Rozdział 29.

722 71 11
                                    

W łazience było chłodno, ale nie przejmowaliśmy się tym. Najważniejsze było umyć się starannie i trochę odpocząć. To nie tak, że czułem się zmęczony. Wiedziałem, że Jungkook potrzebuje chwili wytchnienia, bo to było dla niego zupełnie nowe doświadczenie.

- Zaraz przygotuję kąpiel - powiedziałem, spoglądając na dygoczącego szatyna. Odkręciłem kran i zacząłem napełniać wannę. Całe szczęście, że była duża. W innym wypadku nie zmieścilibyśmy się i pozostałby nam jedynie szybki prysznic.

- W porządku, zaczekam - chłopak uśmiechnął się do mnie, obejmując ramionami.- Jesteś pewny, że chcesz...myć się ze mną?

Uśmiechnąłem się do niego, kiwając głową. Ciągle nie mogłem zrozumieć, czemu jeszcze jest taki niepewny. W końcu między nami wydarzyło się coś istotnego.

- Jungkookie, chodź - poprosiłem, wyciągając ku niemu dłoń.- Zaraz się przeziębisz.

Szatyn wziął głęboki wdech, zbliżając się do krawędzi wanny. Po namyśle, wszedł powoli do środka i usiadł. Przesunął się trochę, tak żebym mógł usiąść tuż za nim. Gdy przyzwyczailiśmy się do wody, objąłem Jungkooka w pasie.

- Umyję ci plecy, kochanie - szepnąłem, sięgając po mydło i delikatnie masując skórę szatyna.- Tak jest w porządku?

- Tak - odpowiedział, opierając się o mnie wygodniej.

Czułem delikatne ciało chłopaka, a gdy włożyłem dłoń głębiej, przez moment miałem wrażenie jakby moje palce objęło gorąco. Pragnienie żeby poczuć Jungkooka ponownie zapłonęło we mnie na nowo.

- Kochanie, mogę cię tam dotknąć? - szepnąłem mu do ucha, starając się nie drżeć. - Bardzo cię proszę, chciałbym znowu usłyszeć twój głos.

- Ale przecież ciągle słyszysz - rzucił w odpowiedzi, nie bardzo rozumiejąc moją prośbę.- Jiminnie, co ty właściwie...

- No dobrze, powiem ci prawdę - odpowiedziałem, masując jego ramiona i barki.- Chciałbym znowu usłyszeć twój jęk.

- Ji...Jiminnie...- Jungkook zaczął się jąkać, a potem nagle spojrzał na mnie przez ramię.- Musisz...mówić takie rzeczy?

Uśmiechnąłem się do niego, całując go w policzek. Szatyn nie poruszył się, a gdy pocałowałem go czule w usta, uśmiechnął się nieśmiało.

- Martwisz się, że mój dotyk zaboli? - spytałem poważnie, ale tylko pokręcił głową.- To znaczy, że się wstydzisz. Nie widzę innego rozwiązania.

- No...może trochę tak...- zgodził się, odwracając głowę przed siebie.- Wczoraj było inaczej, bo było ciemno. Poza tym...

Przesunąłem swoje dłonie na jego brzuch, a gdy nagle zamilkł, przycisnąłem się do niego całym ciałem. Jungkook na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że w tym momencie znowu jestem podniecony. Przecież wbijałem mu się w pośladki. Jak mógł tego nie czuć?

Przełknąłem ślinę, ostrożnie kładąc dłoń na jego męskości. Chłopak nie wydał z siebie żadnego dźwięku, a gdy ostrożnie poruszyłem dłonią, napiął całe swoje ciało. Żeby przełamać jego nieśmiałość, zacząłem go całować po szyi. Nie było możliwości, że moje usta nie zdziałają cudów. Jungkook uwielbiał moje pocałunki.

Po chwili usłyszałem jak z jego ust wydobywa się cichy jęk, a gdy położył głowę na moim ramieniu, mogłem dojrzeć jego zamknięte oczy i otwarte usta. Ten widok tak mną wstrząsnął, iż przez moment zupełnie zapomniałem co właściwie chciałem zrobić.

Cisza panująca w pomieszczeniu sprawiła, że między nami po raz kolejny pojawiła się intymna atmosfera.

- Jiminnie...- Jungkook niemal wyszeptał moje imię, powoli otwierając oczy. W jego spojrzeniu dojrzałem mgłę.- Nie możesz teraz...wiesz...

DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz