Rozdział 15.

685 70 27
                                    

Po kilku dniach pobytu w szpitalu, lekarz wypisał Jungkooka i pozwolił mu wrócić do domu. Cieszyłem się, że szatyn czuje się lepiej. Jego rany fizyczne się goiły, ale jeśli chodzi o stan psychiczny, nie mogłem powiedzieć tego samego. Widziałem co się z nim dzieje. Jego oczy były smutne, a na twarzy żadnego śladu uśmiechu czy choćby oznaki radości. 

Pan Jeon odebrał swojego syna po pracy, a ja od razu po szkole pojechałem do jego mieszkania żeby spędzić z nim trochę czasu. Chciałem w jakiś sposób pocieszyć swojego chłopaka, lecz nie bardzo wiedziałem jak. Nie miałem zdolności psychologa i nie umiałem leczyć czyjegoś serca. Hoseok dał mi czekoladę i polecił podarować ją Jungkookowi. Obawiałem się, że nawet smakołyki tutaj niewiele zdziałają, ale musiałem chociaż spróbować.

***

- Wejdź - Jungkook otworzył mi drzwi ubrany w piżamę. Jego stopy były bose, a włosy potargane i nieumyte. Jeśli chciał w ten sposób mnie do siebie zniechęcić to bardzo się pomylił. Nie miałem zamiaru odpuszczać.

- Tęskniłem za tobą - powiedziałem, a następnie mocno go objąłem ramionami i przytuliłem do siebie. Chłopak był zupełnie obojętny na to co robię, dlatego powiedziałem mu prosto do ucha: - Nieważne jak wyglądasz i co robisz. Nie zostawię cię, Jungkookie.

Szatyn westchnął, a potem niepewnie odwzajemnił mój uścisk. Jego dłonie były słabe, a ciało nagle zaczęło drżeć. Odsunąłem chłopaka od siebie, a potem spytałem:

- Jest ci zimno?

Jungkook skinął głową, spoglądając na mnie niepewnie. Jego oczy były lekko zamglone, a ja nagle pomyślałem, że zacznie płakać. Żeby do tego nie dopuścić, złapałem jego dłoń i zaciągnąłem prosto do kuchni.

- Zaparzę ci gorącą herbatę, to ci na pewno pomoże - uśmiechnąłem się, zaczynając przygotowywać napar.

Chłopak usiadł na krześle, patrząc na mnie nieruchomo. Czułem na sobie jego spokojny wzrok, a gdy skierowałem na niego swoją uwagę, spojrzał za okno.

- Zanim przyszedłem...- zacząłem cicho, a potem oparłem się wygodniej o blat. - Spałeś, prawda?

Jungkook nie odpowiedział, starając się uspokoić drżące dłonie.

- Próbowałem, ale...nie mogę, Jiminnie - poskarżył się, nie patrząc na mnie.- Ciągle mam koszmary i boli mnie szyja.

Byłem zdumiony tym, że nic mi nie powiedział. Chciałem mu odpowiedzieć, lecz w tym czasie woda w czajniku zaczęła się gotować więc pospiesznie zalałem herbatę i postawiłem ją przed szatynem.

- Dziękuję, nie trzeba było - mruknął, ale wyciągnął dłonie starając się ogrzać ciepłem kubka.

Usiadłem na krześle obok Jungkooka, nie przestając na niego patrzeć. Kręgi malujące się pod jego oczami mnie zaniepokoiły. Może lepiej by było gdybym przygotował dla niego melisę? Może wtedy udałoby mu się zasnąć spokojnie?

- Nadal potrzebujesz przerwy ode mnie? - spytałem cicho, a gdy nagle znieruchomiał, postanowiłem mówić dalej. - Wiesz dobrze, że ja nie mogę już bez ciebie wytrzymać. Tęsknię tak bardzo iż to mnie boli, Jungkookie. Potrzebuję cię tak samo jak ty potrzebujesz mnie.

Chłopak w końcu podniósł na mnie wzrok, patrząc prosto w oczy. Czułem, że powie mi coś ważnego, coś co ponownie zatrzęsie moim sercem.

- Kocham cię - wyszeptał drżącymi ustami, a potem przymknął oczy.- Nigdy nie przestanę, Jiminnie. Ale...

- Nie ma żadnego ale - przerwałem mu, a potem wyciągnąłem rękę i położyłem na wierzchu jego dłoni.- Proszę, daj mi szansę żebym naprawił swój błąd. Mam wrażenie, że popełniłem ich zbyt wiele.

Szatyn otworzył oczy, mrugając i skupiając na mnie swoją uwagę. Przemówił dopiero po jakimś czasie.

- Pomóż mi zasnąć, Jiminnie.

***

Położyłem się tuż przy Jungkooku, chociaż jego łóżko było małe. Na szczęście zdołaliśmy ułożyć się blisko siebie i to tak, aby móc na siebie patrzeć.

- O czym teraz myślisz? - zapytałem cicho, czując na swojej twarzy oddech szatyna. Jungkook się nie odzywał, pewnie ciągle zastanawiając nad moją prośbą.- Możesz spać spokojnie. Będę cię chronił.

Chłopak jeszcze chwilę patrzył w moje oczy, a potem wcisnął dłoń pod moje ramię i zamknął powieki. Patrzyłem na jego bladą twarz, a gdy na jego czole pojawiła się zmarszczka, pochyliłem się żeby pocałować go i jakoś ukoić jego ból. Być może ciągle się bał koszmarów albo swojego strachu skrytego gdzieś wewnątrz siebie.

W momencie gdy moje usta zetknęły się z jego czołem, wyczułem jak chłopak odetchnął. Ostrożnie objąłem go i pilnując żeby go nie obudzić, ukradkiem obserwowałem jego reakcje.

Jungkook podobał mi się nawet w piżamie. Musiałem przyznać sam przed sobą, że gdy miał na sobie tak pospolite ubranie poczułem się jakbym otrzymał pozwolenie żeby móc ujrzeć jego sekretne życie. W końcu nie każdy miał prawo oglądać go w tak intymnej sytuacji, prawda? Ja bym się zdenerwował gdyby obca osoba patrzyła na mnie w czasie snu.

Jednocześnie rosła we mnie nadzieja, że wszystko się jakoś ułoży. Między nami będzie dobrze, nie widziałem innego wyjścia.

***

- Jiminnie...- głos Jungkooka przywrócił mnie do normalności.

Nie wiedziałem nawet kiedy zasnąłem. Jak widać ciepło wydzielane przez mojego chłopaka sprawiło, że sam zapadłem w lekki sen. Ale nie pamiętałem żeby cokolwiek mi się przyśniło.

- Przepraszam, nie miałem zamiaru spać - popatrzyłem skruszony na szatyna, ale nie był zły. Przyglądał mi się uważnie, a na jego ustach uformował się niepewny uśmiech.- Jungkookie, czy ty...dobrze spałeś?

- Tak - szatyn przysunął się ku mnie, a moje serce zaczęło mocno uderzać. - Dzięki tobie odpocząłem trochę.

Patrzyliśmy na siebie dość długo, a w momencie gdy wyczułem oddech Jungkooka na swojej twarzy, pochyliłem się ku niemu. Niestety, chłopak chyba nie był na to gotowy. Wycofał się tak szybko, iż prawie spadł z łóżka. W porę udało mi się go złapać i ponownie przyciągnąć ku sobie.

- Nie uciekaj ode mnie, proszę - wyszeptałem cicho, nabierając powietrza w płuca.- Chcę cię pocałować, Jungkookie. Mogę?

Szatyn patrzył na mnie przestraszony, a potem znowu uciekł spojrzeniem w bok.

- Nie mam na to ochoty - mruknął, ale jego policzki przybrały barwę lekko czerwonawą.- Poza tym...moje gardło ciągle boli.

- Nie potrzebuję zbyt wiele, wystarczy mi lekki dotyk - poprosiłem ponownie, cierpliwie czekając aż się zgodzi.

W końcu Jungkook spojrzał w moim kierunku, a potem powoli zamknął oczy. To chyba znaczyło, że się zgodził. Nie wahałem się zbyt długo, bojąc się tego, że się rozmyśli.

Bardzo ostrożnie przysunąłem się ku niemu, a potem spokojnie musnąłem w usta. Jungkook nie poruszył się, a ja nagle przypomniałem sobie nasz pierwszy pocałunek. To wydawało się być tak odległe, zupełnie jakbyśmy przeżyli to w innym czasie.

- Jesteś tak bardzo delikatny, iż boję się tego że cię skrzywdzę - wyszeptałem, odsuwając się trochę.

Jungkook uchylił powieki, mierząc się ze mną wzrokiem. Nie odpowiedział, a chwilę potem z jego oczu popłynęły łzy.

****************************************************************************************

Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Wymusiła go na mnie moja przyjaciółka ( szantażystka xd). Do następnego :)


DNA/ love myselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz