ROZDZIAŁ XXXI

72 21 0
                                    

Widzę ciemność, a moja głowa pulsuje niemiłosiernie. Chce poruszyć rękoma, ale coś mi na to nie pozwala. Czuje tylko wstrząsy, że... się poruszam... jakbym... jechała. Tak, to dobre określenie. Tylko co się działo wcześniej? Nie mogę sobie nic przypomnieć... otwieram szerzej oczy i teraz widzę małych rozmiarów pomieszczenie oraz dwa czerwone przebłyski po mojej prawej stronie. Faktycznie jadę, jadę najprawdopodobniej w bagażniku jakiegoś samochodu. Bynajmniej tak to wygląda.

Pojazd zatrzymuje się, a ja uderzam o jedną ze ścian. Słyszę tylko trzask drzwi, wydaje mi się, że od strony kierowcy. Zamykam oczy myśląc, że to mi pomoże w opanowaniu mojego drżącego ciała.

Słyszę otwierający się zamek obok mojego ucha, zaraz uchyla się klapa, a przez zamknięte oczy daje się dostrzec światło padające wprost na moja twarz. Mimowolnie marszczę brwi. Musiał to zauważyć, ponieważ błyskawicznie łapie mnie i wywleka bez najmniejszego problemu na chrust. Jesteśmy w lesie, wilgoć wskazuje na wcześniejszy deszcz. Przez moje skąpe ubranie jest mi nie zwykle zimno, a po ciele przechodzą mi ciarki.

- Wstawaj, idziemy. - odwracam się w stronę skąd dochodzi głos i zauważam broń wymierzoną w moją stronę. Mój strach osiąga poziom zaawansowany, a serce prawie wyskakuje mi z piersi.

- Wstawaj! Ostatni raz mówię! - nie mogę się ruszyć, strach jest tak ogromny, że nie pozwala mojemu ciału drgnąć. Leżę bezwładnie obserwując czarną postać stojącą nade mną. - Koniec tego. - facet przeładowuje broń i zaciska palec na spuście.

Zacisnęłam powieki i powoli zaczęłam podnosić moje lekko obolałe ciało. Jego czarne tęczówki uważnie obserwowały każdy mój ruch. Stanęłam na równe nogi, a mój obraz lekko zamazywał się od nadchodzących łez.

- Czemu mi to robisz? - pytam nie powstrzymując już szlochu. - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi Greg. - teraz moje łzy leciały ciurkiem niedowierzając w zaistniałą sytuację. - Wcale nie musisz tego robić, jeszcze możesz się wycofać... - mówię załamującym się głosem, lecz jego wyraz twarzy nie ulega zmianie. Zaciśnięta szczeka oraz oczy nie wyrażające żadnych emocji.

- Idź przed siebie. - nakazuje, cały czas we mnie celując. Na drżących nogach ruszam we wskazanym kierunku.

I tak właśnie znalazłam się w tym bagnie. Sama do końca nie wiem dlaczego się tu znalazłam. Teraz dużo rzeczy nabrało nowego sensu. Te zdjęcia, jego nowy aparat, klucze, które zniknęły, a raczej on ukradł. Dzięki temu miał idealny dostęp do mojego mieszkania. Nie da się nie zauważyć, że mój strach napędza jego życiową egzystencje. Wszystkie moje podejrzenia na Luke były nie słuszne i teraz to wiem oraz ich żałuje. Ale cofnąć czasu już nie mogę.

Rozglądam się wokoło. Sen się sprawdził, tak jak i każda jego część. Samochód, wilgotny chrust, mężczyzna, którym okazał się Greg. Osoba, którą najmniej bym o to podejrzewała. Ta dziewczynka w bagażniku to najwyraźniej byłam... Ja... tylko dlaczego była przemoczona? Może to też się spełni? Prawdopodobnie dowiem się tego w najbliższym czasie.

Zauważam chatę zbudowaną z ciemnego drewna, z małą ilością okien. Wkraczamy przez drzwi. Moje obserwacje przerywa materiał zakładany mi na głowę.

- Siedź cicho, zaraz ci to ściągnę tymczasem kieruj się w prawo. - na omacku wykonuje polecenie. Potykam się lekko o napotkaną przeszkodę. - dziesięć schodków. - powoli wspinam się wzwyż, aż docieram do płaskiej płaszczyzny. - cały czas prosto. - wykonuję. - zdejmij materiał.- mówi, a następnie słyszę zatrzaśnięcie drzwi. Zdejmuje czarny worek i widzę cały pokój białej barwy. Zero mebli, zero okien. Moja panika osiąga zenitu. Jest to małych rozmiarów pomieszczenie jak dla osoby z klaustrofobią. Błyskawicznie podrywam się spanikowana. Czuję jak moje dłonie pocą się niemiłosiernie, a strach przeszywa mnie na wskroś. Podchodzę wolno do drzwi kładąc na nich obie dłonie. Gwałtownie uderzam w drewnianą płytę, raz po raz. Łzy znowu zaczynają napływać do moich oczu. Ostatni raz bije pięściami w drzwi i odwracam się do nich tyłem, opierając się o nie. Zrezygnowana osuwam się na podłogę, podkulając nogi pod brodę.

Persecutor | Luke Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz