*Diametralna zmiana czasu*
Do kwatery powróciliśmy o pierwszej w nocy. Wszyscy mieli nadzieję na długi sen, jednak już o szóstej zaczęły się przygotowania do misji. Od wczorajszej nocy z Levim jeszcze się z nim nie widziałam. Z resztą nie wiem czy mogę powiedzieć, że to była noc. Stoję obok Erwina i obserwuje Erena, który po wczorajszym wyjściu ie czuje się za dobrze. W skrócie za dużo wypił. W podobnej sytuacji jest także Jean, ale on umie nie pokazać, że coś go trzyma na żołądku. Nadal nie mogę uwierzyć, że utrzymał się w siodle. Jest to dla mnie totalną zagadką. W Podziemiach po wypiciu dość dużej ilości alkoholu nie dawałam radę ustać prosto na nogach, a oni jak nigdy nic wsiedli na konia. Spojrzałam w stronę wejścia do budynku. Co jakiś czas sprawdzam czy nie pojawił w się w nich Levi, którego nie widziałam od rana. Miałam w sobie choć trochę nadziei, że się zjawi. Chciałam z nim tylko chwilę porozmawiać, zapytała bym Erwina czy wie gdzie jest Levi. Jednak znając go będzie kazał skupić mi się na rozdziela ku ekwipunku, a nie na miłosnych pogawędkach jak to nazwał kiedyś Eren.
Westchnęłam i spojrzałam na listę opatrzeniową każdy oddział. Plus jest taki, że mam Mikasę w oddziale. Jean i Ymir w walce dadzą sobie radę, ale nie wiem co z Christą. Nie widziałam nigdy jej sposobu walki, lecz jeśli nadal żyje to musi coś potrafić. Czuję się trochę głupio oceniając przyjąciół, ale muszę wiedzieć kogo w razie potrzeby mam chronić i ratować. Zmieniłam kartkę i kolejny raz spojrzałam na rozpiskę całej akcji. Mam od rana bardzo dziwne przeczucie, że coś wyjdzie nie tak, ale staram się o niem zapomnieć i nie wracać do niego. Moje myśli przerwał dotyk dobrze mi znanej osoby. Czarnowłosy chwycił mnie lekko za dłoń stając tak blisko, aby nikt tego nie zauważył. Gdy poczułam jego ciepły dotyk poczułam się odrobinę lepiej. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko. Po mojej drugiej stronie stał Erwin, który jest zajęty rozmową z Hange. Pewnie nie zauważył, że Levi przyszedł.
- Wszystko będzie dobrze, nie masz się czym stresować ani obawiać. - Cichy głos mężczyzny wywołał u mnie gęsią skórkę, nawet nie wiem dlaczego. Złapałam jego dłoń mocniej. Miałam straszną ochotę na pocałowanie go, jednak tą myśl odganiało miejsce, w którym jesteśmy. Dziedziniec nie jest raczej za dobrym miejscem do jakichkolwiek pieszczot, w szczególności jak są na nim ludzie. - Chodź ze mną, oni na pewno dadzą sobie radę gdy przez chwilę ciebie nie będzie. - Co on knuje? Kiwnęłam głową, aby wiedział, że za chwilę do niego przyjdę. Puścił moją dłoń i podszedł do Erwina. W tym samym czasie powiadomiłam Mikase, że muszę gdzieś iść na dłuższą chwilę.
Razem z Levim weszliśmy do jego pokoju. Zaraz po przekroczeniu progu drzwi przytuliłam się do niego, a on połączył nasze usta. Oparł mnie delikatnie o zamknięte drzwi. Swoje ręce umieścił na moich biodrach, a ja na jego szyi. Całowaliśmy się jakby to były nasze ostatnie wspólne chwile. Kiedy zabrakło nam powietrze oderwaliśmy się od siebie, nadal stojąc dość blisko. Zjechałam dłońmi na jego policzek i pocałowałam go szybko.
- Kocham cię Levi. - Brunet oparł swoje czoło o moje i się szeroko uśmiechnął. Kolejny piękny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Dałabym wszystko, aby uśmiechał się już tak do końca.
- Również cię kocham i nie zapominaj o tym, ani na chwilę.
* * *
Zostało zaledwie 5 minut do otwarcia bramy. 5 minut i znów zaczynamy piekło za murami. Cały plan zmienił się o 180 stopni. Oddział mój i Levia będzie ustawiony na przeciwko siebie w odległości 500 metrów do bramy, na otwartej przestrzeni. Oddział Hange zajmie się sprowadzeniem dwóch tytanów, które według niej będą odpowiednie do testów. Następnie nasze oddziały zaprowadzą swoich podopiecznych pod mury do dwóch różnych miejsc. Tam wraz z Stacjonarnym zajmiemy się schwytaniem tytanów. Co będzie znimi potem to sprawa Hange i Erwina. My po powrocie mamy zająć się zupełnie innymi sprawami, np, ogarnięcie koni, rozładowanie nie użytego ekwipunku i ewentualnie zebranie ofiar. Ale to ewentualnie. Plan został zaplanowany tak, aby obyć się bez ofiar. Po pierwszej próbie większość nie wierzy w ich brak. Zawsze pojawi się osoba, która zrobi mały błąd, za który zapłaci życiem. Taka jest rzeczywistość wśród Zwiadowców i ludzi żyjących nawet wewnątrz murów. [imię konia] przeskakuje z nogi na nogę, nachylam się, aby choć trochę ją uspokoić. Przeczesuje dłonią jej długa grzywnę i klepie go szyi, szpczac kilka uspokajający słów do jej/jego ucha.
![](https://img.wattpad.com/cover/150825452-288-k42550.jpg)
CZYTASZ
To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnK
FanfictionPodziemny dystrykt... to miejsce, które znam od dziecka. To miejsce, które znam jak własną kieszeń. Każdy zakątek tego brudnego i okrutnego miejsca napawam nienawiścią. Wszystkich ludzi mieszkajacych tu unikam jak ognia... Od dwóch lat staram się u...