Rozdział 20.

646 66 22
                                    

Leżenie cały czas zupełnie bez ruchu było dla mnie pewnego rodzaju torturą. Zwykle nie spędzałem swojego czasu bezczynnie tkwiąc w łóżku i nic nie robiąc. Mój charakter do tego nie pasował, a moja energia musiała znaleźć gdzieś ujście. Dlatego pobyt w szpitalu zaczął mnie nużyć.

Na szczęście moi przyjaciele odwiedzali mnie codziennie, a Jungkook prawie cały czas przesiadywał w mojej sali. Prosiłem go żeby odpoczął chociaż na trochę, ale się uparł, że musi mnie chronić. Jego wyznanie bardzo mnie rozczuliło.

- Naprawdę masz zamiar stąd nie wychodzić? - zapytałem szatyna akurat gdy poprawiał moją poduszkę.

Chłopak spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczami, uchylając przy tym lekko usta. Moje serce samo wyrywało się ku niemu, ale byłem świadomy tego, że ktoś może nagle wejść. Nie chciałem stawiać nas w niezręcznej sytuacji.

- Ty też ciągle ze mną byłeś, Jiminnie - odpowiedział cicho, a ja nagle poczułem dreszcz na skórze. Miał rację. W końcu odchodziłem od zmysłów gdy się dowiedziałem o jego nieudanej próbie samobójczej. W tamtym momencie nic by mnie nie zmusiło do powrotu i pozostania w domu.

- Ale naprawdę czuję się dobrze - mruknąłem, starając się poruszyć na łóżku. Niestety, jak do tej pory nie nastąpiła żadna poprawa, a moje stopy były jakby zamrożone.- Jungkookie, mogę mieć do ciebie prośbę?

Mój chłopak skinął głową, uśmiechając się do mnie uroczo. To było prawie nie do uwierzenia, że potrafił być aż tak słodki. Czasem naprawdę miałem ochotę niemal go zjeść.

- Nie wiem czy to cokolwiek pomoże, ale lekarz zasugerował mi masaż stóp - oświadczyłem spokojnie, a gdy szatyn zamrugał, dodałem: - Oczywiście, nie musisz tego robić. Tak tylko mówię.

- Zrobię to - przerwał mi szybko, a potem bez wahania uniósł moją kołdrę i odkrył moje nogi.- Nie czujesz podmuchu, Jiminnie?

Pokręciłem przecząco, biorąc głęboki wdech. Bardzo chciałem poczuć dotyk jego dłoni na swoim udzie albo kolanie, ale moje marzenia były nieosiągalne, póki co.

- Będę cię masował powoli to może coś wyczujesz - Jungkook uśmiechnął się do mnie pocieszająco, a ja nie mogłem zrobić nic innego jak odpowiedzieć mu tym samym.

Przez jakiś czas między nami panowała zupełna cisza, a jedyne co mogłem usłyszeć to nasze ciche oddechy. Zacząłem się zastanawiać nad różnymi rzeczami. Jeśli zostanę kaleką to czy Jungkook będzie w stanie się mną zająć? Oczywiście, nie chciałem go przymuszać do opieki nade mną, ale bez pomocy kogoś innego będzie mi trudno się poruszać. To znaczy tylko na samym początku, bo potem jakoś sobie dam radę. 

- O czym myślisz, Jiminnie?

Poniosłem wzrok, otrząsając się ze snucia czarnych wizji. Jeśli chłopak mnie obserwował, to na pewno dostrzegł mój wyraz twarzy.

- Pomiędzy nami nic się nie zmieni, prawda? - zapytałem cicho, a mój głos nie wiedzieć czemu, lekko zadrżał.

Jungkook zmarszczył brwi, a potem spytał mnie do czego dążę. Musiałem mu wyjaśnić, bo w końcu nie czytał mi w myślach.

- Chodzi mi o to czy nasza miłość przetrwa jeśli nie odzyskam czucia - szepnąłem, przełykając ślinę.

- Odzyskasz - chłopak nie wahał się dać mi odpowiedź, a jego głos zabrzmiał bardzo stanowczo. Jak mógł być aż tak pewny? - Poza tym...ja nigdy nie przestanę cię kochać, nieważne co się stanie. W razie czego zajmę się tobą. Bo chcę zostać z tobą już na zawsze, Jiminnie.

Udało mi się zapanować nad płaczem, a gdy zamknąłem oczy, poczułem dłoń szatyna na swojej.

- Nie wiem czemu mnie pytasz o coś takiego - szepnął cicho, przysuwając się swoim policzkiem do mojego. Wyczułem jego ciepły oddech, dlatego otworzyłem oczy żeby móc zajrzeć w jego.

- Bałem się, że po tym wypadku będziesz inaczej na mnie patrzył - wyznałem szczerze, a gdy ciągle mi się przyglądał, dokończyłem myśl. - Przepraszam, jestem idiotą. Jak zwykle.

- Wcale nie jesteś - Jungkook oburzył się na to stwierdzenie, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Miałem wrażenie, iż naprawdę lubi to robić.- Słyszę bicie twojego serca, Jiminnie. Bije bardzo mocno.

Wyciągnąłem rękę, aby przesunąć nią po głowie szatyna. Zauważyłem, że nie umył dziś włosów. A może nie zdążył? To pewnie przeze mnie, ale nie mogłem mieć do niego o to pretensji.

- Jungkookie, wróć dziś wcześniej do domu - poprosiłem, a gdy podniósł na mnie wzrok, uśmiechnąłem się.- Martwię się, że będziesz zmęczony tą sytuacją. Nie chodź po zmroku, to niebezpieczne.

- Nic mi nie będzie - rzucił, przysuwając się bliżej mojej twarzy. Ostrożnie dotknął mojego policzka, uśmiechając się nieśmiało.- Chciałbym żebyś już wrócił do domu. Chcę znowu spać z tobą, Jiminnie.

Pociągnąłem szatyna ku sobie, obejmując go za szyję. Gdy to zrobiłem, skrzywił się ledwo dostrzegalnie, a ja zganiłem w myślach. Nie powinienem był tak robić, to pewnie ciągle go bolało.

- Wybacz, zapomniałem - powiedziałem skruszony, ale tylko się uśmiechnął.- Jak twoje gardło? Możesz normalnie oddychać?

- Tak, w miarę - odpowiedział, a potem musnął mnie w czoło. Następnie cmoknął w usta, a gdy chciał się odsunąć, objąłem go za ramiona, tak że nie miał szans na ucieczkę. 

Pocałowałem Jungkooka delikatnie, chcąc mu podziękować za tak troskliwą opiekę. To dlatego nasz pocałunek był spokojny i nie wyzwalał żadnej namiętności. Taką miałem nadzieję.

- Więc...pójdę teraz, jeśli chcesz odpocząć - Jungkook odsunął się, rumieniąc dość mocno na twarzy.- No to...do jutra.

- Do jutra, kochanie - uśmiechnąłem się, spoglądając za oddalającym się chłopakiem.

***

Tej nocy przyśnił mi się jakiś sen, ale gdy się rano obudziłem, nie pamiętałem żadnych szczegółów. Natomiast to co pierwsze rzuciło mi się w oczy to dziewczyna siedząca na krześle przy moim łóżku.

Z trudem udało mi się przypomnieć sobie skąd ją znam. Brunetka, szczupła i piękna. Yerin, dziewczyna Yoongiego. Co tu robiła tak wcześnie rano?

- Cześć, Jimin - przywitała się, dostrzegając moje nagłe przebudzenie.- Jak się czujesz?

- W miarę dobrze, dzięki - odpowiedziałem, a potem odkaszlnąłem.- Przyszłaś w odwiedziny?

Yerin uśmiechnęła się spokojnie, a potem skinęła głową.

- Yoonie powiedział mi o tym wypadku - wyjaśniła, obserwując mnie uważnie. - Wiem też, że nie czujesz swoich nóg. Przykro mi z tego powodu.

Nie wiedziałem co na to odpowiedzieć. Ale wydawała się mówić szczerze, dlatego postanowiłem po prostu przyjąć jej współczucie.

- Czy między wami wszystko się układa? - zapytałem, mając na myśli ją i Yoongiego.- Nie myślisz już o mnie, prawda?

Brunetka patrzyła mi prosto w oczy, ale nie odwróciłem spojrzenia.

- Minęło trochę czasu, a ja przejrzałam na oczy - przyznała, biorąc głęboki wdech.- I...prawdę mówiąc to miałeś rację. To było chwilowe zauroczenie. Dlatego mam nadzieję, że tobie i temu chłopakowi się poszczęści.

Uśmiechnąłem się do niej, bo jej słowa dodały mi otuchy. Dobrze, że tylko tak się skończyło, bo chyba nie zniósłbym następnego dramatu.

- No to...może ci coś przynieść albo pomóc w czymś? - zapytała mnie nagle, przerywając ciszę.- Masz jakieś ćwiczenia albo coś takiego?

- Właściwie to tak, mam zalecone masaże nóg - odpowiedziałem. 

- Pomogę ci, Jimin - zaproponowała, a ja zamiast odmówić, skinąłem niepewnie głową. Bo czemu miałbym się nie zgodzić, skoro chciała mi pomóc wrócić do zdrowia?

**********************************************************************************************

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ;) 

DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz