Rozdział 10.

653 73 39
                                    

Udało mi się przekonać szatyna, aby wyszedł ze mną na dziedziniec szkoły. Jungkook nie odezwał się do mnie ani jednym słowem, a gdy na niego spojrzałem, nagle odwrócił wzrok w przeciwną stronę.

- Usiądźmy tutaj - poprosiłem go, pociągając za rękę i niemal siłą sadzając na schodach.

Jungkook odsunął się ode mnie, lecz gdy tylko zauważył moją obandażowaną rękę, natychmiast przysunął się z powrotem. Bez słowa ujął moją dłoń w swoją, przyglądając się opatrunkowi.

- To nic wielkiego - zapewniłem go, ale nie odpowiedział. - Naprawdę nie musisz się zamartwiać, Jungkookie.

Szatyn zadrżał na ciele, mocniej ściskając moją dłoń. Poczułem ciepło jego palców, a na moją twarz wpłynął lekki uśmiech.

- Przepraszam za to, że jestem takim idiotą - wyznałem, zaskakując go.- Wiem, że cię zraniłem po raz kolejny. Nie wiem co zrobić żebyś mi wybaczył...

- Nie umiem ci znowu zaufać - wyszeptał cicho, a jego głos nagle zadrżał.

Popatrzyłem na chłopaka z boku, ale jego wzrok był skierowany przed siebie. Dostrzegłem bladość jego skóry, dlatego zacząłem się lekko niepokoić.

- Czy...dobrze się czujesz?

Jungkook pokręcił głową, a potem na mnie spojrzał. Jego oczy były przepełnione smutkiem, a moje serce zaczęło się zaciskać z tego powodu.

- Znowu...- zacząłem cicho, a potem wziąłem głęboki wdech.- ...wszystko zniszczyłem.

Chłopak otworzył usta, aby coś powiedzieć jednak naszą rozmowę przerwał nie kto inny jak Taehyung. Pojawił się tak nagle, a potem bez żadnego ostrzeżenia złapał Jungkooka pod ramię i zaczął go ciągnąć za sobą.

Podniosłem się nagle, czując w sobie wściekłość. Jakim prawem go w ogóle dotykał?

- Zatrzymaj się! - krzyknąłem, a blondyn stanął i rzucił mi nieprzyjemne spojrzenie przez ramię.- Co ty wyrabiasz? Puść go natychmiast!

- Nie wtrącaj się - mruknął złośliwie, posyłając mi chytry uśmiech.- Jestem przyjacielem Jungkooka i dobrze się nim zaopiekuję. Nie to co ty.

- Jeśli go nie zostawisz w spokoju to gorzko tego pożałujesz - syknąłem, kierując się w jego stronę.

Jungkook nagle wyszarpnął się z uścisku blondyna, a potem popatrzył na mnie żałośnie.

- Daj spokój, Jiminnie.

Jego słowa były dla mnie wstrząsem. Oniemiałem, nie spodziewając się czegoś takiego z jego strony. Nawet mi nie dał szansy na obronę. Czemu po prostu wolał towarzystwo Taehyunga?

- Widzisz? Nic tu po tobie, spadaj - zawarczał Taehyung, ponownie pokazując swoją prawdziwą twarz. - Jungkook nie będzie przez ciebie płakać, już ja tego dopilnuję.

Nie miałem wyboru i musiałem się wycofać.

***

- Nie ufa mi, Hobi - wyżaliłem się przyjacielowi, popijając pepsi. Nie chciałem się upijać więc tylko to mi pozostało. Chciałem być zupełnie trzeźwy i pomyśleć co dalej.- Co teraz? 

- Nie przejął się twoją ręką? - zapytał Hoseok, delikatnie dotykając mojego ramienia.- Nic nie powiedział? Nie wierzę.

- Nie, zmartwił się - przyznałem, na nowo rozpamiętując jego smutne oczy.- Ale Taehyung wszystko zepsuł, jak zawsze. Gdyby nie on to teraz być może ja i Jungkookie bylibyśmy razem.

DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz