Postanowiłem zaczekać w sali gdzie leżał Jungook aż wreszcie się wybudzi. Mijające godziny były dla mnie formą najgorszej kary. Miałem wrażenie jakby dosięgła mnie zemsta niebios za wszystko co zrobiłem. Może nie było tego dużo w moim życiu, ale czemu miałem wrażenie, że na to zasłużyłem? Jeśli ceną było odzyskanie szatyna to mogłem się zgodzić na cokolwiek, byle tylko chłopak otworzył oczy i na mnie spojrzał.
- Jesteś tu, ale cię nie ma...- wyszeptałem cicho, patrząc na nieruchomą twarz Jungkooka. Bardzo za nim tęskniłem, aż bolało mnie serce z tego powodu. Chciałem w końcu znowu się uśmiechnąć i być z moją miłością. Tylko na tym mi zależało.
W momencie gdy o tym myślałem, poczułem jak delikatna dłoń szatyna ostrożnie ściska moją. Trzymałem chłopaka za rękę niemal od godziny, a gdy poruszył palcami, aż wstrzymałem oddech. Czyżby wreszcie miał zamiar się obudzić?
- Jungkookie, jestem tutaj - powiedziałem cicho, pochylając się nad jego bladą twarzą.- Nigdzie nie pójdę, obiecuję ci. Tym razem zostanę przy tobie.
Jungkook nie reagował na moje słowa, lecz jego powieki lekko drgnęły. Patrzyłem spokojnie na wszystkie jego reakcje, a moje serce nagle zaczęło bić coraz to szybciej. Chciałem płakać, ale jakoś udało mi się zapanować nad tym odruchem.
Nagle tuż za sobą usłyszałem cichy dźwięk. Popatrzyłem do tyłu, spostrzegając pana Jeona stojącego w drzwiach.
- Jungkookie chyba...zaczyna się wybudzać...- wyszeptałem, a na twarzy mężczyzny odmalowało się zaskoczenie jak i nadzieja.
***
Nie pomyliłem się w swoich obserwacjach gdyż po kwadransie Jungkook naprawdę otworzył oczy. W pierwszej kolejności nawet mnie nie zauważył, skupiony na otaczającej go rzeczywistości. Lekarz opiekujący się szatynem przyszedł od razu żeby go zbadać i sprawdzić czy wszystko w porządku. Ja trzymałem się z boku, nie chcąc zakłócać spokoju chłopaka.
- Wygląda na to, że ma się dobrze - oświadczył doktor, a pan Jeon odetchnął z ulgi, zresztą ja również.- Powinien zostać w szpitalu jakiś czas. Musimy go mieć pod obserwacją, rozumie pan. Poza tym Jungkook jeszcze nie będzie w stanie mówić, bo tak jak wcześniej powiedziałem, jego gardło zostało uszkodzone. Ale jestem dobrej myśli, niech się pan nie martwi.
Tata mojego chłopaka przysiadł na krzesełku, spoglądając na oszołomionego Jungkooka. Przyglądałem się tej scenie, a gdy lekarz wyszedł, wziąłem głęboki wdech.
- Chcesz zostać z nim sam? - usłyszałem pytanie.
- Nie, chyba...dam mu trochę czasu - mruknąłem, wpatrując się w twarz szatyna. Jungkook wyglądał zupełnie jakby ciągle jeszcze śnił, lecz w jego oczach zaczynało pojawiać się coś na kształt zrozumienia. Może już się domyślił, co takiego próbował wcześniej zrobić w lesie?
- W takim razie posiedzę z nim trochę - pan Jeon ponownie spojrzał na swojego syna.- Potem muszę iść do pracy więc...mógłbym cię poprosić żebyś się nim zajął?
- Ufa mi pan? - zapytałem, a moje dłonie zaczęły drżeć.
Mężczyzna zawiesił na mnie spojrzenie, przypatrując mi się z powagą. Zupełnie jakby głęboko rozważał moje pytanie, starając się znaleźć właściwą odpowiedź.
- Tak, ufam - odpowiedział wreszcie, a ja poczułem jak ulga opanowuje moje ciało.- Jungkook darzy cię uczuciem więc dlaczego miałbym ci nie ufać?
Nie odpowiedziałem, a potem wyszedłem na korytarz żeby zadzwonić do swoich przyjaciół i powiadomić ich, że Jungkook odzyskał przytomność.
CZYTASZ
DNA/ love myself
FanficDruga część DNA/ love yourself. Park Jimin jest w szczęśliwym związku z Jungkookiem. Jednak sprawy zaczynają się komplikować gdy do klasy młodszego dołącza nowy uczeń, a wokół Jimina zaczyna się kręcić piękna dziewczyna. W tym samym momencie międz...