ROZDZIAŁ XXXIV

56 12 3
                                    

Leżę już od dłuższego czasu w kałuży krwi, co jakiś czas słysząc szmery za drzwiami. Z każdym dźwiękiem dochodzących do moich uszu moje przerażenie wzrasta. Staram się utrzymać emocje na wodzy, ale w głowie mam mnóstwo pytań, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć.

Od jakiegoś czasu się kręcę, ale z każdą próbą wstania czuje jak  mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa przez co ląduje twarzą na podłodze.

Z każdą chwilą staję się coraz słabsza z powodu dużej utraty krwi, która wylewa się z rany na tylnej części głowy. Nagle słyszę jak zamek w drzwiach się przekręca, a następnie drzwi się otwierają. Zwinięta w kłębek nawet nie patrzę w stronę skąd dobiega hałas. Moje obolałe części ciała nie pozwalają mi zmienić pozycji.

Przed moją twarzą staje Greg z miską oraz opatrunkami. Klęka, a mnie przechodzi nie przyjemny dreszcz wiedząc do czego jest zdolny. Chłopak macza chusteczkę w zimnej wodzie, a następnie przykłada ją do tyłu głowy co daje mi ukojenie. Czarnowłosy widząc jaką ulgę mi to daje przykłada kolejny opatrunek. W jego oczach dostrzegam troskę, ale doskonale wiem, że to mylne złudzenie. Leżę cały czas na ziemi czując zimne powiewy wiatru od drzwi, które są przymknięte. Greg zauważając, że zaczynam się trząść z zimna szybko wychodzi z pomieszczenia, a gdy wraca przykrywam mnie kocem.

- Anabell musimy stąd uciekać...- mówi chłopak po chwili ciszy w miedzy czasie rozglądając się po pomieszczeniu.

Patrzę na niego a chłopak zauważając moją reakcję na jego słowa od razu do mnie podchodzi.

- Ana, proszę cię. Ty musisz stąd uciec. Po prostu musisz.

Greg stojąc przy mnie podaje mi rękę aby pomóc mi wstać, z trudem podnoszę obolałą część ciała, którą chłopak od razu chwyta. Obejmuje mnie za plecy i delikatnie podnosi. Przez chwilę zapominam jaki był i staram się wykorzystać chwilę gdy jest „sobą", bo to może właśnie on mnie uratuje od samego siebie.

Wstaje na trzęsących się nogach. Stoję chwilę oparta o ścianę, ale zaraz podchodzi Greg, który pomaga mi wyjść z pomieszczenia. Idąc ciemnym korytarzem chłopak cały czas trzyma mnie dzięki czemu jeszcze nie upadłam na podłogę. Co jakiś czas zerkam na jego twarz z nadzieją, że nie zrobi mi krzywdy. Od dłuższej chwili mam wrażenie, że uda mi się jakoś stąd wydostać..

Moje szczęście oczywiście nie trwa długo, po dłuższym czasie podążania korytarzem chłopak po prostu mnie puszcza. Upadam na zimną posadzkę przez co nabijam sobie kolejnego siniaka. Spoglądam na twarz Greg'a i znów widzę ten wyraz twarzy. Widzę jak bije od niego wściekłością. Szybko nie zwracając uwagi na obolałe kości staram się jakoś uciec. Próbuje wymyślić plan działania gdy zauważam czarnowłosego idącego w moim kierunku. Szybko odwracam się i staram się czołgać, ale zanim wykonuje jakikolwiek ruch Greg łapie mnie za nogę i przyciąga jak najbliżej siebie. Widzę jak przygotowuje się do uderzenia przez co od razu odwracam się aby go uniknąć.

Z każdym jego silnym ciosem czuje jak do moich oczu napływają łzy.

- Greg! Możesz jeszcze to przerwać! Błagam... - Staram się cokolwiek wydukać pomiędzy mocnymi ciosami, ale jako odpowiedź dostaje uśmiech, który jest pogardą na moje błagania.

- Pamiętasz jak ja cię prosiłem? Ba! Błagałem żebyś mnie nie zostawiała. Słuchaj Ana, raniłaś mnie, a teraz najwyższy czas abym ja zrobił to samo z tobą. - pomiędzy każdym słowem wypowiedzianym przez Greg'a czuje jak zadaje mi kolejne ciosy.

Persecutor | Luke Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz