- Wstawaj Melissa. Zrobiłem naleśniki dla mojej pięknej królewny. Musisz je spróbować. Podałbym ci je do łóżka, ale nie chcę żebyś pobrudziła tej zajebiście wypranej kołdry w Perwollu, którą oczywiście ja prałem, bo ty leniuchowałaś wczoraj cały dzień. - Tak właśnie obudził mnie mój cudowny współlokator.
- Przestań pierdolić Junsu i zejdź ze mnie - próbowałam go strącić z łóżka, ale to nie było takie łatwe, zważając na to ile ten chłopak ma siły.
- Zamiast nazywać mnie swoim guru i składać mi ofiary za moje poświęcenie dla ciebie i moją ciężką pracę ty mnie jeszcze ochrzaniasz Mela! No ruszaj te swoje nieziemskie cztery litery i zapierdalaj do kuchni na śniadanie, bo ci wystygną te zajebiste naleśniki! - zabrał ze mnie kołdrę i klepnął w pośladki.
- Kurde no! Idź wyruchać jakiegoś typa, bo się za bardzo spinasz ostatnio.
A jak zajebistymi naleśnikami nazywasz te placki, które są obrzydliwe i które jemy dzień w dzień na śniadanie, to straciłam apetyt. - Byłam już bez kołdry i poduszki ale zawzięcie miałam zamknięte oczy i nie chciałam ruszyć się z łóżka.Nagle poczułam, że jestem cała mokra.
I to nie w tym dobrym słowa znaczeniu... Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam stojącego nade mną przyjaciela z pustą miską, z której jeszcze kapała woda.- Ty jesteś nienormalny jakiś! - Skoczyłam mu na barana i zaczęłam go bić pięściami po plecach. Oczywiście on jakby nawet tego nie poczuł. Był zdecydowanie zbyt dobrze zbudowany i przez to był trudnym przeciwnikiem.
Zaniósł mnie na krzesło do kuchni i postawił przede mną to obrzydlistwo, które było podobno jadalne.
- Zjedz to skarbie. Wiem, że chcesz. Zawsze mogę cię nakarmić.
- Ale ty jesteś upierdliwy. Zjem to tylko dlatego, że jestem cholernie głodna, ale pamiętaj, że to jest obrzydliwe. - Westchnęłam i zdjęłam całą przemokniętą koszulkę.
- Dobrze, zapamiętam - Zaśmiał się -
W ogóle, wydaje mi się czy urosły ci cycki? -
Spytał przeżuwając swoj kawałek jedzenia i patrząc na mój stanik.- Nie interesuj się Jun - Odpowiedziałam obojętnie.
Mieszkałam z tym wariatem już rok. Nie wierzę, że tyle z nim wytrzymałam. Byliśmy ze sobą bardzo blisko. Był moim najlepszym przyjacielem. Wszystko zaczęło się od tego jak przyleciałam z Dallas z moją mamą do Busan, w którym mieszkał jej nowy narzeczony Park Boogil. Miałam wtedy 5 lat i nie wiele pamiętam. Nie pamiętam nawet mojego prawdziwego ojca. Zginął w wypadku jak miałam roczek. Wiem, że moja mama bardzo to przeżyła. Prawie miała depresję. W sumie jej się nie dziwię. Kochała tatę, a tak została zupełnie sama z małym dzieckiem. Nie mam pojęcia jak poznała Boogila, bo nigdy mi o tym nie mówiła, ale cieszę się, że udało jej się jakoś ułożyć życie. Za wiele nie pamiętam z mojego poprzedniego życia w Dallas. Czasem jeżdżę tam na wakacje albo w święta, żeby odwiedzić dziadków. Bardzo za nimi tęsknie. Jestem z nimi bardzo zżyta. Odkąd tata umarł, bardzo pomagali mamie. Byli dla mnie jak drudzy rodzice. Jak przyjechałam do Busan, poznałam Jimina, mojego przyrodniego brata. Za dziecka miałam z nim wspaniały kontakt. Byliśmy nierozłączni. Niestety, potem nasze drogi się rozeszły. On wyjechał do Seulu, żeby spełniać marzenia, a ja poszłam na studia prawnicze. Poszłam tam z przymusu mamy. W naszej rodzinie każdy od pokoleń był prawnikiem. Nie chciałam zawieść mamy i poszłam tam, ale po latach bardzo tego żałuje. Moim powołaniem zawsze było malowanie. Uwielbiałam to. Marzyłam, żeby dostać się na studia artystyczne, ale wiedziałam, że po takich studiach nie ma przyszłości. Po pół roku chodzenia na studia prawnicze, rzuciłam je. Miałam dosyć uczenia się czegoś, co mnie nie obchodziło. Moja mama była wkurzona na mnie. Kazała mi się wyprowadzić i zarabiać samej na życie, skoro rzuciłam studia. Wiem, że się na mnie zawiodła.
CZYTASZ
Fake Girlfriend
FanfictionCo jeśli jeden z członków najbardziej znanego koreańskiego zespołu BTS będzie zmuszony mieć dziewczynę? Udawaną dziewczynę... A co jeśli któryś poczuje do niej coś więcej? Czy zespół poradzi sobie z nową sytuacją i zaakceptuje dziewczynę która jest...