Zaglądam do wiadomości jak zwykle kiedy jest już zupełnie ciemno. Na balkonie jest zimno, ale nikt mi tu nie przeszkadza, co nauczyłem się doceniać już dawno temu. Uśmiecham się delikatnie, widząc jego imię, a zimny wiatr wprawia moje ciało w drżenie. Mało z nieodebranych przez ten dzień wiadomości wywoła uśmiech na mojej twarzy. Carter był wyjątkowy, bo był pierwszy. I może dlatego też rozstanie z nim był niemal tak bolesne, jakbym naprawdę Go Kochał.
Wiadomość jest krótka i przychodzi ze zdjęciem. Nawet nie mrugam, widząc słowo „przegrałem" i mimo bolesnego pieczenia w klatce piersiowej otwieram zdjęcie z poczuciem, że wszystko jest tak jak powinno być. Carter zasługiwał na to, żeby się z tego wyrwać. Zasługiwał na to, co nazywamy przegraną, bo zasady tak nam każą. Na zdjęciu najpierw widzę jego, jak wysunął język i pokazał obiektywowi środkowy palec. W pasie obejmuje go chłopak o brązowych włosach i słodkim, niewinnym uśmiechu. Z drugiej strony w kadr wdarł się blondyn o szerokim uśmiechu, którego w policzek całował chłopak w okularach z grubymi szkłami. Wygląda normalnie, szczęśliwie, a siniaki na moim ciele odzywają się przeszywającym bólem, gdy wzdycham miękko i ocieram łzy z kącików oczu.
Jestem szczęśliwy. Jestem naprawdę szczęśliwy, że już nigdy nie dostanę od niego kolejnej wiadomości, że nie będę musiał już nigdy zastanawiać się, czy mu odpisać, czy powinienem. Nie będzie mnie kusić wybranie jego numeru podczas nocy spędzonych z alkoholem. Nie będę zastanawiać się, czy żyje i co u niego słychać, będę mógł założyć, że jest dobrze, a on wkrótce o mnie zapomni. Jeden strach mniej.
Zapisuję zdjęcie i wchodzę w galerię, żeby dodać je do niemal pustego albumu o tytule „Szczęśliwe momenty". Nie ma tam moich zdjęć, ale to nieważne. Kiedyś na pewno jakieś tam trafią.
Balkon jest z kamienia przypominającego biały marmur, a kiedy wracam do środka chłopak o czarnych włosach z fioletowymi pasemkami wciąż śpi. Nic dziwnego, jest pewnie koło pierwszej nad ranem. Zimną dłonią głaszczę delikatnie jego policzek i składam pocałunek na jego czole. Zbliża się do mnie, mimo że jestem zimny, a ja myślę, że jest słodki, kiedy śpi. Właściwie tylko kiedy śpi, a jego spokojna twarz pozbawiona jest jakichkolwiek skaz. Tylko delikatny zarost drapie delikatnie opuszki moich palców, nim zabieram dłoń.
Wyglądam znów przez okno, na gwiazdy i zastanawiam się, czy Carter też teraz patrzy na to niebo. Może już dawno śpi albo ogląda film ze swoim chłopakiem. Mam nadzieję, że nie myśli o mnie, skoro miał dobry dzień. Nie chciałbym go zniszczyć.
Zasłaniam zasłony, żeby nie patrzeć na gwiazdy i nie kusić losu. Nie chcę żeby przez gwiazdy i światło przesiąknęła cała moja czułość. Mogłaby dotrzeć aż do Cartera, szepnąć mu tylko łagodnym muśnięciem, że stary znajomy cieszy się jego szczęściem, a przez jego myśli znów przemknęłoby moje imię.
- Wyatt?
- Już idę – odpowiadam na zaspany głos i zrzucam szlafrok z ramion, zostając tylko w jego koszulce i bokserkach, a po chwili brunet owija mnie ciasno swoimi ramionami.
- Co robiłeś?
- Musiałem coś skończyć – odpowiadam po krótkiej chwili zawahania z nieznacznym uśmiechem na ustach, czując jak jego palce naciskają na jeden z siniaków. – Śpij już. Nie będę więcej wstawać.
![](https://img.wattpad.com/cover/115848487-288-k70408.jpg)
CZYTASZ
Choking Games
RomanceCarter jest dobry w piciu, paleniu i obciąganiu. Ace jest dobry z fizyki, matematyki i angielskiego. Idealny świat Ace'a Tómassona zostaje wywrócony do góry nogami i przewrócony na lewą stronę przez Cartera Abarrow, nowego ucznia z Walii. The Chokin...