Rozdział 17.

685 76 73
                                    

W kuchni zapanowała nagła cisza, przerywana jedynie spokojnymi oddechami naszej trójki. Starałem się zachowywać naturalnie, lecz myśl iż ojciec Jungkooka widział nas w tak jednoznacznej sytuacji sprawiała, że czułem się co najmniej niepewnie. Miałem nadzieję, że pan Jeon nie będzie za bardzo dociekał co właściwie robiliśmy tuż przed jego oczami.

Jungkook nie odzywał się, co chwilę popatrując na mnie z boku, aż w końcu głośno wypuścił wstrzymywane dotąd powietrze i postanowił przemówić jako pierwszy.

- Tato, my właściwie...

- Zaraz, muszę się uspokoić - mężczyzna spojrzał na mnie, a potem odchrząknął.- No więc...mam nadzieję, że się zabezpieczacie, Jimin.

Gdybym nie siedział to teraz pewnie bym opadł oszołomiony na krzesło. Nie spodziewałem się usłyszeć czegoś podobnego z ust taty mojego chłopaka. Natomiast szatyn skulił się w sobie, odwracając wzrok na ścianę.

- Proszę pana, my wcale nie...

- Nie musisz mi się tłumaczyć - mężczyzna podniósł rękę, dlatego zamilkłem.- Wiem, że w tym wieku robi się podobne rzeczy. Sam kiedyś byłem nastolatkiem.

- Tato....- Jungkook zagapił się na niego, a potem wydusił z siebie: - Mógłbyś...nie kompromitować mnie w tej sytuacji?

- Ach, robię tak? - pan Jeon podrapał się po karku, a potem westchnął.- No cóż, dobrze. Nic więcej nie powiem. Jednak...mam prośbę do ciebie.

Skierował na mnie swój wzrok, a potem przyjrzał mi się dokładnie. Zanim tutaj przyszliśmy, zdążyłem włożyć na siebie piżamę szatyna, którą mi pożyczył. Jak miałbym w takich okolicznościach spać jedynie w bieliźnie? To by było niedopuszczalne.

- Oczywiście, słucham - skinąłem głową, a potem odszukałem dłoń mojego chłopaka i mocno uścisnąłem. Jungkook ostrożnie złapał moje palce, starając się nie pokazywać po sobie jak bardzo jest zawstydzony tą rozmową.

- Może nie powinienem się wtrącać w wasze sprawy, ale...- zawiesił na moment głos, patrząc na swojego syna.- Jungkook jest bardzo wrażliwy, Jimin. Chciałbym żebyś pamiętał o tym gdy będzie trzeba.

Zdumiony, potaknąłem. Czy pan Jeon właśnie mi zasugerował żebym był delikatny gdy ja i Jungkookie będziemy jeszcze bliżej siebie niż do tej pory? Czy ten mężczyzna mógł myśleć właśnie o tym czy to ja byłem w błędzie?

- No to...pójdę już spać - oznajmił, podnosząc się z krzesła.- Nie hałasujcie zbytnio, chłopcy.

- Tato! - Jungkook prawie krzyknął, patrząc za rozbawionym mężczyzną. Potem odwrócił się do mnie, a gdy pan Jeon zniknął w swoim pokoju, szatyn wtulił się we mnie całym ciałem.- Przepraszam za niego, Jiminnie.

- No co ty, kochanie - mruknąłem, dotykając włosów chłopaka.- Twój tata jest w porządku i nas akceptuje. To chyba liczy się najbardziej, nie uważasz?

Jungkook popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem, a potem potaknął. Jego oczy były senne, dlatego postanowiłem jak najszybciej iść spać. Liczyłem na to, że uda mi się jakoś uspokoić ciągle roztargnionego szatyna. Czułem, że jeszcze nie wszystko jest w porządku.

***

- Jungkookie, martwisz się tym co powiedział twój tata? - szepnąłem w ciemności, obejmując swojego chłopaka.

Szatyn uniósł głowę, patrząc na mnie. Nie byłem pewny co widzi w mroku, ale najwyraźniej coś dostrzegł, bo odpowiedział swoim cichym głosem.

- Nie, nie myślałem o tym - chłopak wtulił się w moje ramię mocniej, a potem położył głowę tuż przy moim policzku. Jego włosy łaskotały mnie po skórze, ale nie było to niewygodne.- Ale...czemu pytasz, Jiminnie? Mój tata wcale nie wie o czym mówi. Ja nie jestem aż tak wrażliwy.

- Myślę, że jednak jesteś - przyznałem, a gdy się nie odzywał, dodałem spokojnie: - To nie jest nic złego, dlatego nie zawracaj sobie tym głowy. Dobrze wiesz, że nie chciałbym żebyś się zmieniał. Nawet dla mnie. To jaki jesteś sprawia, że jesteś wyjątkowy w moich oczach.

Jungkook pociągnął nosem, a ja nagle zacząłem się martwić. Czy on płakał? Wyciągnąłem rękę, unosząc podbródek chłopaka, lecz nie dostrzegłem śladu łez w jego oczach.

- To co mówię cię zasmuciło?

- Wcale nie, Jiminnie - westchnął, owiewając mnie swoim ciepłym oddechem.- Po prostu...trochę się wzruszyłem.

Uśmiechnąłem się delikatnie, a potem ostrożnie pochyliłem żeby dotknąć swoim policzkiem jego policzka. Jungkook objął mnie za kark, a gdy podniosłem na niego wzrok, musnął mnie w usta. Nie starałem się wzbudzić w sobie namiętności ani jakiegokolwiek innego płomienia, który mógłby wszystko zniszczyć. Jeszcze pamiętałem co spowodowało nasze kłótnie i ten dramat. Moje idiotyczne zachowanie. Obiecałem sobie, że drugi raz nie popełnię tego samego błędu.

- Jestem bardzo zmęczony, Jiminnie - mój chłopak odsunął się trochę, dając mi więcej przestrzeni dla siebie.- Gdy się rano obudzę to będziesz tu, prawda?

Byłem trochę zaskoczony, że ciągle się niepokoi czymś takim. Czyżbym dał mu wcześniej do zrozumienia, że odejdę?

- Będę, nie tylko jutro ale zawsze - odpowiedziałem poważnie, nie spuszczając z niego oczu.- Zamknij oczy i śpij, Jungkookie. Popilnuję cię.

Szatyn uśmiechnął się do mnie, a potem złapał moją rękę w swoją i zamknął powieki. Przez jakiś czas obserwowałem go ukradkiem, napawając się swoim szczęściem. Nie mogłem jeszcze otrząsnąć się po tym dramacie, który razem przeżyliśmy. Dlaczego tak nagle naszyły mnie paskudne złe myśli? Moje przeczucie zwykle się sprawdzało, ale miałem nadzieję, że tym razem to tylko moja wybujała wyobraźnia.

***

Obudziłem się tuż nad ranem, a potem przeciągnąłem szeroko. Moje oczy z trudem rozpoznały miejsce, w którym się znalazłem. Dopiero po minucie przypomniałem sobie, że jestem u Jungkooka. Niemal od razu popatrzyłem w jego stronę.

Szatyn ciągle jeszcze spał, a w świetle dnia mogłem zauważyć jego bladą i mokrą twarz. Przestraszony, miałem zamiar go obudzić, ale coś mnie przed tym powstrzymało. Nie wiem czy był to wyraz twarzy mojego chłopaka czy tak po prostu postanowiłem nie przerywać jego niespokojnego snu. Po prostu czułem, że nie powinienem. Dziwne odczucie. Nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego.

- Jiminnie...- Jungkook nagle zaczął łkać. To było dla mnie za dużo.

Delikatnie potrząsnąłem ramieniem chłopaka, starając się wyrwać go z koszmaru. Szatyn otworzył oczy, czując moje natarczywe dłonie, a potem na mnie popatrzył.

- To tylko sen, Jungkookie...- wyszeptałem, ale w jego oczach ciągle widniały łzy.- Dlaczego płakałeś? Śniło ci się coś złego?

Chłopak nie odpowiedział, a potem obrócił się na bok, wtulając w moje ramię. Pociągnął nosem, patrząc na moją twarz. Nieustannie mi się przypatrywał jakby nie mógł uwierzyć, że tu jestem.

- Śniłem ci się - powiedziałem, a gdy skinął głową, chciałem zadać następne pytanie. Jednak zanim to zrobiłem, Jungkook oświadczył:

- Nie wsiadaj dziś na swój motocykl, proszę. Czuję, że stanie się coś złego.

**********************************************************************************************

Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział i do następnego :) Jestem ciekawa waszych teorii, jeśli jakieś macie. Co się stanie w następnych rozdziałach? ;) Piszcie w komentarzach, zawsze mi miło gdy czytam wasze opinie :)




DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz