23

4.8K 394 13
                                    

       Dzwonię do Sammy dzień po kąpieli w jeziorze. Carter nie wstał rano, w każdym razie nie póki byłem w domku. Zostawiłem mu porcję ze śniadania i wyszedłem, a teraz widzę jak siedzi przy stole i grzebie w talerzu, z miną nie wyrażającą absolutnie nic. Ludzie się czasem kłócą. To nic nadzwyczajnego. Czasem po prostu coś w życiu idzie inaczej niż by się chciało.

- Hej. Dzwoniłam wcześniej, ale... pewnie byłeś zajęty – Sammy nie czeka aż jej odpowiem. Od razu mówi, z lekkim zmartwieniem, może zdenerwowaniem słyszalnym w głosie.

       Nie dziwię się. Przez tydzień dostała kilka krótkich wiadomości i ani razu nie odebrałem od niej telefonu. Ma wszelkie powody by być również wściekłą, ale nie jest.

- Przepraszam, byłem trochę zajęty – odpowiadam po prostu, nie odrywając wzroku od Cartera, który wreszcie zjadł trochę z tego co miał na talerzu. – Jak się czujesz?

- Dobrze – brzmi jakby się wahała z odpowiedzią. – Wracasz za tydzień?

- Sam nie wiem. Jest trochę nudno, właściwie chętnie wróciłbym wcześniej – nie myślę wiele nad tym co mówię. Może jestem jeszcze trochę zły, ale czy właściwie byłem kiedykolwiek zły na Cartera?

      Pocieram twarz dłonią, wzdychając ciężko, zapominając na krótką chwilę o tym, że przy uchu trzymam telefon i rozmawiam przez niego z moją dziewczyną, z którą powinienem zerwać już dawno, ale zrobić to teraz... Wszystko jest bez sensu. Będę musiał z nią zerwać, ale czy mam po co? Carter kładzie głowę na stole i nie wiem czy zamierza tak dalej spać, czy po prostu nie ma pojęcia co ze sobą zrobić i znudziło mu się wpatrywanie w talerz.

- Brzmisz na zmęczonego, nie znudzonego – zauważa dziewczyna, a w tle słyszę jakiś szelest.

      Zastanawiam się, czy wciąż leży w łóżku? Zadzwoniłem dość wcześnie, więc nawet nie byłbym zdziwiony. Nie wiem czemu, ale dochodzę do wniosku, że nie rozmawia mi się z nią jak wcześniej. Zastanawiam się, czy naprawdę zmieniło się między nami aż tyle, że nie umiemy już porozmawiać. Czy już zawsze będziemy skazani na te krótkie, bezsensowne rozmowy? Carter poddaje się i wstaje od stołu, przez chwilę znikając mi z oczu, nim po kilku chwilach wychodzi z domku i nie patrząc w moim kierunku idzie na plażę. Tam wyjmuje telefon i podobnie jak ja, podejrzewam, że ma do przeprowadzenia niezręczną rozmowę.

- Jestem zmęczony. Pewnie dlatego też chcę wrócić wcześniej – mamroczę w odpowiedzi, pocierając oczy palcami i wzdychając po raz kolejny do telefonu.

- Trzymaj się Ace. Jeszcze tylko tydzień – mówi Sam, a ja odnoszę wrażenie, że i ona nie jest pewna co ma mi odpowiedzieć.

      To nie pierwszy raz, kiedy żałuję, że z nią nie zerwałem, że jej nie powiedziałem. Mógłbym teraz zapytać, co zrobiłaby na moim miejscu. Mógłbym po prostu wrócić do domu i odstawić Cartera, nie musielibyśmy się widzieć, póki nie pomyślałby nad tym co on właściwie czuje do mnie. Czy mu zależy.

- Jasne. Trzymaj się jakoś – rzucam, wbijając wzrok w ziemię.

- Trzymaj się Ace... Zobaczymy się jakoś jak wrócisz? – myślę, że wiem co ma na myśli.

       Odpowiadam, że oczywiście i wiem, że kiedy wrócę do domu i spotkam się z Sammy pożegnam się z bardzo długim etapem mojego życia. Ściska mnie w dołku, ale jednocześnie czuję pewnego rodzaju ulgę. Zdecydowanie mam nadzieję, że ze mną zerwie i myślę sobie, że moja dziewczyna jest o wiele odważniejsza niż ja. Pewnie też o wiele mądrzejsza.

      Odchodzę ze swojego miejsca przy samochodzie i powoli wracam do domu, rzucając wcześniej długie spojrzenie Carterowi, który tak jak podejrzewałem, przyciska telefon do ucha, choć nie wygląda nawet jakby oddychał. W środku ściągam z siebie bluzę i zaczynam sprzątać po śniadaniu, przedłużając to jak najbardziej, bo Carter prawie nie ruszył swojej porcji. Mam jednak wrażenie, że już nie zamierza do niej wracać więc w końcu wyrzucam ją. Wynoszę krzesła, składam stół, zmywam naczynia, a potem idę umyć zęby, a brunet cały czas siedzi na piachu w koszulce na krótki rękaw i jestem pewien, że jest mu zimno. Siedzi w tym samym miejscu, gdy wychodzę z łazienki i przez głowę przemyka mi, że wczoraj udało mi się uciec, a dzisiaj to Carter ucieka przede mną.

      Biorę pierwszą lepszą książkę i siadam na kanapie w salonie, choć przez chwilę zastanawiam się, czy nie byłoby bezpieczniej uciec do sypialni, gdzie nie byłbym pierwszym co Carter zobaczy po wejściu do domku. Książka to zbiór haiku, które mój tata dał kiedyś mojej mamie. Otwieram ją bardzo powoli i tak samo zaczynam ją czytać. Poezja, według mojej matki, była najlepszym sposobem by się oczyścić. W dodatku jest uniwersalna, każdy kto przeczyta wiersz, odczyta go po swojemu. Haiku zawsze uważała za idealne, bo nie były za długie, a jednocześnie miały wiele głębi i znaczenia, można było długo rozmyślać nad jednym i nie czuć się zmęczonym, jak po przeczytaniu wiersza na dwie strony.

Nigdy nie zapominaj:

Chodzimy nad piekłem

Oglądając kwiaty.

Issa

- Pojedźmy gdzieś dalej – unoszę wzrok na Cartera, który wciąż cały się trzęsie od zimna, a w jednej ręce ma telefon.

      Nogawki od spodni ma mokre, ale buty są suche. Chcę go przytulić, ale nie ruszam się z miejsca na kanapie i zastanawiam się, czy kiedykolwiek będę w stanie zapomnieć ten strach i panikę, jakie zagościły w jego spojrzeniu, gdy tylko powiedziałem, że mi na nim zależy. Myślę, że takich rzeczy się nie zapomina. Takie rzeczy są jak zdrada, a nie raz słyszałem, że jeśli się zdradzi, za nic nie można o tym powiedzieć partnerowi. Przyznanie się do tego kompletnie niszczy zaufanie drugiej osoby w sprawach miłosnych, nie tylko w tym związku, ale i w następnych. Czuję się prawie, jakby Carter przyznał się do zdrady.

- Dalej?

- Dalej, na jakąś wycieczkę. Duszę się tutaj – dodaje, odchodząc w kierunku sypialni, a ja siedzę dalej na kanapie, słysząc jak brunet pakuje swoje rzeczy. – Znasz jakieś dobre miejsce?

      Mija sporo czasu nim mu odpowiadam, głównie dlatego, że jestem zaskoczony propozycją, albo raczej nagłym rozkazem. Mam pomysł, na pewno będziemy w stanie tam pojechać i wrócić w czas, ale właściwie wątpię, żebym znał miejsca na Islandii do których dojazd miałby nam zająć czas, który nie pozwoliłby nam na powrót w terminie. Podnoszę się ciężko z kanapy, nie chcę pakować się jednocześnie z Carterem, ale co mam zrobić. Pewnie jeszcze zarządzi, że wyjeżdżamy gdy tylko będzie gotowy, więc i ja będę musiał być już przygotowany na drogę.

- Chcesz... um jakieś jedzenie na drogę? – pytam zatrzymując się w progu sypialni i przygryzając lekko wargę.

- Nie. Nie jestem głodny – Carter kręci głową, nawet na mnie nie zerkając.

      Mam wrażenie, że to będzie idealne podsumowanie tej wycieczki. Może trochę się tego boję, ale nie powiedziałbym, że przez pierwszych kilka godzin będzie mi to przeszkadzać.

       Zamiast uciekać do kuchni, mówię, że muszę szybko zadzwonić i rezerwuję nam domek w hotelu prowadzoną przez starszą już parę, u których zatrzymywaliśmy się czasem z rodzicami, kiedy jechaliśmy w miejsce, gdzie chcę zabrać Cartera. Mam nadzieję, że mu się spodoba, bo może wtedy będzie chciał ze mną porozmawiać. Warto spróbować, bo nie mam innych pomysłów, gdy patrzę jak pakuje do torby kolejne rzeczy, właściwie wciska je do środka, po czym waha się krótko i zaczyna pakować mnie; składa powoli ubrania, sprawia wrażenie, jakby już dawno tego nie robił i wkłada je powoli do bagażu. Przez chwilę patrząc na niego zupełnie zapominam, że jestem w trakcie podawania danych do rezerwacji.

      Carter rzadko sprawia wrażenie, że jest miękki. Zazwyczaj sprawia, że przez całe ciało przechodzą dreszcze, ciężko się oddycha i ma się wrażenie, że z tego małego pomieszczenia do którego się przenosisz nie ma wyjścia. Ściany zbliżają się, naciskają i nie możesz nic z tym zrobić. Miękki Carter jest jak nasze poranki. Bezpieczny i stały. Jak tafla jeziora, której spokój zburzyć może tylko on sam. Przestaję na niego patrzeć gdy brunet wreszcie odwraca się do mnie niepewnie i udaję sam przed sobą, że nigdy tak naprawdę nie patrzyłem. Przypomniało mi się, że nieważne na jakiego Cartera akurat patrzysz, jeśli się zagapisz, to ściany zgniotą Cię razem z nim, więc musisz pilnować, żebyście obaj byli bezpieczni.

Choking GamesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz