Wróciłem do domu z bolącą dłonią i nieznośnym smutkiem w sercu. Nadal nie mogłem wyjść z podziwu, że jestem takim idiotą. Przecież Jungkook na pewno liczył na coś więcej, aniżeli zwykłe przepraszam. W jaki sposób mógłbym naprawić naszą relację? Czy w tym momencie chłopak był skłonny ponownie mi zaufać? Czułem, że wszystko co robię jest nie tak jak być powinno.
W swoim pokoju opatrzyłem rękę, smarując ją maścią i kładąc na niej opatrunek. Potem położyłem się do łóżka, wpatrując w ścianę. Pragnąłem wrócić do tego co było wcześniej. Moje szczęście tak nagle zaczęło się walić, a ja nie mogłem temu zapobiec. Nie umiałem.
Gdy zadzwonił mój telefon nawet nie spojrzałem na wyświetlacz. Jednak natarczywy dźwięk nie chciał zamilknąć więc tak czy inaczej musiałem sięgnąć po irytujące mnie urządzenie.
- Halo? - rzuciłem mrukliwym tonem, mając nadzieję na to, że rozmówca zrozumie moją aluzję.
- Jimin? Mówi Hoseok - usłyszałem po drugiej stronie głos swojego przyjaciela.- Muszę ci coś powiedzieć, ale...wolałbym się z tobą spotkać. Jesteś w domu?
Byłem tak zdumiony jego poważnym tonem, że natychmiast się zgodziłem. Co się mogło wydarzyć?
***
- Wejdź, napijesz się czegoś? - zapytałem, wpuszczając chłopaka do środka.
Hobi zdjął buty, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.
- Tak, trochę wody - odpowiedział, patrząc na mnie uważnie.- Swoją drogą...czemu nie rozmawiasz z Jungkookiem?
Uniosłem brwi, wzdychając i ponaglając go ruchem dłoni. Hoseok nagle dopadł do mnie, dotykając mojego ramienia.
- Co to jest? Zraniłeś się?
Popatrzyłem na swoją obandażowaną rękę, zupełnie zapominając o swoim małym wypadku.
- To nie poważnego, chodź do kuchni.
Przyjaciel zmarszczył czoło, ale poszedł za mną do pomieszczenia. Wyjąłem szklankę z szafki, a następnie wlałem do niej wody i podałem chłopakowi. Potem pokrótce streściłem mu swoją wizytę u Jungkooka.
- Jak widzisz, gniewa się na mnie - zakończyłem, wzdychając.- Wiem, że to moja wina. Jednak sądziłem, że mu przeszło. Jungkookie nie obraża się z byle powodu.
Hoseok odstawił szklankę na blat, a potem popatrzył na mnie uważnie.
- Posłuchaj, wiem że nie powinienem się wtrącać w wasze sprawy, ale...- zawahał się na moment, a potem dodał: - Widziałem dziś Jungkooka razem z tym nowym chłopakiem, jak on ma na imię?
- Taehyung? - mruknąłem, mrugając ze zdumienia.- Spotkali się? Gdzie?
- Byli razem w centrum - odpowiedział, a ja na moment zamarłem.- Nie wiem w jakim celu, może Taehyung poprosił o to Jungkooka. Ale...nie podoba mi się to wszystko. Widocznie Jungkookie nie zdaje sobie sprawy z tego, że...
- Nie zdaje sprawy z czego? - drążyłem, czując jak adrenalina wypełnia moje ciało.- Co takiego widziałeś, Hobi?
Chłopak tylko pokręcił głową, a potem odpowiedział:
- Nic wielkiego, ale martwię się. Ten Taehyung otwarcie przytula Jungkooka i nawet więcej. Zaczepia go i uśmiecha się tak jakoś...bo ja wiem...prowokująco, tak bym to ujął. Dlatego Chim...
Uniosłem rękę żeby przestał mówić. Słuchanie o tym jak dobrze bawi się mój chłopak beze mnie napawało mnie jakimś smutkiem.
- Nie chcę wiedzieć nic więcej, Hobi - oświadczyłem cicho.- Potrzebuję czasu żeby to wszystko dokładnie przemyśleć. I Jungkook...widocznie też.
- Ale co przemyśleć? Zwariowałeś? - mruknął, marszcząc co chwilę czoło.- Przecież wy...
- Musimy odpocząć od siebie - przerwałem szybko, zaciskając wargi. Nie chciałem się załamywać przed nim. Nie chciałem żeby Hobi patrzył na mnie gdy mój świat się rozpadał. - Mógłbyś...zostawić mnie samego?
- Wszystko będzie z tobą dobrze? - spytał Hoseok, kładąc mi dłoń na ramieniu.- Powiedz, Chim. Będzie dobrze czy mam zostać dłużej?
Uniosłem głowę, obiecując sobie, że będę silniejszy i się nie poddam tak szybko.
- Ze mną będzie dobrze.
***
Gdy mój przyjaciel poszedł, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Czułem się źle. Taehyung już zdążył zakręcić się wokół Jungkooka, a ja nie mogłem nic zrobić żeby mu przeszkodzić. Czy mój chłopak naprawdę potrzebował samotności i zmiany towarzystwa? Czy ja byłem źródłem jego płaczu i cierpienia?
Przez chwilę chciałem do niego zadzwonić i błagać o wybaczenie. Ale po tym co dziś widziałem, miałem wrażenie, że moja metoda nie zadziała.
Zmusiłem się żeby się czymś zająć, bo tylko w taki sposób byłem w stanie nie myśleć o swoich uczuciach. Miłość bolała, ale bez niej byłem niczym.
W efekcie zrobiłem całą pracę domową na najbliższy tydzień, a potem po prostu położyłem się do łóżka i zamknąłem oczy. Sen nie chciał nadejść, lecz przynajmniej uspokoiłem się na tyle, aby ułożyć w głowie plan działania.
Mój plan był prosty. Musiałem odciągnąć Taehyunga na bok i sprawić żeby Jungkook znowu do mnie wrócił. A w tym potrzebowałem pomocy swoich przyjaciół.
***
Następnego dnia w szkole szczegółowo wytłumaczyłem swoim znajomym co musieliby zrobić.
- Jeśli Taehyung straci zainteresowanie to będę miał szansę żeby porozmawiać z Jungkookiem - powiedziałem, patrząc na ich twarze.- Dlatego proszę was o pomoc.
Hobi skinął głową, a potem powiedział:
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby jakoś go odsunąć od Jungkooka.
Namjoon natomiast obiecał, że mu w tym pomoże. Jeśli chodzi o Yoongiego to był jakiś zamyślony, dlatego od razu domyśliłem się, że chodzi o Yerin.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz mi pomagać, hyung - powiedziałem w jego stronę, tym samym przykuwając uwagę przyjaciela.
- No co ty, pewnie że ci pomogę - obiecał, uśmiechając się do mnie.- Przecież nie możemy pozwolić żeby Taehyung odbił ci chłopaka.
Nie byłem pewny czy Taehyung naprawdę dąży do tak bliskiego kontaktu z szatynem, ale po ostatnich spostrzeżeniach Hobiego, mogłem być prawie pewny, że stara się zaskarbić sobie jego sympatię i być może zdobyć serce.
- Dziękuję - powiedziałem, uśmiechając się w ich stronę.- Nie zapomnę wam tego, przyjaciele.
***
Na przerwie starałem się złapać Jungkooka, a gdy zauważyłem go siedzącego pod ścianą, wziąłem głęboki wdech. Skierowałem się prosto ku niemu, lecz w pewnej chwili spostrzegłem jak Taehyung zjawia się przy nim niczym duch. Mogłem na własne oczy przekonać się, że to co mówił wcześniej Hoseok to prawda.
Jungkook nic sobie nie robił z tego, że blondyn go przytulił i to na środku korytarza. Poczułem jak rozsadza mnie gniew, a jednocześnie smutek. Czyżby już wszystko było stracone?
- Nie martw się, zaraz go odciągnę na bok - usłyszałem głos z tyłu.
Namjoon posłał mi przyjazny uśmiech, po czym wkroczył do akcji. Patrzyłem ze zdumieniem jak przyjaciel łapie za ramię zdumionego blondyna i zaczyna go ciągnąć za sobą.
Jungkook przez chwilę przyglądał się całej tej scenie ze zdumieniem w oczach, a gdy mnie zauważył, spuścił wzrok. Musiałem wykorzystać szansę, dlatego ruszyłem prosto ku niemu.
*********************************************************************************************
CZYTASZ
DNA/ love myself
FanfictionDruga część DNA/ love yourself. Park Jimin jest w szczęśliwym związku z Jungkookiem. Jednak sprawy zaczynają się komplikować gdy do klasy młodszego dołącza nowy uczeń, a wokół Jimina zaczyna się kręcić piękna dziewczyna. W tym samym momencie międz...