Polecam piosenkę z wyżej.
Razem z dziewczynami siodłamy konie, które powinny być gotowe jakieś 20 minut temu. Jak zwykle musiałyśmy się spóźnić. Sasha dopiero teraz wybrała suknie jaką założy na dzisiejszej imprezie u Żandarmerii. Od kilku godzin mam dziwne wrażenie, że stanie się coś złego. Nie ufam zbytnio Żandarmerii, większość z nich jest zaopatrzonymi w siebie ludźmi. Robią wszystko, aby chronić tylko siebie. A Zwiadowcy posyłają się na teren nieprzyjaciela, by ci mogli siedzieć w bezpiecznym miejscu. Od kiedy ty się zrobiłaś taka drażliwa? - skarciłam samą siebie i przycisnęłam popręg siodła do siebie. Poprawiłam jeszcze siodło i uzdę konia i wyprowadziła go z boksu. [Imię konia] stał/stała tuż obok Levia i Erwina ze mną na grzbiecie. Pomachiwał/ pomachiwała co jakiś czas głową w stronę konia Erwina. Godzina nie była za późna, więc było jeszcze jasno. Z resztą mamy okres letni, więc nawet o 22 jeszcze coś widać. Zaraz po wyjechaniu z kwatery ukazały nam się zielone pola i lasy. Niestety w obrębie murów. Krajobraz za tymi wielkimi ścianami, które znikną zaraz po tym jak pozbędziemy się tych tytanów będzie niesamowity. Ale do tego jeszcze długa droga.
Galopowaliśmy przy około 40 minut, po czym przeszliśmy w kłus. Godzina jazdy i wylądowaliśmy przy bramie do Rose. Nie za dobrze wspominam pierwszy przyjazd do tego miasta. Podczas przejazdy pod murem zmieniłam swoje miejsce obok Erena i Armina. Przez resztę drogi spędziłam na żwawej rozmowie z nimi. Różne tematy przewijały nam się przez języki, jednak nikt nie zaczął tematu odwołanych treningów i jutrzejszej misji. Zdecydowanie zbyt dużo o tym myślę. Potrząsnęłam głowę i uśmiechnęłam się do patrzącego na mnie Armina. Chłopak skinął głową, abym spojrzała za siebie. Zrobił co kazał i zobaczyłam wpatrującego się we mnie Levia. Posłałam do niego również szeroki uśmiech i kiwnęłam głową, że wszystko jest w porządku, jak to ustaliliśmy któregoś dnia przed misją. Razem z mężczyzną postanowiliśmy pokazywać swój stan fizyczny - jak i psychiczny - za pomocą gestów. Kiwnięcie z uśmiechem oznacza, że wszystko jest w porządku i nie mam żadnych problemów. Podwójne klaśnięcie z smutkiem, lub strachem w oczach oznacza, że potrzebna jest pomoc. Przez to, że Levi nie okazuje emocji na twarzy, po dłuższym czasie przebywania z nim nauczyłam się wyczuwać te emocje po krótkim spojrzeniu w oczy. Dlatego w każdej chwili będziemy gotowi udzielić sobie pomocy, oczywiście na krótkim dystansie. Na dłuższy dystans mamy przypisane odpowiednie flary. Moje rozmyślania przerwał Jean, znajdując sobie miejsce tuż obok mnie. Podjechał bliżej i stuknął mnie w ramię, dodając dziwny i głupi komentarz na temat Żandarmerii.
* * *
Stoimy przed częścią mieszkalną Żandarmerii. Rozmawiamy i czekamy na Erwina, który rozmawia z swoim starym kolegą Nilem Dokiem - obecnym dowódcą Żandarmerii. Nie wyglądają, aby nadal byli bliskimi przyjaciółmi. W ogóle nie wyglądają na przyjaciół. Nie wspomnę już o stojącym z nimi Leviu, który zupełnie nie sprawia pozorów, że między nimi wszystko okey. Westchnęłam i spojrzałam w stronę głównych drzwi przy, których stała Annie Leonhart, którą poznałam wcześniej i jeszcze dwie inne dziewczyny. W tym samym czasie, spojrzały na mnie i się uśmiechnęły. Zaczęły iść w naszym kierunku. Szybko znalazły się przy nas. Annie przywitała się z każdym, nawet ze mną. Pozostałe dziewczyny obserwowały mnie uważnie i dość ostrożnie, jakby nie chciały naruszyć mojej przestrzeni osobistej.
- Ally Usu, miło poznać. - Dość wysoka dziewczyna z długimi jasnymi, wręcz białymi włosami i zielonymi oczami spojrzała na mnie i wyciągnęła rękę.
- [T/i] [T/n], mnie także miło cię poznać. - Uścisnęłam rękę i się do niej uśmiechnęłam. Zaraz po niej podeszła do mnie druga dziewczyna, również dosyć wysoka, jednak miała ona włosy koloru bordowego, sięgające do ramion i splecione były w dwa warkocze. Oczy miała ciemno zielone, czym różniła się od tej drugiej.
CZYTASZ
To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnK
FanficPodziemny dystrykt... to miejsce, które znam od dziecka. To miejsce, które znam jak własną kieszeń. Każdy zakątek tego brudnego i okrutnego miejsca napawam nienawiścią. Wszystkich ludzi mieszkajacych tu unikam jak ognia... Od dwóch lat staram się u...