Chapter 3

6.2K 392 324
                                    

Jeśli fanfik się podoba, bardzo ładnie proszę o komentarze :*

***

Rano obudziły mnie promienie słoneczne padające na moją twarz. Przeciągnęłam się i przetarłam oczy dłońmi. Moja teoria się sprawdziła jeśli chodzi o łóżko. Było tak wygodne, że mogłabym spać na nim całymi dniami. Kiedy już chciałam wstać, usłyszałam pukanie do pokoju.

- Proszę - Usiadłam na łóżku i myślałam, że dalej się nie obudziłam, sądząc po tym jaki widok zastałam. Moim oczom ukazał się Tae z tacą, na której leżał talerz z niezliczoną ilością naleśników z polewą czekoladową i bitą śmietaną.

- Pomyślałem, że będzie miło jak przyniosę mojej dziewczynie śniadanie do łóżka, skoro nie chciałaś ze mną spać. - Uśmiechnął się i położył tacę na stoliku nocnym. - Mam nadzieję, że lubisz naleśniki.

- Czy lubię? Ubóstwiam! Dzięki Tae. Nie musiałeś. - Byłam mu wdzięczna za ten gest. Pomyślałam, że jestem szczęściarą, mając takie ciacho przy sobie.

Poklepałam miejsce koło siebie, żeby usiadł koło mnie i uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam - Może chcesz pomóc mi to zjeść? Sama chyba nie dam rady.

- Nie, dzięki. Ja już jadłem. Bardziej myślałem o nakarmieniu ciebie, żeby było tak romantycznie. Jak w takich dennych romansidłach. W końcu musimy się przyzwyczajać do bliskości. - Poruszył brwiami w zabawny sposób.

Czy on za bardzo nie wczuł się w to udawanie? Przecież nikt nas nie widział. Mogliśmy nawet ze sobą nie rozmawiać, a on zachowywał się jakbyśmy w domu też mieli być parą. Nie żeby mi to przeszkadzało jakoś bardzo. Taka opcja jak najbardziej mi pasowała. Skoro on przyjął taką taktykę to ja nie mogłam pozostać mu dłużna.

- No dobrze mój chłopaku. Ale żeby było jeszcze bardziej tandetnie, jak w romansidle, powinieneś mnie umorusać śmietaną, a potem powiedzieć mi, że mam coś na ustach i zetrzeć ją kciukiem. - Powiedziałam figlarnie, lecz powstrzymując śmiech.

- Jak sobie pani życzy -  Ukroił kawałek naleśnika z bitą śmietaną, przysunął się niebezpiecznie blisko mnie i dał mi jedzenie do buzi, brudząc mnie śmietaną tak, że całą dolną część twarzy miałam w śmietanie. Kiedy zobaczył, że wyglądam jak święty Mikołaj, zaczął się cieszyć jak jakiś niesprawny do końca umysłowo i powiedział z rozbawieniem w głosie - Kochanie, chyba masz coś na ustach.

Chwila moment, czy on właśnie powiedział do mnie kochanie? Wiem, że to były tylko żarty, ale jednak. W jego pięknych ustach to tak dobrze brzmiało. Przysunął się o wiele za blisko. Jedną dłonią dotknął mojego nagiego uda, przez co wciągnęłam mocno powietrze, a drugą dłonią próbował wytrzeć białą substancję z mojej brody i ust. Niestety mu to nie wychodziło, bo tylko rozmazał ją jeszcze bardziej.

- Chyba będę to musiał zlizać. - Pokazał swój kwadratowy uśmiech i z zupełnie poważną miną zaczął zbliżać swoją twarz do mojej.

Co do cholery się dzieje? W tamtym momencie nie marzyłam o niczym innym, niż o tym żeby poczuć jego malinowe usta na mojej skórze, ale nie mogłam pozwolić na coś takiego. Znaliśmy się do cholery dopiero drugi dzień, a on już chciał mnie pocałować!

Odsunęłam się od niego jak oparzona i o mało nie przewracając się, stanęłam na zimnych panelach.

- Myślę, że lepszym pomysłem będzie jak zetrę to po prostu chusteczką. - Powiedział zmieszana i sięgnęłam po chusteczkę, która leżała na stoliku.

Po chwili Taehyung wybuchnął głośnym śmiechem. - Spokojnie, to miał być taki żarcik, ale na przyszłość nie bój się mnie. Raczej nie gryzę. Chyba, żebyś mnie o to poprosiła.

Fake GirlfriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz