Chapter 36

4.3K 330 122
                                    

Jungkook wziął mnie na kolana i pogładził kciukiem mój policzek, uśmiechając się tym słodkim króliczym uśmiechem. Kiedy na moje policzki wkradł się lekki rumieniec, przybliżył swoje wargi do moich i złożył na nich delikatny pocałunek. Następnie zaczął całować każdy najmniejszy skrawek mojej twarzy i przyciskając mnie do swoich kolan. Wbił się ponownie w moje usta i coraz zachłanniej pocierał dłonią wnętrze mojego uda. Kiedy dorwał się do szyi, poczułam okropny ból. Wgryzł się w szyję, z której zaczęła sączyć się krew.

- Kookie to boli.. Błagam przestań. - Jęknęłam żałośnie, chcąc go od siebie odsunąć.

Chłopak jednak nie przejął się moją prośbą i zaczął ssać krew wypływającą z przecięcia skóry. Coraz bardziej było mi słabo, miałam problemy z oddychaniem. Nagle zobaczyłam, że chłopak wkłada rękę w spodnie i zaczyna poruszać nią w szybkim tempie sprawiając sobie przyjemność i wgryzając się coraz głębiej w moją szyję. Zaczęłam go odpychać ostatkiem sił, lecz on nie przestawał. Przyspieszył jedynie ruchy stymulujące penisa i mocniej przycisnął mnie do siebie. Zaczęłam widzieć ciemność.. chyba odpływałam z tego świata, lecz zaraz usłyszałam znany mi dźwięk przychodzącego połączenia.

Przetarłam oczy i sięgnęłam leniwie po telefon. Na ekranie widniało zdjęcie Seokjina. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.

- Co jest Seokjin? - Spytałam słabym i cichym głosem.

- Mela, jak się czujesz? Jeśli cię obudziłem to przepraszam, ale jesteś mi cholernie potrzebna.

- Czuję się chujowo, ale w sumie dzięki, że mnie obudziłeś bo widzę, że już 13:00. Co się stało?

- Jeśli czujesz się chujowo, to zabieram cię zaraz z tego domu. Tylko najpierw przyjdź do mnie. Wytłumaczę ci o co chodzi. - Powiedział tajemniczo, na co zmarszczyłam brwi, zastanawiając się o co może mu chodzić.

- No dobra, daj mi chwilę, muszę tylko zakryć siniaka i zaraz przyjdę. - Oznajmiłam bez zbędnych pytań, bawiąc się skrawkiem rękawa u piżamy.

- Dobrze, czekam.

Zakończyłam połączenie i rzuciłam telefon na łóżko. Skuliłam się w kulkę i znowu miałam ochotę się rozpłakać. Nie mogłam zrozumieć, ani uwierzyć w to, co się wczoraj zdarzyło. Kiedy wszystkie wydarzenia z wczoraj odtworzyły się ponownie w mojej pamięci, sięgnęłam znowu po telefon i drżącymi dłońmi weszłam w wiadomości, a zaraz potem w dobrze znany mi kontakt. Nie przyśniło mi się to. Ta wiadomość dalej tam była. Przetarłam oczy i ... nadal była. Te pieprzone dziewięć liter, które jakby nigdy nic widniały na moim telefonie, a ja nie wytrzymałam. Jedna głupia łza poleciała, ale szybko ją starłam. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Od jakiegoś czasu marzyłam wręcz, żeby chłopak mi to wyznał, ale teraz to zdawało się nie mieć kompletnie żadnego znaczenia. No bo czy to było szczere wyznanie? Wątpię w to. Chłopak był wczoraj w bardzo złym stanie. Pewnie nawet nie pamięta, co do mnie wypisywał, ani co się działo. Jedyne co mi pozostało, to pogodzenie się z tym, że tacy mężczyźnie jak Jungkook nigdy nie będą w stanie pokochać ani zapewnić oparcia. Jego słowa były teraz puste i nic nieznaczące. Ile razy do cholery obiecywał, że nic mi nie zrobi i będzie mnie chronić? No właśnie, już zbyt dużo...

Poszłam powoli do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam okropnie. Oczy opuchnięte i wielki siniak powodowały, że wyglądałam jakbym się przed chwilą urwała z izolatki. Nałożyłam masę korektora aby zakryć siny kolor i wklepałam podkład. Na koniec pomalowałam rzęsy i spięłam włosy w niedbałego koka.

Kiedy upewniłam się, że moja twarz wygląda w miarę normalnie, wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę pokoju Seokjina. Oczywiście byłoby za pięknie gdyby wszystko było takie proste. Pech chciał, że akurat na korytarz wyszedł Jungkook. Myślałam wcześniej o tym jak zachowamy się wobec siebie, kiedy wpadniemy na siebie w dormie po wczorajszej akcji. Przypuszczałam wiele opcji co maknae mógłby zrobić, ale to co się stało, spowodowało, że poczułam ukłucie w sercu. Chłopak jak gdyby nigdy nic spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem i ominął mnie, żeby zejść na dół. Nie oczekiwałam od niego, że padnie na kolana i zacznie przepraszać, ale gdzieś w głębi duszy łudziłam się, że tak szybko nie odpuści i będzie się starał odratować nasz związek. Jednak on chyba nie miał takiego zamiaru... Spojrzał na mnie z taką obojętnością i brakiem jakiejkolwiek skruchy, że poczułam się jeszcze bardziej nic nie warta. Czyli dobrze myślałam. Ten SMS był jednym wielkim kłamstwem...

Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz