WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!
Pov. Levi
Zanim dojechałem do początku lasu, zdołałem pozbyć się 12 tytanów w tym 4 odmieńców. Z każdym przejechanym metrem rozglądałem się coraz to bardziej nerwowo. W pewnym momencie klacz na której siedziałem strąciła mnie z siodła i uciekła przed czymś w popłochu. Podnosząc się z ziemi zauważyłej tytana, który uważnie przyglądał się moich ruchom ciała. Na oko miał jakieś 5-6 metrów i wielkie niebieskie oczy. Po upływie kilku minut wyciągnął do mnie swoją wielką łapę. Odruchowo chwyciłem ostrza i gwałtownie wstałem, na moje nieszczęście musiałem zwichnąć sobie kostke, gdyż przy każdym najmniejszym ruchy przeszywał mnie nie przyjemno ból. Tytan spuścił wzrok na moją kostke i wyłożył kolejną rękę. Wbiłem haki w najbliższe drzewo i zaatakowałem, tytan zaczął parować, więc postanowiłem wycofać się jak najszybciej.
Przez resztę drogi do wjazdu do lasu nie spotkałem żadnego tytana, co świadczyło o tym, że tylka flanka musiał dotrzeć na miejsce. Nie myliłem się pod drzewami zauważyłem przywiązane konie. Zdjąłem z głowy kaptur i uniosłem się na gałąź, na której stało dwóch zwiadowców.
-Kapral nie powinnien znajdować się już na końcu lasu?-Łysy chłopak odwrócił się do mnie i najwyraźnien musiał zauważyć, że kuleje.-Wszystko w porządku kapralu?-Dodał po chwili
-Kto dowodzi tą grupą?-Spławiłem jego pytanie.
-Petra Ral i chyba Gunther-Odpowiedział natychmiastowo.
Rozejrzałem się i zauważyłem rudowłosą kobiete. Wbiłem haki w drzewo obok niej i wylądowałem, nie obyło się bez irytującego mnie już bólu zwichniętej kostki.
-Petra koń kaprala!-Krzyk Ghuntera zagłuszył moje myśli.
-Ghunter zatrzymaj go!-Odkrzyknąłem w jego strone, po czym wszyscy zwrócili swój wzrok na mnie.
-Kapralu czy coś się stało podczas misji Hange?-Oczy Petry zaszkliły sie.
-Spóźniliście się, odłączyłem się od oddziału by pozbyć się większości nie potrzebnych tytanów z lasu, by Erwin z Hange zdołali rozstawić pułapki.- Odwróciłem się w stronę, z której przyszedłem.
-Przepraszamy ale zostaliśmy zaatakowani przez grupę tytanów.-Więc nie tylko my mieliśmy problemy.
-Tch... Musze zejść na ziemie do konia. Pilnujcie wejścia jak wcześniej.-Zeskoczyłem z gałęzi i uniosłem się na linkach do karej klaczy. Miłem wielką nadzieje, że nic im się po drodze nie stało. Z wielkim trudem usiadłem na siodle wierzchowca. Kostka zaczynała boleć z każdym ruchem to mocniej.
Przestałem zwracać uwage na nasilający się ból. Musze skupić się na jak najszybszym dojeździe na końcową linię lasu. Nie byłem pewny czy aby na pewno zdążę na określony przez czterooką czas.
Pov. Reader
Levi nie wraca od jakieś godziny. Thom nie chce brać odpowiedzialności za złapanie tytana, dlatego czekamy aż się pojawi. Po woli zaczynam tracić nadzieje, czy aby na pewno wróci. Sama nie wiem co mam o tym myśleć, odłączył się od nas aby pozbyć się idących za nami tytanów. Wszystko zaczyna się psuć, Erwin i Hange bezskutecznie próbują namówić Thoma. Wstałam z jednej ze skrzyń, na której siedziałam i głośno westchnęłam. Poprawiłam warkocza zrobionego z moich siegajacych [do...] [kolor] włosów. Z każdą mijającą sekundą zaczynałam martwić się jeszcze bardziej. Gdzieś, z tyłu głowy hakiś potajemny głos podkładał mi trzeźwe myślenie. Zrobiłam kilka kroków i usiadłam na kolejnych skrzyniach. Zaciągnęłam się powietrzem i nie wypuszczałam go przez dłuższką chwilę. Miałam nadzieje, że to mnie w pewnym stopniu uspokoi.
CZYTASZ
To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnK
FanfictionPodziemny dystrykt... to miejsce, które znam od dziecka. To miejsce, które znam jak własną kieszeń. Każdy zakątek tego brudnego i okrutnego miejsca napawam nienawiścią. Wszystkich ludzi mieszkajacych tu unikam jak ognia... Od dwóch lat staram się u...