Powoli wyciągnąłem dłoń wędrując nią po płaskim brzuchu mojego chłopaka i co jakiś czas ostrożnie całując jego wilgotną skórę. Jungkook leżał na plecach, oddychając już spokojnie i cicho. Nie odezwał się od chwili gdy daliśmy się ponieść namiętności. W moich myślach krążyły przeróżne myśli. Czułem, że szatyn jest bardzo zmęczony i jedyne o czym marzy to spokojny sen. Jednak nie mogłem się zgodzić żeby zamknął oczy i pozostawił mnie z wątpliwościami aż do samego rana.
- Jungkookie...- odezwałem się cicho, spoglądając na jego przymknięte powieki. - Możesz coś powiedzieć? Cokolwiek, proszę.
Chłopak westchnął głęboko, a potem popatrzył na mnie w lekkim półmroku.
- Wszystko mnie boli - wyszeptał, nie odwracając głowy.- Ale...nie jestem o to zły, Jiminnie. W końcu nie wiedziałem jak to jest.
Zastygłem na moment, unosząc się na łokciach.
- Chcesz powiedzieć, że...nie tak to sobie wyobrażałeś? - spytałem, czekając aż mi odpowie. Co mógłbym zrobić gdyby się okazało, że go zawiodłem?
Jungkook pokręcił głową, a potem nagle wyciągnął rękę w moją stronę. Uśmiechnąłem się, łapiąc go za palce i mocno ściskając.
- Nie o to chodzi - odpowiedział cicho, biorąc głęboki wdech.- Tak czy inaczej...było cudownie. Wiesz...to uczucie...gdy...
Roześmiałem się cicho, przysuwając ku niemu. Patrzył na mnie spokojnie, powoli uchylając usta. Czyżby sugerował mi w ten sposób, że czeka na następne pocałunki?
- Wiem, kochanie - wymruczałem, stykając się z nim wargami.- Nie da się nad tym panować, a emocje jakie tobą targają są zbyt silne żebyś miał nad tym kontrolę. To po prostu...
- Miłość - dokończył, łapiąc mnie za szyję.- Kocham cię najmocniej na świecie.
Zanim mu odpowiedziałem, Jungkook musnął mnie szybko w usta. Nie pozostałem mu dłużny, całując go aż do utraty tchu.
***
Zasnęliśmy objęci w swoich ramionach, a gdy się zbudziłem nad ranem, spokojnie mogłem się przyjrzeć jaki naprawdę jest mój ukochany. W świetle dnia nagość Jungkooka była niezwykle widoczna. A ja nie mogłem oderwać od niego oczu. Poczułem się jak złodziej, kradnąc mu coś niezwykle cennego. Jednak nie mogłem przestać i tak po prostu odwrócić wzrok. Młode i delikatne ciało szatyna zbyt mocno zapadło mi w pamięć.
- Nie mogę uwierzyć...- wyszeptałem bardzo cicho, aby go nie zbudzić.- Jesteś taki piękny, Jungkookie.
Wyciągnąłem dłoń, badając kontury jego ciała. Zacząłem drżeć, ale nie przestałem. Moje palce dotykały coraz to nowych, niezbadanych tej nocy miejsc na jego ciele. Byłem bardzo delikatny, ale mimo to Jungkook jakimś cudem wyczuł, że ktoś go dotyka.
Szatyn uchylił powieki, patrząc na mnie lekko senny. Potem uśmiechnął się nieśmiało, a gdy spostrzegł co robię, próbował zasłonić się kołdrą.
- Nie, proszę...- zaprotestowałem, łapiąc jego dłonie.- Nie rób tego, chcę na ciebie patrzeć.
Chłopak przygryzł wargę, a ja pocałowałem go czule w brzuch.
- Teraz nie mamy przed sobą żadnych tajemnic - powiedziałem spokojnie, podnosząc na niego wzrok.- Uwierz mi, kochanie. Jesteś wspaniały.
Jungkook uśmiechnął się do mnie szeroko, a potem obrócił na bok. Przesunąłem dłonią po jego biodrze, wpatrując się w jego magnetyczne oczy.
- Wiesz...- zacząłem, patrząc nieustannie na zakamarki jego ciała. Może nie powinienem robić tego tak intensywnie, bo chłopak zaczął się nagle rumienić.- Jungkookie, mam wrażenie że teraz będzie dobrze.
- Co masz na myśli? - spytał, unosząc brwi i wyciągając się szeroko na prześcieradle. Przy okazji spostrzegłem jak jego pośladki są lekko zaczerwienione. Zdumiało mnie to, ale też poczułem się winny.
- Tyle razem przeszliśmy, że teraz musi być dobrze. Nie ma innej opcji - oznajmiłem, kładąc się tuż przy swoim chłopaku.- Przepraszam cię.
- Ale za co? - Jungkookie nie poruszył się, a gdy dotknąłem jego pośladka, spiął mięśnie. - Ach, to byłem ja. Naprawdę. Zbyt mocno wczoraj...przesuwaliśmy się i...tak wyszło.
- Powinienem jakoś uśmierzyć twój ból - wyszeptałem, całując jego nagie ramię. - Naprawdę muszę ci pomóc.
- Nie, to nic - szatyn chciał się odwrócić do mnie, ale go powstrzymałem.- Chcę widzieć twoje oczy, Jiminnie. To niegrzeczne leżeć tyłem.
- Twój tył bardzo mi się podoba - mruknąłem, prosto do jego ucha. Gdy zaczął drżeć, przesunąłem swoją dłoń na jego kark żeby pomasować go i rozluźnić.- Zaczekaj tylko chwilę, proszę.
Jungkook nie odpowiedział, ale leżał spokojnie. Uśmiechnąłem się, sunąc ustami po jego plecach i barkach. Wyczułem jak chłopak zaczyna się relaksować, dlatego postanowiłem tego nie przerywać. Ostrożnie pocałowałem jego zaczerwienione pośladki, czując jak bardzo jego skóra jest obtarta. Może zbyt pochopnie wczoraj się zachowaliśmy, ale żaden z nas tego nie żałował.
- To...bardzo łaskocze...- Jungkook zaczął się cicho śmiać, a potem nagle położył na plecach. Patrzył na mnie szczęśliwy.
Pogłaskałem go po głowie, uśmiechając się w jego stronę. Schylając się, wyczułem jego ciepły oddech na twarzy. Nasz pocałunek sprawił, że zupełnie zapomniałem spytać szatyna o to czy po naszym zbliżeniu nadal cierpi.
***
Nie chciało nam się ruszać z łóżka, ale nie mieliśmy wyboru. Trzeba było coś zjeść i posprzątać po wczorajszej nocy. Poza tym, planowaliśmy jeszcze kąpiel. Jungkook obiecał, że będziemy mogli razem się umyć po tym gdy poznamy swoje ciała.
- Kochanie, powiedz mi coś - zacząłem, podnosząc się do siadu. Spojrzałem na szatyna, który starał się podnieść. Szło mu to dość opornie. - Czy wszystko w porządku?
- Oczywiście, że tak - mruknął, a potem przysiadł obok mnie.- Po prostu...nie jestem do tego przyzwyczajony.
Uśmiechnąłem się ciepło, ujmując jego twarz w dłonie. Patrzył na mnie dużymi oczami.
- Ale...- zacząłem, muskając jego ciepłe wargi. - Na pewno czujesz lekki ból, prawda? Więc jeśli chcesz to zaniosę cię do łazienki.
Jungkook zamrugał, zaskoczony moją propozycją. Potem stanowczo pokręcił głową.
- Nie trzeba, dam radę chodzić - wyznał, nie spuszczając wzroku. Potem nagle się zarumienił.- Ale Jiminnie...dlaczego ciągle myślisz o tym żeby mnie dotykać? Po wczoraj chyba...masz dość.
- Wcale nie - uśmiechnąłem się, a potem na dowód swoich słów, przesunąłem dłonią po jego klatce piersiowej.- Patrzyłem na ciebie gdy spałeś.
Chłopak przełknął ślinę, a potem wziął głęboki wdech. Zupełnie jakby nie spodziewał się tego wszystkiego.
- Czemu? - rzucił, nie mrugając okiem. Nawet się nie ruszał, jakby moja odpowiedź nagle stała się zbyt ważna.
- Bo nie mogłem przestać - przyznałem szczerze, uśmiechając się do niego. - Teraz wiem, że nigdy z ciebie nie zrezygnuję. Nie po tym co się stało między nami. Nawet gdy pojawią się kolejne trudności, pozostanę przy tobie.
Jungkook nie odpowiedział, a potem bez ostrzeżenia przytulił się do mojego ramienia i tak pozostał. Na jakiś czas.
****************************************************************************************
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Już niedługo planuję napisać zakończenie opowiadania :)
CZYTASZ
DNA/ love myself
FanfictionDruga część DNA/ love yourself. Park Jimin jest w szczęśliwym związku z Jungkookiem. Jednak sprawy zaczynają się komplikować gdy do klasy młodszego dołącza nowy uczeń, a wokół Jimina zaczyna się kręcić piękna dziewczyna. W tym samym momencie międz...