Rozdział 2

8.1K 384 161
                                    

Dojechaliśmy. Wszyscy się zatrzymali, po czym powoli zaczęli schodzić z koni. Puściłam plecy blondyna i pośpiesznym ruchem zeszłam z siodła gniadego rumaka lub klaczy. Nie wiem. Obróciłam się z wokół siebie i rozejrzałam troszkę po miejscówce. Na placu było trochę żołnierzy, którzy bacznie mi się przyglądali. Mój wzrok przyciągnął jeden brązowowłosy chłopak kłócący się z czarnowłosą dziewczyną, która miała czerwony szalik owinięty wokół szyi. Serio? Jest lato, a ona nosi szalik?. Zaczynam nie rozumieć ludzi z powierzchni.

- [T/i], pójdziesz za mną. - Odezwała się jakaś niska, rudowłosa dziewczyna. Nie odpowiedziałam, tylko od razu skierowałam się w jej stronę. Weszliśmy do dosyć starego zamku, który jest chyba ich kwaterą. Podczas drogi do pewnego pokoju nie minęliśmy żadnych ludzi. Weszliśmy do środka i ujrzałam dużo mundurów wraz z płaszczami, na których był motyw Skrzydeł Wolności.

- Nazywam się Petra Ral i to ja będę odpowiedzialna za oprowadzenie cię po naszej kwaterze przynajmniej przez pewien czas. - Uśmiechnęła się, po czym wcisnęła mi do ręki białą wyprasowaną koszulę, kurtkę od munduru, zielony płaszcz oraz paski do sprzętu.

- Po co mi to? - Zapytałam, wskazując podane mi rzeczy.

- To twój mundur, który zaraz ubierzesz i pójdziemy na apel, który ogłosił nasz dowódca Erwin Smith. - Teraz będę musiała paradować po tym miejscu w mundurze zwiadowców. Świetnie. Wyszłyśmy z pomieszczenia. - Teraz zaprowadzę cię do toalet, w której ubierzesz mundur, a potem do pokoju, w którym będziesz spać, wraz z innymi dziewczynami z naszego korpusu. - Ciągłe chodzenie w mundurze jeszcze zniosę, ale pokój z innymi dziewczynami nie. Nienawidzę przebywać z dużą ilością dziewczyn w jednym pomieszczeniu. Zatrzymałyśmy się przed czarnymi, drewnianymi drzwiami, które prawdopodobnie prowadzą do toalet. Weszłam przed rudowłosą. Od razu skierowałam się do jednej z kabin, aby założyć to, co mi wręczyła. Po kilku minutach wyszłam, ubrana w pełny mundur. Przede mną stała Petra z dużymi kozakami w ręku.-Świetnie wyglądasz w mundurze, tylko brakuje ci tego.-Podniosła czarne buty do góry.

- Ehhh, dobra daj mi to. - Wyciągnęłam swoja dłoń po obuwie. Ściągnęłam swoje stare, lecz w bardzo dobrym stanie glany i założyłam na swoje bose stopy kozaki, które wręczyła mi dziewczyna. Muszę przyznać, za wygodne to one nie są. Ciekawi mnie tylko skąd wiedziała jaki rozmiar.

- Widze, że trafiłam z rozmiarem?

- Tak. Są dobre. - Otrzymałam odpowiedź na swoje pytanie. - To teraz do pokoju, w którym będę spać? - Spytałam się. Rudowłosa pokiwała głową w odpowiedzi. Wyszłyśmy tymi samymi drzwiami. Droga zajęła nam pięć, może dziesięć minut. Petra weszła bez żadnego pukania i pokazała ręką, abym również weszła. W środku były już cztery dziewczyny.

- To dziewczyny, z którymi będziesz dzielić pokój, to one pokażą ci pozostała część kwatery. Ja już będę iść, nie spóźnijcie się tylko na apel. - Powiedziała, wychodząc z pomieszczenia.

- Hej! Jestem Sasha. - Brązowo włosa uśmiechnęła się do mnie, była wyższa ode mnie jak wszystkie inne dziewczyny oprócz jednej. - To Mikasa. - Wskazała tę czarnowłosą dziewczynę z czerwonym szalem na szyi. - To Ymir. - Pokazała palcem na szczupłą, brunetkę, która siedziała razem z jedną blondynką. - A to jest Christa. - Jej dłoń wskazała mniejszą ode mnie blondynkę.-A ty jak się nazywasz? - Spytała, ilustrując mnie wzrokiem razem z resztą dziewczyn.

- Jestem [T/i] - Odpowiedziałam z obojętnym wyrazem twarzy jak to mam w zwyczaju. - Pokażecie mi gdzie, mogę schować swoje rzeczy? - Spytałam, a Sasha poderwała się z miejsca, pokazując mi wolne miejsce w jednej z szafek. Wskazała mi również wolne łóżko na, którym od razu się położyłam. Dziewczyny rozmawiały i śmiały się, do czasu, gdy ktoś nie wszedł nam do pokoju. Głowę skierowaną miałam do ściany, więc nie zwracałam uwagi na obecnych gości.

- Dziewczyny idziecie z nami na apel? - Ktoś zapytał.

- Tak. Już idziemy. - Odpowiedziała chyba Mikasa. - [T/i] idziesz? Czy potem do nasz dołączysz? - Skierowała słowa do mnie. Na co odwróciłam się, aby na nią spojrzeć.

- Mogę iść z wami jak chcecie. - Odpowiedziałam znudzona.

- No to wstawaj i ruszamy. - Tym razem głos zabrała Ymir. Na te słowa wstałam, poprawiłam mundur i ruszyłam z resztą na ten cały apel. Z tego, co zauważyłam pokój mamy na 2 pietrze kwatery. Szłam w ciszy, czego nie można powiedzieć o moich pozostałych towarzyszach.

- A tak w ogóle to jestem Jean Kirschtein. - Przedstawił się jeden z chłopaków, miał jasnobrązowe włosy z wygolonym tyłem, w porównaniu do mnie był wysoki. Zresztą ode mnie wszyscy są wysocy.

- Ja jestem Eren Jeager, na końską mordę nie zwracaj uwagi, chce się popisać przed nową dziewczyną w korpusie. - Wtrącił czekoladowo włosy, którego widziałam zaraz po przyjeździe. Widać, że lubią sobie dokuczać.

- Ja jestem Connie Springer, najmądrzejszy zaraz po Arminie. - Przedstawił się łysy nie za umięśniony chłopak, który również jest wyższy ode mnie. Co za ironia losu.

- Armin to ta blondyna z tyłu? - Zapytałam z chytrym uśmiechem, spoglądając na reakcje chłopaka.

- Dokładnie, to ta blondyna za nami. - Zaśmiał się. Zaczynam go lubić. Resztę drogi spędziliśmy na rozmawianiu, śmianiu się i oglądaniu zaczepek Jeana. Chyba naprawdę lubią sobie dokuczać razem z Eerenem. Muszę przyznać, że im więcej z nimi gad tym dowiaduje się ciekawszych rzeczy. Na przykład, Eren jest człowiekiem-tytanem, Jean jedyne co umie gotować to omlety z przepisu swojej mamy. Sasha ma świra na punkcie jedzenia. Connie, tak naprawdę inteligencja nie grzeszy. Mikasa zachowuje się jak niańka dla Erena. Ymir za dużo z nami nie gadała. Christa jest najniższą osobą w korpusie. Dobrze wiedzieć, że nie będę nią ja. Na placu spotkaliśmy jeszcze Reinera i Bertholda, za którymi już nie przepadam. Wyglądają, jakby mieli coś do ukrycia.

- [T/i], jesteś proszona do dowódcy. - Znów ta rudowłosa dziewczyna. Chyba nazywała się Petra, ale nie jestem pewna.

- Dorze już idę. - Rzuciłam, odchodząc od reszty. Podeszłam do tego samego wielkiego blondyna i jego dużo niższego przydupasa Levia. Zawzięcie o czymś rozmawiali, więc odczekałam chwile, aż skończyli, wtedy podeszłam bliżej, aby zwrócić na siebie uwagę. O dziwo kobaltowooki odszedł ustawić się w rzędzie przed nami.

- Żołnierze baczność! - Krzyknął brwiasty. - Ta o to dziewczyna dołączy do naszego korpusu! Możesz się przedstawić. - Spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem.

- Ehhh, [T/i] [T/n] - Odpowiedziałam, ilustrując wszystkich po kolei.

- Dobrze. Dołączysz do oddziału specjalnego pod dowództwem kaprala Levia Ackermana. Wytłumaczy ci resztę. Rozejść się! - Czy on musi tak krzyczeć? Nie wiem, jak oni z nim wytrzymują, jest to bardzo denerwujące.

- Ej ty! Jak długo masz zamiar tam jeszcze stać! - Czyiś głos przeszkodził mi w rozmyślaniu.

- Nie widzisz, że jestem zajęta! - Odkrzyknęłam, przybierając zdenerwowany wyraz twarzy i spoglądając na tego całego "kaprala"

- Jakim prawem odzywasz się tak do kaprala!? - Tym razem wtrąciła się Petra. Teraz tym bardziej jej nie lubię.

- Mniejsza o to. - Wypowiedziałam, podchodząc bliżej grupy, do której mam należeć.

- Iż robi się już ciemno, sprawdzimy twoje umiejętności jutro z samego rana.

- Coś jeszcze? - Przerwałam mu wypowiedź. Co spowodowało jego groźne spojrzenie, które totalnie zignorowałam.

- Tak jak powiedziałem jutro z samego rana macie stawić się przed kwaterą. - Dodał, po czym się odwrócił z zamiarem odejścia.

- Z "samego rana" znaczy o której? - Byłam już lekko zdenerwowana na jego osobę i nie miałam najmniejszej ochoty kontynuować z nim tej rozmowy, ale skąd do cholery mam wiedzieć, o której dokładnie mam się tu stawić. Bo z wypowiedzianych przez niego słów "z samego rana" nie jestem w stanie się domyślić.

- O 6 rano macie tu być wraz z osiodłanymi końmi. - Powiedział, po czym zniknął za dużymi drzwiami.

- Co za kretyn ehhh. - Syknęłam, mając pewność, że tego nie usłyszy.

- To nie jest żaden "kretyn" tylko kapral i lepiej naucz się szacunku do niego! - Petra pogroziła mi palcem, po czym z resztą grupy odeszła zostawiając mnie samą na dziedzińcu. Stałam tak chwilę, analizując sytuację sprzed chwili. Ruszyłam szybkim krokiem do pokoju, na dworze zrobiło się już ciemno i chłodno. Po jakiś 15 minutach błądzenia po całym terenie zamku znalazłam moją sypialnię. Weszłam bez pukania, mocno zatrzaskując drzwi, czyn zwróciłam uwagę dziewczyn. Bez żadnego wyjaśniania wzięłam potrzebne mi rzeczy i wyszłam zamiarem odnalezienia toalety, aby przebrać się w koszulkę i spodenki do spania. Dotarłam do tych samych czarnych drzwi, które lekko odchyliłam i weszłam do środka. Weszłam do jednej z kabin, z zamiarem wzięcia szybkiego prysznicu. Odkręciłam kurek z ciepłą wodą, a po chwili rozszedł się dźwięk kropel obijających się o zimne podłoże. Po 10 minutach stania pod strumieniem ciepłej wody. Zakręciłam kurek i zaczęłam się ubierać. Wyszłam z kabiny i skierowałam się do lustra. Wzięłam szczoteczkę do zębów, na którą nałożyłam pastę. Dokładnie umyłam zęby i opukałam twarz. Włosy rozczesałam i związałam w luźnego warkocza. Wyszłam przez te same duże, czarne, drewniane drzwi i znów poszłam do swojej sypialni. Tak samo, jak wcześniej weszłam bez pukania.

- Nie chce o tym gadać. - Widząc, że Sasha chce się o coś spytać, odpowiedziałam, kładąc się do przydzielonego mi łóżka. Zasnęłam z myślą, co będzie jutro.

_____________________________
Heyy! Rozdział miał być w środę, ale wczoraj miałam dużo czasu i tak powstał rozdział. Jeszcze nie sprawdzony ale jest. Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu z przyjemnością poczytam wasze opinie. Do następnego!

To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz