28 [👌] Arcee x Wheeljack

721 39 107
                                    

Arcee x Wheeljack"Ostatnia"

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Arcee x Wheeljack
"Ostatnia"

Zamówione przez: -

Data publikacji: 22 kwietnia 2018

Licznik słów: 1 101

AU: -

Uwagi: 200% crackfic; Treść tego rozdziału nie ma na celu obrażenia nikogo. Została stworzona tylko i wyłącznie jako żart/parodia.

A/N: Polecam wam przeczytać to: https://www.wattpad.com/564162138 . Majstersztyk i prawdziwa inspiracja dla tego crack-shota. W komentarzach z resztą widać!

--------------------------------------------------------------
Legenda:
(T/I) - Twoje imię
(K/L) - Kolor lakieru (pancerza)
(K/O) - Kolor optyk (oczu)
--------------------------------------------------------------

[ WHEELJACK ]

Wreszcie, po tak długim czasie, po miesiącach starań . . .

Wreszcie Arcee zgodziła się zostać moją partnerką iskry!

Jaki to był ból dupy by ją przekonać, by ją wyrwać z tego stanu rozpaczy po jej poprzednim partnerze. Cliffjumper nie żyje i nie ma co płakać. To wojna, śmierć to codzienność.

Arcee to ostatnia fembotka na świecie. Więcej nie ma. Wszystkie zginęły poza nią. Dziwi mnie, że reszta drużyny Prime'a jeszcze nie wzięła jej w obroty. No chyba, że o czymś nie wiem . . . albo wszyscy oni wolą mechów. Smokescreen i Bumblebee są w miarę . . . b l i s k o.

No ale co mnie oni obchodzą? Tyle co nic! Najważniejsze, że mam od teraz swoją femmę. Moją własną.

Brakowało mi tego od tak dawna . . . w sumie od czasów zniszczenia Cybertronu.

Nie powinno więc nikogo dziwić, że gdy tylko zgodziła się wejść ze mną w związek, starałem się byśmy więcej czasu spędzali sam na sam. Tak jak teraz - sami, tylko we dwoje, na patrolu w gęstym lesie.

Arcee szła na szpicy, prowadząc nas wytyczoną trasą. Nie narzekam - nie muszę patrzeć się w urządzenie pomiarowe i zamiast tego mogę napawać się widokami.

Szliśmy tak sobie w niezmąconym spokoju, co raz wymieniając kilka zdań.

Zatrzymaliśmy się dopiero nad przepaścią. Z tego miejsca pięknie było widać zachód słońca. Gwiazda opromieniała las poniżej płomienną czerwienią. Las w którym przebywaliśmy kończył się razem z urwiskiem. Kolejne drzewa zaczynały się dopiero ok. 1 km poniżej. Może i ze 2 km. Cudowny widok. Zwłaszcza jej rozświetlona, delikatna, kobieca rama.

-Ratchet'owi znów coś się pokręciło. Przecież dalej nie pójdziemy. - Powiedziała femme zatrzymując się na skraju urwiska.

Niech tak myśli. To całkowicie wina Ratcheta, bo przecież ja wcale nie majstrowałem przy urządzeniu i wcale nie wprowadziłem takiej trasy. N i e wcale!

| Transformers oneshots vol.1 | PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz