- Konsekwencją odejścia jest bycie samemu, ale co to za różnica, kiedy błagasz o miłość – pocieram oczy ze zmęczeniem, nawet nie patrząc na psychiatrę.
Nie chcę, nie mam ochoty na niego patrzeć, sprawia, że mam ochotę wyskoczyć przez okno. Sam sposób w jaki jego oczy łagodnie studiują rysy mojej twarzy... jest mi niedobrze. Jest przystojny, wysoki, z ciemną skórą i mocno zarysowaną szczęką.
- Nie przyszedłeś tutaj, żeby cytować piosenki swoich ulubionych zespołów, tylko porozmawiać ze mną o tym jak się czujesz, co Cię gnębi – odpowiada spokojnie, swoim miękkim, aksamitnym głosem, a ja nie wiem co ze sobą zrobić.
Nie widzę innego wyjścia jak tylko wyskoczyć przez to pieprzone okno, bo mój psychiatra brzmi i wygląda jak ktoś kto przeleciałby mnie ostro na swoim biurku i pozwolił mi mówić, ale tak naprawdę wcale mnie nie słuchał. Jednak nie jestem przez nikogo brany, a pan Olvirsson bardzo intensywnie mnie słucha. Nie jestem w stanie patrzeć mu w twarz, niechęć jest zbyt głęboka. Tak myślę, że niechęć to słowo, którego szukam, choć jego umysł podpowiada mi coś innego. Nie powiem tego, nawet przed sobą.
- Cóż, czemu nie porozmawiamy o tym w ten sposób? – odpowiadam, przyciągając nogi do klatki piersiowej i obejmując je mocno rękami. – Nie sądzi pan, że to ciekawe? Może dowie się pan o mnie o wiele więcej niż psychiatrzy przed panem. Przesyłali panu moje papiery czy trafiłem tutaj w ślepo?
- Rozmawiałem wcześniej z twoją siostrą – jest cholernie spokojny, a ja mam ochotę wyć i rwać włosy z głowy na jego spokój, na swój niepokój. – Więc nikt nie musiał mi nic przesyłać, z resztą raczej tego nie praktykujemy, przynajmniej w przypadkach jak twój.
- Więc jestem tylko jednym z wielu – uśmiecham się lekko sam do siebie, skupiając się na tych kilku słowach, powtarzając je kilka razy w myślach, starając ze wszystkich sił się uspokoić, nie wyglądać jakby moim problemem było ADHD.
- Chciałbyś być wyjątkowy?
- Kto by nie chciał – unoszę brwi w rozbawieniu, ignorując jak serce obija mi się o żebra we wszystkich możliwych miejscach w których nie powinno być. – Każdy chce być wyjątkowy, przynajmniej dla jednej osoby, jeśli nie dla świata.
- A ty?
- Ja jestem wyjątkowy, ale nie dla Ciebie, ani nie dla świata, ani dla nikogo świadomie – odpowiadam spokojnie. – Za to w przeciwieństwie do większości przewijających się przez ten gabinet, wiem że jestem wyjątkowy.
- Czemu jesteś wyjątkowy, co Cię takim czyni? – Olvirsson również nie traci rezonu, na co odrobinę liczyłem, nie mając ochoty ciągnąć naszej rozmowy zbyt długo.
Opieram skroń na kolanach i odwracam wzrok w stronę okna, wyglądając na zewnątrz, na zachmurzone niebo poprzecinane ciemnymi gałęziami, na których niedługo pojawią się znów liście. Mam ochotę mówić, bo przecież on nie powie nikomu. Już od dawna nikt nie nagrywa rozmów ze zwykłymi pacjentami, a nie da rady zapisać słowo w słowo tego co powiem, o ile w ogóle będzie chciał cokolwiek z tego zapisywać. Zawsze w to wątpię. Ja nie robiłbym notatek. Może dlatego jestem kiepski w pomaganiu innym; nie robię notatek.
- Wyatt sprawił, że jestem wyjątkowy – mówię niemal leniwym tonem, z ciepłym uśmiechem rosnącym na ustach, mimo bolesnego szarpnięcia w klatce piersiowej i czegoś nieprzyjemnie zaciskającego się na moim gardle. – Pokazał mi jak to jest mieć władzę, pokazał mi jak łatwo kogoś zmanipulować, jacy słabi są ludzie, jak bardzo są zagubieni, gdy zwodzi się ich wystarczająco dobrze – dodaję, mimo tego jak mój żołądek się zaciska.

CZYTASZ
Choking Games
Roman d'amourCarter jest dobry w piciu, paleniu i obciąganiu. Ace jest dobry z fizyki, matematyki i angielskiego. Idealny świat Ace'a Tómassona zostaje wywrócony do góry nogami i przewrócony na lewą stronę przez Cartera Abarrow, nowego ucznia z Walii. The Chokin...