*Przy tej piosence pisałam ten rozdział*
Już od dwóch godzin jestem na nogach i wiecie co? Zamiast leżeć na łóżku i wgapiać się w sufit, zamiatam całą kwaterę. Jest to mój "trening" od kaprala. Krasnal stwierdził, jeżeli nie będę nic robić wypadnę z formy. Więc kazał zamiatać mi całą kwaterę do obiadu, a po obiedzie będę zmywać wszystkie okna. Dużo osób mówiło mi że nie dam rady się wyrobić. No ale ja też lubię porządek, więc pójdzie mi sprawnie i szybko. Właśnie zamiatałam podłogę pod biurem dowódcy. Obróciłam się twarzą do drzwi i przyglądałam się im do póki nie dostałam czymś w twarz. Razem z miotłą upadłam na ziemię. Zakryłam bolący nos ręką. Poczułam spływającą mi na palcach krew. Pięknie. Jak nie noga to jeszcze nos.
- Tch.... ile masz zamiar tu siedzieć? - Usłyszałam obojętny głos osoby prze którą tu leżę.
- Może jaśnie pan pomógłby mi wstać? - Zapytałam sarkastycznie. Myślałam że znów prychnie i odejdzie. Zamiast tego wyciągnął do mnie tą swoją bladą rękę, którą bez żadnych pohamowań złapałam i pociągnęłam w dół aby upadł obok mnie.
- Teraz ty tu sobie posiedź ja idę opatrzyć nos. - Uśmiechnęłam się i szybko pobiegłam zostawiając go samego przed drzwiami dowódcy.
Szłam z chusteczką przy nosie do skrzydła szpitalnego. Już od dłuższego czasu nie mogę znaleźć tych przeklętych drzwi. Jeszcze tego mi brakowało abym się zgubiła. Dlaczego nie ma tu żadnych oznakowań? Powinni namalować na ścianach strzałki gdzie i co się znajduję. Szłam prosto potem w lewo i znów prosto i trafiłam do łazienek. Zrezygnowana poszłam szukać pomocy na dziedzińcu. Wyszłam na dziedziniec i jak na złość nikogo nie było. Odwróciłam się i znów upadłam na ziemie.
- Widzę że lubisz przesiadywać na ziemi co? - Spytał pogardliwie czarnowłosy
- No cóż, brakuje mi tylko osoby towarzyszącej i kosza piknikowego. - Zażartowałam.
- To może pójdziemy do kuchni zrobić coś do jedzenia i przejdziemy się na "piknik"? - Spytał podając mi rękę. Teraz zamiast pociągnąć go w dół jak przedtem, złapałam ją mocno i się podciągnęłam do góry. - Ale najpierw dokończysz sprzątanie kwatery. Potem pomyśle czy warto tracić z tobą czas. - Spojrzał na mnie i odszedł zostawiając mnie samą. Jedyny plus był taki że krew z nosa przestała mi już lecieć.
Przez następne kilka godzin do obiadu sprzątałam kwaterę. Cała zmęczona usiadłam na krześle obok Armina, który spojrzał na mnie pytająco
- Lepiej nie pytaj. - Powiedziałam zmęczona.
- [T/i], nie powinnaś sprzątać? - Spytał roześmiany Jean.
- Po obiedzie idę kończyć mycie okien, potem wytrzeć kurze w skrzydle szpitalnym. O ile tam trafię bez żadnego błądzenia.
- Nie sądzisz że jest dla ciebie zbyt wymagający? - Spytał Eren
- Nie wiem, nie myślałam o tym w tej strony, jestem tylko ciekawa co wymyśli mi na jutro. - Mruknęłam do nich
- Z tego co wiem jutro mamy mieć wolne, więc chciałabyś może wybrać się z nami do miasta? - Odezwał się Armin
- Jeśli będę miała czas, to oczywiście. - Uśmiechnęłam się do blondyna siedzącego obok mnie.
Co jakiś czas czułam na sobie czyiś wzrok i na pewno nie była to Mikasa, która ma ochotę rozerwać mnie na strzępy za tamta akcję. Gdy wszyscy wkoło mnie rozmawiali o jutrzejszym dniu, ja rozmyślałam nad tym czy kapral nie będzie musiał kazać mi jutro jeszcze raz wszystkiego sprzątać. Po jakimś czasie wszyscy wyszli na kolejny trening tym razem z manewru. Znów zostałam sama w zamku z kapralem.
CZYTASZ
To jak? Zaufasz mi? | Levi x Reader | SnK
FanfictionPodziemny dystrykt... to miejsce, które znam od dziecka. To miejsce, które znam jak własną kieszeń. Każdy zakątek tego brudnego i okrutnego miejsca napawam nienawiścią. Wszystkich ludzi mieszkajacych tu unikam jak ognia... Od dwóch lat staram się u...