Rozdział 21.

561 73 11
                                    

Dotyku Yerin też nie czułem. Nie byłem tym jakoś zaskoczony, ale gdy zaczęła rozmasowywać mi stopy, poczułem się jakoś nienaturalnie. Zupełnie jak gdybym robił coś niewłaściwego, niestosownego.

- Hmm wydaje mi się, że jesteś trochę spięty - Yerin popatrzyła na mnie, ale nie odpowiedziałem.- Nie czujesz się zbyt komfortowo, prawda? Z powodu tego co teraz robię.

Westchnąłem głęboko, podciągając kołdrę wyżej i ciasno się nią otulając. Nie było mi zimno, lecz chciałem czymś zająć ręce. Czymkolwiek, byle nie myśleć o tym co brunetka teraz robi.

- To i tak nie pomaga więc możesz przestać - oznajmiłem, mając nadzieję, że to jej nie urazi. - Nie chcę żebyś się trudziła niepotrzebnie, Yerin.

Dziewczyna uśmiechnęła się spokojnie, a potem popatrzyła w moją stronę. Wyglądało na to, że rozumie co czuję, a to mnie lekko zaskoczyło.

- No cóż, trudno - mruknęła, zastanawiając się nad czymś przez moment.- Zaczekaj, poprawię ci poduszkę.

Spojrzałem na nią, a gdy się pochyliła w moją stronę, do mojego nosa doleciał zapach jej perfum. Jakiś kwiatowy czy coś podobnego.

- Co ty robisz?

Nawet nie usłyszałem żeby ktoś wszedł. Jednak głos Jungkooka rozpoznałbym wszędzie. Brunetka odwróciła się, tym samym umożliwiając mi widok na drzwi. Szatyn stał w przejściu, patrząc na nas trochę zaskoczony i jednocześnie zaniepokojony.

- Ach, ty pewnie jesteś chłopakiem Jimina - Yerin przerwała ciszę, uśmiechając się szeroko.- Miło cię poznać.

Jungkook patrzył na nią zmieszany, a ja postanowiłem coś powiedzieć.

- Jungkookie, to jest Yerin, dziewczyna Yoongiego - wytłumaczyłem mu, a potem dodałem: - Yerin, to mój chłopak Jungkook. Poznajcie się.

Szatyn postąpił bliżej, kłaniając się nisko. Na ten widok brunetka lekko się roześmiała.

- Nie musisz być taki oficjalny, no co ty - podała rękę chłopakowi, a on ją uścisnął.- Nie mam złych zamiarów względem was, Jungkook. Chciałam tylko odwiedzić Jimina, to wszystko.

Przyglądałem się tej scenie, lecz do głowy nie przyszła mi żadna myśl. Miałem tylko nadzieję, że ta dwójka się polubi, bo w końcu nikt z nas nie powinien być wrogiem dla siebie.

- No to pójdę już, do zobaczenia - brunetka popatrzyła w moją stronę, a gdy podziękowałem skinieniem głowy, wyszła cicho z sali.

***

Jungkook usiadł tuż przy mnie, a potem spokojnie przyjrzał się mojej twarzy. Mierzyliśmy się spojrzeniami, a gdy w końcu się odezwał jego głos był bardzo cichy.

- Co ona robiła gdy wszedłem?

Uniosłem brwi, ale jego pytanie było poważne. Naprawdę nie spodziewałem się, że szatyn będzie zazdrosny o kogokolwiek. Bo chyba był. Tak mi się wydawało.

- Poprawiała moją poduszkę - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, a gdy ciągle na mnie patrzył, spytałem: - Jungkookie, chyba nie jesteś o to zazdrosny, co?

Chłopak wziął głęboki wdech, wyrzucając z siebie szybko:

- Jestem, Jiminnie. Nie chcę żeby jakaś dziewczyna dotykała cię bez powodu. Nie chcę żeby przychodziła tu i sobie żartowała jakbyście byli parą.

- Ale przecież Yerin...- zacząłem, lecz nie pozwolił mi skończyć.

- Skąd wiesz, że mówi prawdę? - szepnął, patrząc na mnie bez wyrazu.- Może kłamie albo usiłuje cię uwieść? Przecież jej nie znasz.

Uśmiechnąłem się nagle, bo jego panika wydała mi się rozbrajająca.

- Spotyka się z Yoongim, to akurat prawda - odpowiedziałem, a potem złapałem jego rękę w swoją. - Ale obiecuję ci, kochanie. Nie będę się z nią spotykał, jeśli tego nie chcesz. Wcale nie muszę rozmawiać z Yerin. Potrzebuję tylko ciebie, Jungkookie.

Szatyn zarumienił się lekko, a potem ułożył w moich ramionach. Słyszałem jak szybko oddycha, a gdy znowu na mnie spojrzał, jego oczy błyszczały.

- Kocham cię - wyszeptał, przykładając swoje usta do moich. Objąłem go za kark, całując ostrożnie i czule. Musiał wcześniej jeść czekoladę, bo jego usta były bardzo słodkie. Uśmiechnąłem się na tę myśl.

***

Po wyjściu Jungkooka, odwiedziła mnie mama. Byłem zaskoczony jej wizytą, ale w końcu czuła się za mnie odpowiedzialna. Byłem jej synem więc dlaczego nie mogła przyjść popatrzeć na swoje dziecko? I tak bym jej nie mógł tego zabronić.

- Tata pracuje do późna więc...- zaczęła na wstępie, kładąc jakieś owoce na moim stoliku.- Nie mógł przyjść, ale może jutro...

- Mamo, nie tłumacz się - odpowiedziałem, a widząc jej wzrok, westchnąłem.- Rozumiem to więc przestań o nim mówić. Nie potrzebuję wizyt.

- Jest twoim ojcem, Jimin - mruknęła, a ja poczułem jak coś się we mnie zmienia.

- Tak uważasz? - spytałem, a widząc jej pytającą minę, dodałem: - Czy człowiek nazwiskiem Park naprawdę jest moim ojcem? Kocha mnie, rozmawia, przytula? Nie! Otóż nie, mamo! Nigdy tego nie zrobił, nigdy mi nie powiedział, że mu zależy! Ani razu, słyszysz?! 

Nie wiem czemu tak nagle zacząłem płakać. Wcześniej nie pokazywałem przed nią swoich emocji, ale to było ponad moje siły. W tym momencie poczułem się zupełnie bezsilny.

- Nie płacz, skarbie. To nie pomoże...- mama usiłowała mnie pocieszyć, ale odtrąciłem ją. Nie chciałem żeby mówiła mi kłamstwa. Już dość ich miałem w życiu.

- Idź już, proszę cię. I nie przychodź, nie potrzebuję twojej troski - odmruknąłem, zasłaniając oczy. Być może moje słowa ją zraniły. Jednak nie potrafiłem zrobić nic co mogłoby naprawić nasze relacje. Widocznie moja sytuacja rodzinna nigdy się nie zmieni.

***

Starałem się zasnąć, ale z powodu negatywnych emocji, które buzowały w moim ciele, sen nie chciał nadejść. Robiłem wszystko co w mojej mocy, aby zamknąć oczy i obudzić się rano. Na próżno.

Myślenie o oczach Jungkooka na trochę mnie zaabsorbowało, tak że nie zwróciłem uwagi na swoje ciało. W momencie gdy doznałem silnego bólu, miałem chęć jęknąć. Nie wiedziałem co to takiego, co i gdzie mnie boli. Przez długi czas tylko leżałem, starając się uspokoić oddech.

Z wielkim wysiłkiem uniosłem prawą nogę, a potem poruszyłem powoli. Nie mogłem w to uwierzyć, ale to była prawda. Zaczynałem coś odczuwać, chociaż minimalnie. Czy masaże mojego chłopaka zdziałały cuda? A może to coś innego?

Westchnąłem, wpatrując się w ciemny sufit. Czułem pulsujący ból, którego w żaden sposób nie mogłem zatrzymać. Gdy zasnąłem, zupełnie zapomniałem o tym co się stało przed momentem.

***

Otworzenie oczu rano okazało się nieprzyjemne. Tak bez powodu zaczęły mnie boleć, nie wspominając o plecach. Zbyt długie leżenie przyniosło mi tylko cierpienie. 

Rozmyślałem o czymś nieokreślonym gdy drzwi do mojej sali się uchyliły i wszedł Hoseok. A wraz z nim Yoongi i Namjoon. Wczoraj ucieszyłbym się na ich widok, ale dziś było inaczej. Mój humor nagle zaczął się pogarszać, a moi przyjaciele chyba tego nawet nie zauważyli.

**************************************************************************************



DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz