Dochodzi już ósma, ale wciąż jest tu jasno, do czego chyba powinienem się przyzwyczaić już dawno temu. Siedzimy w aucie, kawałek za miastem, a na laptopie Ace'a leci „Siedem" które wygrało z oskarową „Zjawą" w naszym prywatnym głosowaniu. Jemy spokojnie frytki kupione w pobliskiej knajpce, jednocześnie pijąc wspólnie truskawkowego shake'a. Jest spokojnie, mimo że za jakieś dwie godziny będę musiał wrócić do domu. Ace opiera głowę na mojej, obejmując mnie nieco mocniej w pasie, kiedy na oślep podsuwam mu do ust frytkę. Zjada ją, śmiejąc się cicho, co wywołuje z kolei uśmiech na mojej twarzy.
- Jak Ci minął dzień? – pytam miękko, nim maczam kolejną frytkę w ketchupie i wsadzam ją sobie do ust.
- Dobrze. Po tym jak Cię odwiozłem do psychiatry pojechałem do Sam – odpowiada, bawiąc się leniwie końcówką własnej, bordowej bluzy, którą mam na sobie.
- Jak było u Sam? – pytam, nieco niepewnie, nie wiedząc czy chcę to usłyszeć.
Denerwuję się, oczywiście że tak. W końcu nie wiem co właściwie jej powiedział, czy nie stchórzył w ostatniej chwili. Mimo to myślę, że Ace zawsze był o wiele odważniejszy niż ja. Nie uciekał przed ważnymi decyzjami, przynajmniej nie tak często i długo jak ja. Pozostawał więc tylko strach przed reakcją Sam.
- Powiedziała, że potrzebuje trochę czasu... myślę że nieprędko się odezwie. Dostała stypendium, więc będzie wyjeżdżać za miesiąc czy dwa – dodaje, a jego palce, wsuwają się pod bluzę i zaczynają rysować na mojej skórze abstrakcyjne kształty.
- Rozmawiałeś z Cleare'm? – pytam, wtulając się nieco mocniej w jego ciepłe ciało, czując jak na moich przedramionach pojawia się gęsia skórka, spowodowana jego dotykiem.
- Tylko przez telefon – mruczy w odpowiedzi. – Cieszy się, że przynajmniej wszystko naprostowałem... że z nią o tym porozmawiałem twarzą w twarz.
- Nie jest zły? – nie przestaję pytać, ale po prostu jestem ciekawy.
Ciężko mi uwierzyć, że ktoś tak lojalny i oddany swoim przyjaciołom jak Cleare zaakceptował tą sytuację. Namieszałem, zgodnie z własnym życzeniem z resztą, i choć mam nadzieję, że blondyn nie będzie na mnie zły, nie jestem pewny czy wierzę, że między nami jest dobrze.
- Cóż... nie słyszy o tym pierwszy raz, więc myślę, że już to przetrawił – śmieje się lekko szatyn, nim całuje mnie łagodnie w czubek głowy. – Nie martw się Carter. Cleare... stara się nas zrozumieć. Na pewno sam rozegrałby to lepiej, jak twierdzi, ale wie też... że nie było łatwo.
Cisza. Bo co też można powiedzieć w takim momencie? Jest tak dobrze, a jednak wydaje się, że grunt powoli obsuwa się nad spod nóg. Ace mówi, jakby to nie było nic wielkiego, a jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że powinniśmy być tym bardziej przejęci, niż jesteśmy.
- Nie żałujesz? – pytam znów cicho.
- Wiesz, że nie – odpowiada bez śladu zawahania, kładąc swoją ciepłą dłoń płasko na moim brzuchu, sprawiając, że przez moje ciało przechodzą łagodne dreszcze.
Potem znów zapada między nami cisza, kiedy przyciskam swój nos do jego szyi i oddycham w nią miękko. Przymykam oczy pozwalając by pochłonął mnie ten przyjemny moment, kiedy wszystko przynajmniej wydaje się dobre i nie musimy za dużo myśleć o tym co jeszcze trzeba będzie zrobić, mimo że wydaje się to tak ważne dla moich myśli. Ace jest blisko, oglądamy film jak normalna para, nie musimy tego już robić za czyimiś plecami.
- Myślisz, że co powiedzą twoi rodzice? – brnę dalej, gdy nachodzi mnie myśl o nich.
- Ciężko stwierdzić, póki im nie powiem... ale wydaje mi się, że będzie dobrze. Nigdy nie wydawali mi się źle nastawieni do ludzi odmiennej orientacji. Mimo wszystko to coś innego usłyszeć o tym w telewizji, a kiedy mówi Ci to własne dziecko...
- Wiem – przyznaję, kiwając delikatnie głową, nosem pocierając o jego skórę. – Czasem jest ciężko w pierwszym momencie, a potem jest lepiej. Tak było u mnie... mniej więcej.
Ace jeszcze raz całuje mnie w czoło i kiwa delikatnie głową, zamyślając się nad czymś. Podsuwam mu kolejną frytkę pod usta, a on zjada ją powoli, wracając do głaskania mnie po brzuchu, kiedy mój umysł nie może się zdecydować, czy lepiej byłoby skupić się na filmie czy może na naszej rozmowie. Słowa wychodzą z moich ust niemal automatycznie, po prostu chcę mu to powiedzieć, gdyby się bał, albo był niepewny.
- W razie czego Ci pomogę. Możesz na mnie liczyć, wiesz? – dodaję cicho, podnosząc się nieznacznie, by spojrzeć mu w oczy.
Ace wydaje się odrobinę zdziwiony, jednak po chwili na jego usta wpływa delikatny uśmiech, a oczy wypełniają się ciepłem. Obejmuje mój policzek dłonią i wyciąga się, żeby złożyć na moich ustach długi, słodki pocałunek, w którym nasze wargi łagodnie ocierają się o siebie.
- Dziękuję – szepcze z uśmiechem, a jego ciepły oddech pieści jeszcze delikatnie moje wargi duchem swojego dotyku. – Mimo wszystko mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
- Też mam taką nadzieję – odpowiadam odwzajemniając jego uśmiech, opierając swoje czoło o jego.
- Nie wiem po co w ogóle włączamy filmy, kiedy się spotykamy – śmieje się po chwili Ace, przytulając mnie mocniej do siebie i odchylając się na siedzenie, żebym położył się na jego piersi.
Śmieję się razem z nim i nachylam w jego stronę, by przycisnąć znów do siebie nasze usta w zaczepnym całusie, nim Ace kładzie dłoń na moim karku i przyciąga mnie do siebie na dłużej. Jest ciepło, słońce wciąż nie zachodzi, a wiatr przeczesuje trawę i liście, które uginają się pod jego pozornie łagodnym naciskiem. Dookoła nie ma nikogo, tylko nasza dwójka stanowi przerwę w spokojnym krajobrazie, ale chyba nikomu to nie przeszkadza. Nawet jeśli, żaden z nas o to nie dba.

CZYTASZ
Choking Games
RomanceCarter jest dobry w piciu, paleniu i obciąganiu. Ace jest dobry z fizyki, matematyki i angielskiego. Idealny świat Ace'a Tómassona zostaje wywrócony do góry nogami i przewrócony na lewą stronę przez Cartera Abarrow, nowego ucznia z Walii. The Chokin...