Horrory o rekinach zazwyczaj są na liście moich ulubionych. Rekiny zawsze wydawały mi się dziwnie fascynujące, piękne i niebezpieczne; uwielbiałem oglądać je w akcji, dlatego obejrzałem nawet trochę dokumentów na ich temat. Zazwyczaj nie odrywam wzroku od ekranu, gdy leci film, w którym mogę zobaczyć swoje ulubione ryby, ale „Sharknado" sprawia, że mam ochotę umrzeć na miejscu albo wydłubać sobie oczy.
- Przypomnij mi, czemu to oglądamy? – mamrocze Ace, palcami przesuwając powoli po moich żebrach pod bluzą.
- Bo lubię rekiny – odpowiadam bez większego przekonania w głosie.
Ace kiwa powoli głową, a ja zamykam oczy, korzystając z tego, że nie może tego zobaczyć. Nie zauważy jak zasnę, a może wykorzysta okazję i zdrzemnie się ze mną. Elsie jest w pracy, będzie tam jeszcze przez dłuższy czas, a ja jestem wykończony po egzaminach. Nawet nie myślę, żeby wziąć tabletkę na sen, jestem tak zmęczony uczeniem się historii i kilkunastu innych przedmiotów dzień i noc przez ostatnie dwa czy trzy tygodnie, że jestem pewny swojego snu. Może nawet nie obudziłbym się, gdyby Ace postanowił wyjść, chociaż w to wątpię. Szatyn jest ciepły, zawsze jest ciepły. Nawet pod kocem wiem, że większość ciepła, które czuję pochodzi od chłopaka obok mnie. Gdyby się ruszył cała przyjemność drzemki odeszłaby razem z nim. Wsuwam zimne dłonie pod jego koszulkę i czuję jak spina się nagle; słyszę jak syczy z niezadowoleniem, ale nie każe mi zabrać dłoni. Uwielbiam go za to.
- Carter?
- Hm? – mruczę cicho, powoli odpływając, ale starając się zachować pozory, że jest inaczej.
- Masz jakieś plany na wakacje?
Powstrzymuję ciężkie westchnienie, jakie chce uciec z pomiędzy moich warg i tylko przyciskam się do niego odrobinę bliżej. Milczę przez dłuższą chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią; zastanawiając się co powinienem mu powiedzieć, co chcę mu powiedzieć, a to co mówię, zaskakująco, jest prawdą.
- Elsie jedzie do rodziców, ale ja chyba nigdzie się nie ruszam. Nie mam za bardzo siły ani chęci do nich jechać – mamroczę, przymykając znów oczy.
Po raz kolejny zapada cisza. Może powinienem zapytać go czy ma jakieś plany, ale nie chce mi się. On nie zakuwał przez ostatni tydzień, tylko przytulał mnie i rozpraszał, gdy starałem się uczyć, a potem wychodził na randki albo wycieczki z Sammy. Koniec końców pewnie jeszcze dostanie lepsze oceny niż ja i to już w ogóle jest niesprawiedliwe, ale nie zamierzam o tym mówić. Złość piękności szkodzi.
- Pokłóciliście się? – pyta ostrożnie, ale ze słyszalnym zaciekawieniem Ace.
- Coś w tym stylu – wzdycham miękko w odpowiedzi, starając się, żeby odpowiedź brzmiała jak najbardziej zniechęcająco do kontynuowania tematu.
- Może tym bardziej powinieneś pojechać i z nimi porozmawiać? – sugeruje szatyn, a ja mam ochotę krzyczeć i zepchnąć go z łóżka i wyrzucić z domu, nie chcę tylko odpowiadać na to pytanie.
Odpływam na chwilę myślami, wracam do Swansea i niewielkiego domku, w którym mieszkałem ja z siostrą i rodzicami, pięć minut na rowerze od domu babci. Dwadzieścia minut od domu Wyatt'a. Imię, nawet nie wypowiedziane na głos, wypala wszystkie inne myśli, znieczula struny głosowe, sprawiając, że nawet gdybym chciał odpowiedzieć, to nic nie chciałby przejść przez moje gardło. Tak samo byłoby gdybym wrócił do domu; wszystko krzyczałoby Wyatt, a ja nie mógłbym nic powiedzieć, bo myślałbym tylko o jednym. Moi rodzice nie chcą już więcej słyszeć jego imienia, nie chcą słuchać jak mnie zmienił, ale nie chcą też wiedzieć co zrobili, nie chcą przyznać, że może w jakiś sposób pchnęli mnie w jego stronę.

CZYTASZ
Choking Games
RomanceCarter jest dobry w piciu, paleniu i obciąganiu. Ace jest dobry z fizyki, matematyki i angielskiego. Idealny świat Ace'a Tómassona zostaje wywrócony do góry nogami i przewrócony na lewą stronę przez Cartera Abarrow, nowego ucznia z Walii. The Chokin...