Rozdział 8.

672 75 30
                                    

Dziewczyna Yoongiego czekała na mnie w pobliżu szkoły następnego dnia. Tak jak mi wcześniej zapowiedziała przez telefon, chciała odbyć ze mną poważną rozmowę, a ja ciągle zastanawiałem się do czego dąży. Chyba nie miała zamiaru mnie zaczepiać i grać na dwa fronty? Miałem złe przeczucia co do tego. Jednak ciekawość jak zwykle przeważyła nad podjęciem decyzji.

Yerin włożyła swój mundurek szkolny, a plecak przewiesiła przez ramię. Jej długie, czarne włosy opadały niesfornie na ramię. Cały czas usiłowałem sobie przypomnieć skąd znam jej gesty. 

Gdy mnie zauważyła w oddali, pomachała przyjaźnie i uśmiechnęła się spokojnie. Nie wyglądała na przestraszoną, a zwłaszcza na uwodzicielską. Może miała inny motyw żeby się ze mną zobaczyć.

- Cześć - przywitałem się, stając naprzeciw niej. Przyjrzałem się jej twarzy, a potem spytałem cicho:- Możesz mi powiedzieć o co chodzi, Yerin? Co to za gra?

Brunetka uniosła brwi zaskoczona moją otwartą wrogością. Westchnęła teatralnie, odrzucając włosy na bok.

- Słuchaj, nie mam nic złego na myśli - zaczęła spokojnym tonem głosu, a potem dodała: - Może będziesz zaskoczony tym co ci powiem, ale...muszę to zrobić.

Skinąłem głową, idąc przed siebie.

- Dobra, przejdźmy się. Nie chcę żeby ktoś nas zauważył.

Yerin zawahała się, lecz po chwili ruszyła tuż za mną.

***

Przez całą drogę do parku obserwowałem brunetkę, która co parę minut spoglądała na mnie z boku. W końcu zatrzymałem się dość daleko od szkoły, a potem odwróciłem prosto ku dziewczynie.

- Wobec tego możesz zaczynać - oświadczyłem, opanowując swoje emocje. Jakoś przestałem się przejmować jej obecnością. W końcu co mogła mi zrobić? Miała już swojego ukochanego, a ja nie byłem dla niej nawet przyjacielem.

Yerin skinęła głową, patrząc mi prosto w oczy. To mnie na moment wytrąciło z równowagi, ale czekałem cierpliwie na jej słowa.

- Jak wiesz bardzo mi zależy na Yoongim - oznajmiła, a gdy zmarszczyłem brwi, dodała szybko: - Twój przyjaciel jest dla mnie bardzo ważny, lecz...gdy cię zobaczyłam to..- wzięła głęboki wdech, wyrzucając z siebie pospiesznie: - Coś w moim sercu się zmieniło. Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że...zaczęłam się w tobie zakochiwać, Jimin.

Otworzyłem szeroko oczy, patrząc na nią z niedowierzaniem. Chciałem jej wygarnąć żeby przestała się wygłupiać, ale jej spojrzenie mnie powstrzymało.

- Wiem, że nie jestem teraz uczciwa wobec Yoongiego - dodała cicho, wahając się.- Ale to jest silniejsze niż mój rozsądek. Znam cię z opowiadań Hany...

- Co? - przerwałem jej, unosząc brwi. Hana? Musiałem się przesłyszeć, ale...- Zaraz, ty znasz Hanę? Skąd?

Yerin wbiła we mnie nieruchome spojrzenie, nagle poważniejąc.

- Jest moją przyjaciółką, a właściwie to była nią - odpowiedziała spokojnie.- To ode mnie nauczyła się tego gestu - mruknęła, odsuwając włosy na bok. To musiało bardzo działać na płeć przeciwną, ale nie na mnie. Byłem już zakochany i nic by mnie nie zmusiło żebym nagle zainteresował się brunetką.

- Pokłóciłyście się? - spytałem, ciekaw co się wydarzyło. - Hana i ja kiedyś byliśmy...jakby to ująć...dość blisko, ale jej nie kochałem.

- Tak, opowiadała mi o tym jak złamałeś jej serce - wyznała, wzdychając. - Jednak po tym wszystkim bardzo się zmieniła. Stała się złośliwa i nieznośna. Zaczęła pić. I prawdę mówiąc...odbiła mi mojego byłego więc...sam rozumiesz dlaczego już się z nią nie przyjaźnię.

- I ty chcesz zrobić to samo mnie i Yoongiemu? - spytałem mrukliwie, a gdy nie spuściła wzroku, dodałem: - To twoja zemsta, Yerin?

Brunetka pokręciła przecząco, poprawiając plecak na ramieniu.

- Nie, to nie tak - zaprzeczyła stanowczo.- Chciałam być z tobą szczera. Wolę żebyś wiedział co czuję...i co może się stać jeśli moje uczucia do ciebie nabiorą rozpędu. Nie chcę tracić Yoongiego, ale...nie wiem co robić. Boję się, rozumiesz?

Westchnąłem, bo cała ta sytuacja wcale nie była prosta. Problemy się piętrzyły i tu już nawet nie chodziło o mnie i Jungkooka. Moja przyjaźń z Yoongim mogła być zagrożona.

- Posłuchaj mnie...- zacząłem pewnym tonem, a gdy dziewczyna zwróciła na mnie uwagę, postanowiłem jasno jej wytłumaczyć na czym polega jej błąd.- Nie znamy się nawet, Yerin. To może być tylko chwilowe zauroczenie, które skończy się równie szybko co zaczęło. Nie postępuj zbyt pochopnie i nie niszcz tego co masz z Yoongim, dobra? Daj sobie więcej czasu. Jestem pewny, że wszystko się ułoży.

Brunetka zagryzła usta, jakby się nad czymś zastanawiając. Potem przyjrzała mi się uważnie.

- Może masz rację - zgodziła się, a potem spytała ostrożnie: - Ale...ty masz kogoś, prawda?

- Skąd wiesz? - mruknąłem, bo przecież nie mogła wiedzieć o moim osobistym życiu, no chyba że Yoongi jej coś wspomniał.- Tak, spotykam się z kimś.

Yerin przez moment wydawała się zaciekawiona, ale potem jej blask w oczach zgasł.

- Jesteś szczęśliwy?

Nie wiedziałem co jej powiedzieć. Nie mogłem kłamać, ale też nie musiała wiedzieć o wszystkim.

- Bardzo mi na nim zależy - wyznałem szczerze, a gdy zamrugała, dodałem: - Tak, dobrze słyszysz. Spotykam się z chłopakiem. To wystarczający powód żebyś przemyślała swoje zainteresowanie moją osobą. Bo musisz wiedzieć, że nie zakocham się w tobie. Ani teraz ani potem.

- Najwyraźniej potrzebuję więcej czasu, Jimin - odpowiedziała, patrząc na mnie z niepewnym uśmiechem.- Pójdę już.

Patrzyłem za nią, mając nadzieję na to, że sprawy same się ułożą. W końcu zawsze mogło być gorzej, ale jeśli naprawdę była zakochana w Yoongim to byłem pewny, że to tylko kwestia czasu, aż zrozumie swoje prawdziwe uczucia. Przecież nawet ja widziałem jak bardzo do siebie pasują. To nie mogło być tylko złudzenie.

***

Wracając do domu, miałem wielką ochotę pójść do Jungkooka i z nim porozmawiać. Chłopak nie odezwał się do mnie od wczoraj, a ja martwiłem się, że coś jest nie tak. W końcu zwykle szybko się godziliśmy, ale też nasze kłótnie nie były tak poważne jak ostatnia.

Westchnąłem, idąc przed siebie. Co mogłem zrobić jeśli nagle wszystko wokół mnie zaczęło się psuć? Czy to była tylko moja wina? Czy nie było też tak, że wina leżała po obu stronach?

W końcu zdecydowałem się, że zajrzę na moment do jego mieszkania. Przecież mnie nie wyrzuci, a przynajmniej taką miałem nadzieję. Jungkook nie potrafił się długo gniewać, taki już miał charakter.

Gdy dotarłem przed drzwi szatyna, na moment się zawahałem. Jednak chęć zobaczenia go była silniejsza niż mój strach. Zadzwoniłem do drzwi, czując jak mocno bije moje serce.

Jungkook otworzył drzwi, a gdy tylko mnie zauważył, spuścił wzrok.

- Jungkookie, mogę...- zacząłem, ale mi przerwał.

- Po co przyszedłeś?

Nie spodziewałem się takiego pytania. Dlaczego był taki zdystansowany wobec mnie?

- Chciałbym porozmawiać - szepnąłem, a gdy na mnie spojrzał, dodałem cicho: - I przeprosić za ostatnie. Naprawdę nie chciałem...

- Idź już - mruknął szatyn, wprawiając mnie w zdumienie.- Nie chcę rozmawiać.

- Ale...

Gdy dostrzegłem jak zamyka drzwi, niemal siłą włożyłem rękę w szparę, nie pozwalając mu na to. Jednak on był szybszy i zatrzasnął mi drzwi przed nosem, a ja nagle odskoczyłem do tyłu. Moja dłoń zaczęło mocno boleć, a skóra była trochę poobcierana i zaczerwieniona. Czemu wpychałem rękę tam gdzie nie powinienem? To musiała być zemsta zesłana za wszystkie moje grzechy.

*******************************************************************************************




DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz