspokoić rozkołatane nerwy. Przeczesał palcami krótkie, siwe włosy..

- Zaczynam tracić cierpliwość. - Odezwał się w końcu, ponownie spoglądając na chłopaka. - I to do was obojga.

- Ale kapitanie, ja-

- Nie skończyłem! - Przerwał mu twardo. Opuścił dłoń i wyprostował się. - Przydzieliłem cię do niej, (T/I), bo pokazałeś, że masz kwalifikacje i wiesz co robić. Miałeś nie spuszczać jej z oka. Wiesz, że ona stanowi zagrożenie. Tak samo dla nas i dla samej siebie, jak i dla niczego nie spodziewających się cywili!

- Wiem. Przepraszam. To się więcej nie powtórzy. Znajdę ją i sprowadzę. Będę lepiej jej pilnował. - (K/O)-oki beznamiętnie wyrecytował formułkę po czym wstał. - Czy mogę odejść?

- Ja nadal nie skończyłem! - Ruchem ręki Kapitan kazał mu spocząć, czemu młodszy nie mógł się niestety sprzeciwić. - Znajdziesz ją i sprowadzisz, ale masz uważać na Autoboty. Unikaj starcia. Nie potrzeba nam więcej szkód, rannych i poległych...

- Tak jest, Kapitanie Bishop. - (T/I) odpowiedział. Miał wielką nadzieję, że nie będzie go dłużej przetrzymywał. Granie miłego zaczynało go męczyć, a nie pomagało to, że starszy zaczynał grać mu na nerwach. - Czy teraz mogę już odejść?

- Idź. - Rzucił zrezygnowany starszy mężczyzna. - Tylko poza Autobotami uważaj też na cywili. Żeby nie było jak ostatnio.

- Tak jest, sir! - Sekunda wystarczyła, aby (K/W)-włosy zniknął za drzwiami, czując ulgę.


| Transformers oneshots vol.1 | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz