ROZDZIAŁ XXXII

88 25 3
                                    

* Anabell *

Czas mija, a mój organizm zaczyna domagać się jakiegokolwiek posiłku. Głośne dźwięki wydobywające się z mojego wnętrza informują, że jest to szczyt moich możliwości.

Jak na zawołanie słyszę otwieranie się zamka w drzwiach, a po chwili wyłania się z nich Greg. Niesie on jakąś miskę. Co się okazuje psią miskę na dodatek z podpisem Anabell.

- Specjalnie dla ciebie. - kładzie naprzeciw mnie i szczerzy się wrednie. - smacznego moja droga. - mówi po czym siada obok drzwi.

Nie ma mowy abym to zjadła. Mój honor na to nie pozwala. Siadam przy ścianie krzyżując ręce. Myśli, że dam się tak dobrowolnie poniżać? Jego niedoczekanie. Czym prędzej zdechnę z głodu. Patrzę w jego czarne oczy marszcząc mocno brwi. Chłopak nadal utrzymuje swój uśmiech wyczekując ruchu w stronę miski. Z mojego brzucha wydobywa się kolejny głośny i niepohamowany dźwięk, a ja czuje jak mi kiszki marsza grają. Kiedyś musi wyjść, wtedy może coś tknę. Nie chce mu dawać tej satysfakcji jedząc to na jego oczach.

- Przecież słyszę, jeszcze nie ogłuchłem. - ciśnienie skacze mi nie wyobrażalnie. W moim ciele aż się gotuje, lecz zdrowy rozsądek każe mi siedzieć i czekać. Tylko czekać. Nic przecież nie zdziałam. - Odpuść już. - mówi chłopak odwracając się do mnie tyłem. Czyżby te słowa nie były kierowane do mnie? - Zasłużyła na to. - Moje oczy teraz rozszerzyły się jak pięciozłotówki. On gada sam ze sobą? - Nie prawda, to nasza wina, że tak się stało. - On chyba zwariował... - Charlie trzeba to przerwać. - Nie, to przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. Ten człowiek sfiksował. Nie dość, że gada sam do siebie to jeszcze wymyśla sobie imiona? I w ogóle o co on się tak sprzecza? - Nie! - krzyczy wstając. Uderza w ścianę i wychodzi.

Co to do cholery jasnej było? Próbuje analizować zaistniałą sytuacje, lecz nic mi nie przychodzi do głowy. Jedyne co to, to, że w końcu mogę zjeść, bo nie wytrzymam tak dłużej. Podchodzę na kuckach do miski sprawdzając jej zawartość. Ku mojemu zdziwieniu jest tam zwykły najprostszy obiad. Teraz to już mam wodę z mózgu. Naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Chyba najlepiej będzie nie próbować tego zrozumieć.

Nie mając sztućców jestem zmuszona zjeść ręcznie. I tak już niżej raczej nie upadnę... jedyne co dobre to, to, że wyszedł, a ja mogę w spokoju zjeść. Dlatego też biorę w dłoń jednego z kawałków mięsa i wkładam do buzi. Na pozór złego jest zjadliwe. Teraz już wiosłuje ręką raz po raz zapychając buzie jedzeniem. Dawno już nie byłam tak głodna.

Po zjedzeniu wracam na swoje miejsce przy ścianie próbując ogrzać dłonie na wszystkie możliwe sposoby. Przez ostatnie godziny temperatura w pomieszczeniu bardzo spadła, a moje ciało od tego czasu jest pokryte gęsią skórką. To wszystko mnie przerasta.

Myślisz, że kogoś znasz... że wiesz kiedy kłamie, kiedy coś ukrywa. A na dłuższym odcinku czasu okazuje się całkowicie obcy. Do teraz pamiętasz jak na widok, tej osoby na twoją twarz zawsze wkradał się uśmiech, a z jego oczu mogłaś wyczytać wszystko. Z oczu, w których niegdyś tętniło życie. Mojego Greg'a już nie ma, jedyne co mi pozostało to wspominać.

Głębokie przemyślenia przerywa gwałtowne otworzenie się drzwi. Przez moje ciało przechodzą ciarki na widok wściekłego Greg'a trzymającego najprawdopodobniej załadowaną broń.

- Wstawaj. - mówi mierząc w moją głowę. Wystraszona podnoszę się z podłogi, a chłopak kiwa bronią na drzwi. Idę w ich stronę gdy przechodząc obok niego zostaje niespodziewanie szturchnięta z całej siły w plecy. Na wznak, że mam się pośpieszyć.

Persecutor | Luke Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz