ROZDZIAŁ XXIX

93 29 6
                                    

Obudziłam się łapiąc szybko za nos. Co to było? Co to za dziewczyna? Czy to ma jakiś związek z tym wszystkim co tutaj się dzieje? Tyle pytań, ale żadnych odpowiedzi. Przetarłam pięściami oczy oraz mocno przeciągnęłam się w każda możliwą stronę.

Na noc byłam zmuszona do wyłączenia telefon. Od wczorajszego zajścia Lydia, Brogaan oraz Ash maltretują mnie telefonami. A właśnie. Brogaan, a raczej Luke. Wiedziałam, moja podświadomość miała rację z moimi podejrzeniami na samym początku naszej cholernej znajomości. Skrót Bell i moje podejrzenia co do tego jak widać były słuszne. Lecz czemu mnie nękał? Co chciał tym osiągnąć?

Teraz wszystko łączy się w całość, zwłaszcza ten napis „Jestem bliżej niż ci się wydaje". Był blisko, za blisko. Ale mnie nadal zastanawiają te telefony z jego strony. Nigdy ich nie rozumiałam. Podobał mu się mój lęk? Lubił gdy moje serce biło szybciej, a uderzenia były słyszalne przez drzwi?

Ten człowiek dla mnie już nie istnieje, w najbliższym czasie pójdę na policję. Doigrał się. Tymczasem chce to wszystko przyswoić, ochłonąć. Posiedzieć w końcu w chwili ciszy. Jedna rzecz zawsze mnie uspokajała. Rysowanie. Przelewanie wszystkich negatywnych uczuć na kartkę. Abstrakcja w czystej postaci.

Podeszłam do torby z moimi rzeczami w poszukiwaniu notesu oraz ołówka. Znalazłam je bez najmniejszego problemu. Usiadłam na łożku podciągając kolana do góry, oparłam o nie notes i wzięłam ołówek do prawej ręki. Przycisnęłam moje narzędzie pracy do kartki.

Luke był zawsze tak blisko mnie, a ja nie byłam tego w jakikolwiek sposób świadoma. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że to jest jedyna osoba wzbudzająca we mnie takie emocje. To była jedyna osoba, w której tak naprawdę chyba się zakochałam. To jest idiotyczne. Mi w pewnym sensie zaczęło na nim zależeć, a tak naprawdę to już od pierwszej jego wiadomości. „?" I od tego jednego znaku zaczął się ten cały cyrk. To przedstawienie, występ. Każdy założył maski grając swoją rolę jak w teatrze. Luke, Ash oraz Lydia. Nawet ona wiedziała co tu się dzieje. Ciekawe czy też przypadkiem w tym palców nie maczała. Jak widać do wszystkiego jest zdolna. Na niej zawiodłam się najbardziej. Ufałam jej bezgranicznie, jak widać na próżno. Nie można ufać osobie, której najwyraźniej się nie zna. Ona wiedziała o Ash'u, wcale bym się nie zdziwiła jakby wiedziała też o Luke. I pomyśleć, że jeden chłopak jest wstanie zawrócić jej do takiego stopnia aby zrobić coś takiego.

Moje serce pękło. Ono było jak z cienkiego szkła na wysokiej półce, powieszonej nad przepaścią bólu i cierpienia. Właśnie się sturlało z tej cholernej półki, i pękło, na drobniutkie kawałeczki, które będę długo zbierać do ostatniej drobinki, a jeszcze dłużej składać je do całości.

Ash, jedna wielka zagadka. Wziął się z nikąd, a jednak jest od zawsze. Lydia kiedyś nawet zażartowała, że jesteśmy podobni, ale od razu zamilkła pod jego spojrzeniem. Już wiem dlaczego. Miała racje co do podobieństwa, lecz pytanie brzmi „Dlaczego to ukrywałeś Ash?". Dlaczego wszyscy to ukrywali? Mam nadzieje, że chociaż oni się dobrze bawili, bo mi do śmiechu nie było, nie jest, ani nigdy nie będzie. Cała karuzela śmiechu się rozpędziła bez możliwości zahamowania. Gdyby nie miś nigdy bym się pewnie tego nie dowiedziała. Twarze naszych rodziców były nie widoczne na tym zdjęciu, a ja nie mam żadnych zdjeć ze swojego dzieciństwa. Rodzice mi ich nie robili. Może to był powód? Jakie mogły być ich intencje? Pytań jest tak wiele. Czemu nie mogę znaleźć odpowiedzi na chociaż jedno.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk telefonu. Przez przypadek łamie wkład ołówka, którym jeszcze sekundę temu rysowałam podczas moich przemyśleń. Wzięłam telefon do ręki i ujrzałam napis „Lydia". Powinnam przeprawić to raczej na „Zdrajca", lecz szkoda zachodu na to. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę oraz wyciszyłam telefon wiedząc, że to dopiero pieczątek tych wszystkich telefonów z ich strony. Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i spojrzałam na notatnik. Obrazek, który ujrzałam zatrzymał moją reakcje serca. Las, ten sam wilgotny okropnie zarośnięty las z połamanymi niektórymi drzewami. Każdy detal był dopracowany, jak fotografia. Jak ja to zrobiłam? Patrząc na to, moje przerażenie coraz bardziej rosło, dlatego błyskawicznie wstałam i podeszłam do kosza od razu wyrzucając cały arkusz z kartkami. Pójdę na śniadanie, może jakoś ucieknę myślami od tego.

Persecutor | Luke Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz