Pierwsza rzecz jaką robię po wyjściu ze szkoły to wyciągnięcie prawie pustej paczki papierosów i odpalenie jednego z nich. Elsie mówi, że jestem uzależniony i pewnie to samo powiedzieliby moi przyjaciele, gdybym jakiś miał. Na szczęście ich nie mam. Przez chwilę stoję przy bramie szkoły, skąd miała mnie odebrać siostra, ale jeszcze jej nie ma. Bez zainteresowania zajmuję się patrzeniem na ludzi wychodzących ze szkoły, bo na pewno ich nie obserwuję. Żeby nazwać to obserwacją, musiałbym zwracać na nich o wiele więcej uwagi, której raczej nie są warci. Nogą wystukuję byle jaki rytm, dźwięki przejeżdżających samochodów i nakładających się na siebie rozmów mnie rozpraszają, ale pozwalam im na to. Przynajmniej nie muszę się na niczym skupiać. Tryb obserwowania włącza się automatycznie, kiedy przez czarną furtkę przechodzi Ace, a zaraz za nim Sammy i Cleare. Są otawrci, ma się wrażenie, że każdy mógłby do nich podejść i liczyć na wsparcie, jakie dają ci przyjaciele, ale jednocześnie nikt z nimi nie rozmawia. Zawsze trzymają się razem, są trójką dobrych przyjaciół. Przypadkowo dwójka z nich zaczęła się umawiać. Uśmiecham się pod nosem, powinienem zacząć lepiej składać swoje myśli.
- Carter! - Cleare uśmiecha się szeroko na mój widok, chociaż podchodzi nieco niepewnie, jakby papieros w mojej dłoni go onieśmielał.
Ace mierzy mnie ostrożnym spojrzeniem, jakby oceniał na ile różnię się z fajką i bez niej, za to Sammy wydaje się być zupełnie niewzruszona tym, że palę, jakby od początku o tym wiedziała.
- Cześć - mówię po prostu, nie oczekując od nich za wiele.
Blondynka ma na sobie granatowy płaszcz, który zaskakująco ładnie współgra z jej niebiesko- brązowymi oczami i dodaje dojrzałości dziecięcej twarzy, za to jej chłopak w beżowym płaszczu wygląda jak skończony pedał, co nie do końca mi przeszkadza. Razem z Cleare'em, ubranym w czarną, puchową kurtkę, przyglądają się krytycznie mojej bluzie, w której przesiedziałem dwie pierwsze lekcje, a w której teraz powoli umieram na zimnie. Jakaś część mnie, przeklinała moją głupotę, natomiast ta część, której słucham częściej próbowała śmiać się zarówno ze mnie jak i z sytuacji. Przynajmniej mam pozytywne nastawienie, prawda?
- Nie jest Ci zimno? - Sammy zadaje pytanie, które cisnęło się na usta całej trójki.
Tak, jestem zawiedziony, że to nie był Ace.
- Okropnie - odpowiadam, posyłając jej mały uśmiech i przechylając lekko głowę, nim po raz kolejny wkładam papierosa między wargi i wciągam dym do płuc, nie patrząc w ich kierunku.
- To jakoś rozgrzewa? - spytał Cleare, wskazując na papierosa, którego dopiero co wyjąłem z ust.
Śmieję się lekko, po raz pierwszy od dłużeszgo czasu i kręcę głową zamiast odpowiedzi. Ace przewraca oczami, jakby odpowiedź była dla niego tak samo oczywista jak dla mnie, chociaż pewnie nigdy nie miał szluga w ręce. Taksuję wzrokiem jego niemal idealnie gładkie, jasne policzki i delikatny uśmiech. Nie, na pewno nie trzymał fajki w ręce, widać to w jego oczach. Szarawo- zielone, z małymi odbarwieniami, są dziecięce i wypełnione marzeniami. Potrząsam głową, do cholery nie znowu gejowe myśli.
- To po co palisz? - pyta z naiwną ciekawością blondyn, a Ace i Sammy wzdychają cierpiętniczo.
- Bo to lubię.
- Co jest w tym do lubienia? - odzywa się wreszcie szatyn, krzywiąc się lekko na moją odpowiedź.
Uśmiecham się krzywo pod nosem i otwieram usta, żeby odpowiedzieć, kiedy pod szkołę podjeżdża czarny volkswagen. Przez lekko przyciemnioną szybę widać, siedzącego za kierownicą chłopaka, chyba niewiele starszego od nas. Ma jasne włosy i heterochromię, jedno z jego oczu jest niebieskie, a drugie brązowe, przez co wysuwam wniosek, że to brat Sammy. Dziewczyna potwierdza to, kiedy razem z Cleare'em odchodzi w kierunku samochodu, całując lekko Ace'a w policzek na pożegnanie.
CZYTASZ
Choking Games
RomanceCarter jest dobry w piciu, paleniu i obciąganiu. Ace jest dobry z fizyki, matematyki i angielskiego. Idealny świat Ace'a Tómassona zostaje wywrócony do góry nogami i przewrócony na lewą stronę przez Cartera Abarrow, nowego ucznia z Walii. The Chokin...