Szłam po murach kwatery, obserwując ptaki latające na niebie. Za dwa tygodnie jest moja pierwsza ekspedycja. Treningi na moje nieszczęście będę miała indywidualne, a prowadzić je będzie Levi i Hangi. Myślałam, że będzie je tylko prowadził kapral, chciałabym spędzić z nim więcej czasu. Chcę, aby się w końcu na mnie otworzył i opowiedział mi cos o sobie. Nie wiem, dlaczego, ale od pewnego czasu chcę być blisko niego. Wracając, dziś mamy dzień wolny postanowiliśmy jechać po południu do miasta za murem Sina. Cieszyłam się, że będę mogła spędzić trochę czasu z przyjaciółmi. Przechadzając się po murach, myślałam, również o wczorajszej sytuacji z Arminem z nim także powinnam porozmawiać.
Zatrzymałam się na końcu muru, usiadłam na krawędzi, pozwalając moim nogom swobodnie zwisać. Moją uwagę zwrócił mały lis szwendający się na linii lasu. Miałam straszną ochotę zejść ze ściany i do niego podejść, lecz zostałam zawołana przez Sashę. Wstałam, otrzepałam się z niewidzialnego brudu i ruszyłam powolnym krokiem do dziewczyny.-[T/i] szybciej zaraz chcemy jechać!-Krzyknęła, gdy byłam wystarczająco blisko niej.
-Spokojnie-Zaśmiałam się-Jest jeszcze wcześnie, zdążymy.
-Ale tam soboty są strasznie ruchome, jeśli wyjedziemy później będzie nam trudno przejść po całym targu-Krzyczała i śmiesznie gestykulowała rękami, próbując mi wytłumaczyć, dlaczego akurat teraz chcą jechać.
Zeszłyśmy z muru i zobaczyliśmy już całą paczkę, razem, z końmi. O dziwo moja klacz również tam była. Podeszłam do Armina, który trzymał uzdę mojego wierzchowca i wsiadłam na niego sprawnym ruchem.
-[T/i] Jak ty tak szybko wsiadasz na takiego wysokiego konia?-Zapytał ze śmiechem Jean.
-Czy ty się w końcu odczepisz od mojego wzrostu?!-Podjechałam i walnęłam go otwartą ręką w plecy, na co wygiął się lekko do przodu, sycząc z bólu.
-Dobra, dobra koniec tego ruszamy, bo zaraz nie będziemy mogli nawet przejść między uliczkami!-Krzyknął jadący już obok Mikasy Eren.
Wszyscy razem ruszyliśmy naprzód. Całą drogę śmialiśmy się, ja z Jeanem urządziliśmy sobie małe wyścigi, które oczywiście wygrałam. Dziewczyny stwierdziły, że przydałaby mi się choć jedna sukienka, na co zareagowałam z grymasem. Mimo że jestem kobietą, nie lubię sukienek, spódnic ani pantofelek. Gdy wjeżdżaliśmy za mur Rose, wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że jestem praktycznie na poziomie Levia, na co mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie o czarnowłosym. Pierwszy raz znajude się w tej części, w ogóle pierwszy raz jestem za murami.
-Hej jak długa masz zamiar stać w miejscu!-Poczułam lekkie puknięcie w tył głowy.
-Przepraszam. Zamyśliłam się już możemy jechać-Uśmiechnęłam się do Conniego.
-Jesteśmy już na miejscu, zejdź z konia i daj go stacjonarnym, zajmą się nim.-Powiedział wskazując palcem, na resztę.
-Dobrze, już schodzę.
Zeszłam z klaczy, łapiąc ją za uzdę. Podprowadziłam ją do bruneta z Stacjonarnych. Utrzymywałam swój obojętny wyraz twarzy, podałam mu lejce a on uśmiechnął się do mnie. Spojrzałam na niego swoimi dużymi [kolor] oczami i również się uśmiechnęłam. Mając pewność, że trzyma klacz odwróciłam się i odeszłam do Armina, który rozmawiał z Jeanem i Christą. Zaśmiałam się pod nosem z miny, jaką miła ten chłopak. Przechodząc wokół ludzi czułam dziwne uczyucie, że nie jesteśmy tu mile widziani.
-Nie wiem czemu, ale ci ludzie chyba nas tu nie chcą.-Szepnęłam do Mikasy.
-Zwiadowcy nie są owiani dobrą sławą za murem Rose a tym bardziej nie za murem Sina.
CZYTASZ
To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnK
FanfictionPodziemny dystrykt... to miejsce, które znam od dziecka. To miejsce, które znam jak własną kieszeń. Każdy zakątek tego brudnego i okrutnego miejsca napawam nienawiścią. Wszystkich ludzi mieszkajacych tu unikam jak ognia... Od dwóch lat staram się u...