Rozdział 19

3.4K 140 89
                                    

Zaspana przetarłam oczy i usiadłam na zajmowanym przeze mnie łóżku. Wstałam i zaczęłam wybudzać dziewczyny ze snu. Dzisiejszego dnia trening został przełożony na wcześniejszą godzinę. Nie należę do rannych ptaszków i mam straszne problemy z robieniem czego kolwiek, od razu po wstaniu. Gdy dziewczyny schodziły z łóżek, chwyciłam swoje ubrania i wyszłam przodem do toalety. Po drodze spotkałam Armina, z którym chwilę pogawędziłam. Od dnia, kiedy dowiedziałam się, że Armin czuje do mnie coś więcej niż przyjaźń, spędzałam z nim każdą wolną chwilę.

Za tydzień kolejna wyprawa, tym razem będzie ona pod okiem Erwina. Według niego nie możemy pozwolić sobie na taki sam błąd, co wcześniej. Nikt nie jest pozytywnie nastawiony co do tej misji. Są jednak plusy, oddziały wracają do swoich starych układów. Mimo że nie jestem pozytywnie nastawiona co do współpracy z Petrą, Eldem, Guntherem i Oulem. To jest i tak lepsze niż prowadzenie własnego oddziału. Oznacza to również więcej treningów z Levim.

Ustałam pod jednym z prysznicy. Odkręciłam kurek z wodą, po chwili zalała mnie fala przyjemnego ciepła. Zamknęłam oczy, próbując zrelaksować się choć przez chwilę. Czekał mnie kolejny pracowity dzień, nie licząc treningu. Wtorek, dzień sprzątania oddziału Levia. Zaraz po powrocie z lasu, mamy zająć się sprzątaniem całego terenu. Petra i ja dostaliśmy parter, pierwsze piętro i stajnie. Jeśli skończymy przed obiadem, który jest na 14:30, będziemy mieli więcej czasu dla siebie. Szczerze nie zadowala mnie fakt, że została przydzielona mi Petra. Mimo, że jakoś dogaduje się z dziewczyną to i tak nie mam do niej wielkiego zaufania.

Z zamyśleń wyrwały mnie odgłosy dochodzące z wejścia. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i zobaczyłam resztę dziewczyn. Sasha z Christą, nadal pocierały zaspane powieki. Zakręciła kurek i zaczęłam wycierać dokładnie swoje nagie ciało. Aby następnie ubrać na nie idealnie wypraną, białą koszulę i kurtkę z herbem korpusu. Minęły już dwa miesiące, od czasu mojego dołączenia do Zwiadowców. Poznałam tu pełno wspaniałych osób, sądziłam, że nie będę w stanie zapoznać się z kimś bliżej. A jednak się udało.

Ostatni raz poprawiłam kołnierz kurtki i wyszłam z pomieszczenia, w którym zrobiło się strasznie gorąco. Powiedziałam dziewczynom, że idę na stołówkę, gdzie czeka na mnie Petra. Zapomniałam dodać, że to właśnie z nią szykuję dziś śniadanie. Obeszłam kilka stołów i znalazłam się obok rudowłosej. Przywitałam się z nią cichym "Dzieńdobry" i zajęłam się tym, co mi kazała zrobić. Podała mi miskę, mąkę, mleko i dwa jajka. Po samych składnikach domyśliłam się, że dziś omlety. Zaczęłam przygotowywać ciasto. Co jakiś czas Petra zaczynała rozmowę, która kończyła się po kilku wypowiedzianych zdaniach. Nie czułam potrzeby rozmowy z nią, a najchętniej wyszłabym już z jej towarzystwa.

-[T/i], łączy cię coś bliższego z kapralem?-Zastygłam w bezruchu. Spojrzałam na nią dość pytająco.-No wiesz, o co mi chodzi.

-A nawet jeśli tak to?-Oparłam się o blat i założyłam ręce na klatce piersiowej.

-Nic.-Rzuciła szybką odpowiedź i wróciła do przygotowywania nadzienia na omlety. Obserwowałam ją jeszcze przez chwilę i wróciła do swojego zadania.

***

-Jest możliwość wyrzucenia kogoś z korpusu?-Spojrzałam pytając o na Levia, siedzącego w kolejnych papierach.

-Jeśli masz dobry powód.-Mruknął, zostawiając kolejny podpis.

-Czy on może nie dawać ci jakieś papierkowej roboty przez jakiś czas?-Westchnęłam i podeszłam do okna, aby lekko je uchylić.

-Chyba nie, Hange się do tego nie nadaje.-Zaśmiał się i podszedł do mnie.-Nadal nie wiem czego, nie lubisz w Petrze, jest całkiem miła i...

-I denerwująca, przemądrzała i irytująca.-Dokończyłam za niego.

To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz