Rozdział 16.

730 72 31
                                        

Nie próbowałem powstrzymać Jungkooka od płaczu. Jeśli tak nagle zaczął wylewać z siebie cały smutek i cierpienie to musiałem mu na to pozwolić. Zamiast go uspokajać, podniosłem się z łóżka i poszedłem po swój plecak gdzie miałem schowaną czekoladę Hoseoka. Nie wiedziałem czy to jakoś pomoże, ale szatyn lubił słodycze więc mogło się udać.

Jungkook leżał w ten samej pozycji co wcześniej, a gdy wróciłem do niego, popatrzył na mnie oczami pełnymi łez.

- Hobi chciał ci dać prezent - powiedziałem, wręczając czekoladę zdumionego chłopakowi.- Zjedz trochę, na pewno przypomnisz sobie nasze wspólne chwile, Jungkookie.

- Podziękuj mu - odpowiedział zachrypniętym głosem, podnosząc się do siadu. Skrzyżował nogi, patrząc na mnie niepewnie.- Wyglądam bardzo źle?

Uśmiechnąłem się do Jungkooka, a potem pogłaskałem go po włosach.

- Koszmarnie - odpowiedziałem szczerze, a gdy jego usta zaczęły drżeć, dodałem: - Ale bardzo mi się podobasz.

Jungkook parsknął cichym śmiechem, obdarzając mnie niepewnym uśmiechem. Zabrał czekoladę, a potem otworzył ją i zjadł dwie kostki. Wyglądał na zadowolonego z upominku.

- Gorzka, taka jak lubię - wyszeptał, patrząc w moje oczy.- Wiesz...gdy byłem w lesie..

Poczułem jak w moim brzuchu coś się ściska. Doskonale pamiętałem widok leżącego bezwładnie szatyna. Wtedy sądziłem, że jest za późno na ratunek. Gdyby nie Yoongi pewnie bym nie odzyskał rozsądku i zaczął się użalać nad sobą.

- Śmiertelnie się bałem - Jungkook spuścił wzrok na swoje dłonie, a potem dodał: - Czułem się okropnie. Nie mogłem złapać tchu, a moje serce bardzo bolało. Wcześniej rozmawiałem z Taehyungiem, a on mi powiedział...

- Wiem, przyznał się do wszystkiego - wtrąciłem, a gdy chłopak podniósł wzrok, kontynuowałem cicho: - Naopowiadał ci samych głupot, Jungkookie. Ja cię kocham i nigdy bym się z ciebie nie śmiał. Wiem, że nie masz żadnych doświadczeń bo jestem twoją pierwszą miłością.

- I jedyną, Jiminnie - szatyn westchnął cicho, a potem podał mi czekoladę.- Ty też zjedz, może polubisz ten smak.

Przyglądałem się twarzy Jungkooka, a potem się uśmiechnąłem.

- Dobrze pamiętam, bo wtedy cię całowaliśmy - przypomniałem, a chłopak nagle się zarumienił.- Więc nie muszę się sprawdzać. Gorzka czekolada zawsze będzie mi przypominać o tobie.

- Próbujesz być romantyczny? - chłopak nawet nie mrugał, a gdy się roześmiałem, znowu się zaczerwienił.- Nieważne, pewnie nie.

- A czujesz się tak? - spytałem, delikatnie ujmując jego dłonie w swoje.- Jakbym próbował nas pogodzić, Jungkookie?

Szatyn przymknął oczy, a jego dłonie zadrżały.

- To wszystko była moja wina więc...

- Nieprawda - przerwałem, a gdy na mnie popatrzył, przysunąłem się bliżej.- Nigdy tak nie myśl, proszę cię. Ja też mam w tym swój udział. Dlatego...przestańmy już. Chcę żebyś znowu się zaczął uśmiechać, kochanie.

Jungkook otworzył szeroko oczy, patrząc na mnie zdumiony. Jego oczy zaczęły się zmieniać. Smutek zastąpiła nadzieja i niewielka radość. Czy to jak go nazwałem miało na to wpływ?

- Czemu...- zaczął, ale nie był w stanie skończyć zdania. Zaczął się mocno rumienić, a ja mogłem się tylko domyślać o czym teraz myśli.

- Jesteś moim kochaniem, Jungkookie - przyznałem, a gdy uniósł głowę, cmoknąłem go w usta.- Lubię ten smak, tak jak wcześniej powiedziałem.

DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz