Rozdział 2.

903 87 21
                                    

Bardzo często Jungkook nocował u mnie w pokoju. Pamiętam jak któregoś dnia zaproponował mi, abym tym razem to ja przyszedł do niego na noc. Doskonale pamiętałem jego małe łóżko, na którym było nam razem trochę ciasno. W momencie gdy spadłem w środku nocy z posłania, obaj postanowiliśmy, że to u mnie będziemy spędzać razem noce.

Wystarczało mi gdy Jungkook leżał tak blisko mnie, a ja zanim zasnąłem długo patrzyłem na jego kochaną twarz. Szatyn nie miał pojęcia, że go obserwuję i to bardzo uważnie. Gdyby wiedział, pewnie poczułby się zawstydzony. 

Przyjemnością było móc go podziwiać gdy spał, bo wtedy wyglądał zupełnie jak anioł zesłany z nieba. W moich oczach był najpiękniejszym chłopakiem jaki istniał na tej ziemi.

Byłem bardzo ciekaw jak będzie wyglądało nasze zbliżenie. Często o tym rozmyślałem, ale nigdy nie wspominałem o tym na głos. Jungkook pewnie czasem czuł się bardzo zagubiony, co mogłem zauważyć gdy tylko na mnie spojrzał. Najwyraźniej czuł coś podobnego, lecz nie potrafił pójść za namową swojego ciała i po prostu spróbować ze mną czegoś więcej, bycia jeszcze bliżej niż do tej pory.

Może powinienem z nim o tym porozmawiać, tak zupełnie szczerze? Jednak czy Jungkook nie ucieknie gdy tylko usłyszy o czym chcę z nim rozmawiać? Mimo, iż bardzo się kochaliśmy to szatyn ciągle był tak samo nieśmiały jak na początku. Co miałem zrobić w takiej sytuacji?

Znalazłem sposób gdy nocował u mnie tego dnia. Postanowiłem otoczyć go całym swoim ciepłem i jakoś zachęcić do zwierzeń. Kiedyś to zrobił więc dlaczego teraz miałoby być inaczej?

Jungkook już niemal przysypiał gdy poruszyłem się w łóżku i objąłem go w pasie. Chłopak uchylił oczy, patrząc na mnie sennie. Wydawał się zmęczony.

Do tej pory nie zdarzyło się żebyśmy spali nago lub choćby w połowie rozebranym. Jungkookie zwykle wkładał na siebie dresy oraz jakąś koszulkę. Wstydził się pokazać przede mną, choć ja wcale nie miałem aż takich oporów.

- Możemy porozmawiać? - szepnąłem, całując go w czoło.

Jungkook zamrugał, aby odpędzić napływający sen, a następnie spytał cichutko:

- Teraz?

Skinąłem głową, a gdy nie odpowiedział, posłałem mu delikatny uśmiech. Szatyn zmusił się do uśmiechu, a potem westchnął. Przeciągnął się zupełnie jak kot, na co roześmiałem się pod nosem.

- Jiminnie, nie możemy jutro? - poprosił mnie. - To takie ważne?

Ponownie skinąłem głową, obejmując chłopaka ramionami. Jungkook przysunął się do mnie bliżej, patrząc z bliska w moje oczy. Nie byłem pewny co widzi w ciemnościach, ale najwyraźniej dostrzegł mój zamyślony wzrok.

- Więc...co się stało? - spytał bardzo cicho, lekko drżąc na ciele. Poszukał mojej dłoni ukrytej gdzieś pod kołdrą, a potem mocno uścisnął.- Masz jakieś kłopoty?

- Jungkookie, kocham cię - zacząłem, a gdy nagle zdrętwiał, pogłaskałem go po plecach, aby się rozluźnił. - Nie martw się, to nic złego.

Chłopak odetchnął, a mi przeszło przez głowę, że muszę bardzo uważać na słowa. Jungkook był bardzo wrażliwy.

- Chciałem z tobą o czymś porozmawiać. Może...uznasz, że to bezcelowe, ale muszę cię o coś spytać.

Szatyn powoli skinął głową, uśmiechając się do mnie delikatnie. Już nie drżał, czując moje dłonie na swoich plecach.

- Dobrze, to pytaj - odpowiedział odważnie, cmokając mnie prosto w usta.

Uśmiechnąłem się do niego, ostrożnie gładząc po ciele.

DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz