Rozdział 22.

167 9 1
                                    

- Lena Kliszewska, gdzie jest? - Pyta drżącym głosem Aura.

- Sala numer 43 - mówi mało przejęta recepcjonistka.

Aurelia idąc długim, cichym korytarzem wchodzi do windy klikając 4 piętro. Dziwne trochę, ponieważ osoby po wypadkach zazwyczaj są na pierwszym piętrze, sama wiem bo tam byłam.

Wychodząc z windy, Aura kierowała się ku końca korytarza. W sumie kierować to źle powiedziane słowo. Ona bIegła i bez zastanowienia popchnęła drzwi i jej oczom ukazał się najgorsze co mogła widzieć.

Pusta sala, na środku łóżko. Łóżko z prześcieradłem, białym materiałem. U końca łóżka dwie stopy. Zimne, białe stopy z wizytówką na jednym z palców. Łzy poleciały Aurze jak wodospad. Przecież to nie mogła być ona. Pochodzi nie pewnym krokiem w stronę głowy odkrywa białą tkaninę po czym jak najszybciej zakrywa i upada na kolana.

Tyle lat
Tyle przeżyć
Zmiana szkoły i kontakt się zepsuł
A ja o niej zapomniałam
O mojej najlepszej przyjaciółce
Lenie

Tak właśnie pomyślała sobie Aurelia. Przy tych przemyśleniach kompletnie straciła wartość i uciekła z wielkim płaczem do domu.

Dziewczyna nie mogła wybaczyć tego, że nie spędziła więcej czasu  z Leną.

- Mój boże. Jak ja mogłam - mruczy pod nosem, siedząc na przystanku .

            *Bartek*

- Wypad ! - krzyczy, wypraszając całą czerwoną dziewczynę z domu.

Upadł na kanapę mówiąc do siebie po pijaku. Zauważył Jukę, leżącą na podłodze, twarzą w dół. Miał też ją wyprosić, ale już mu się nie chciało.

  *Godzina 14:00, następnego dnia*

Obudziłem się cały w poszarpanej koszuli, nie wiem dlaczego jest w dziurach ale mogła to być ostra impreza . Laseczki i tak dalej...

Nagle, Lipski przypominał sobie, że ma dziewczynę - Aurelię.

O boże, mam nadzieję, że nic głupiego nie zrobiłem.

Po pięciu minutach, Bartek szybko zaczął się ogarniać do dalszej części dnia, myśląc tylko o Aurelii. Wie, że parę dziewczyn ostatniej imprezy zaliczył ale to po pijaku. Nawet tego nie był pewny ale potem włączył telefon gdzie dostał, sześć wiadomości od różnych dziewczyn z zalotnymi tekstami. Wszystkie od razu zablokował i wybiegł z domu. Na bark wziął gitarę, pobiegł do kwiaciarni po kwiaty i popędził w stronę domu jego sympatii.

Będąc już pod jej budynkiem zrobił to samo dokładnie co zrobił wyznając jej miłość, tylko, że teraz nie ma śniegu ale są liście a płatki róż rzucił jej na balkon.

Zaczyna grać utwór gdy okno na balkon się otwiera. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Aurelia w ciemnych ubraniach? Przecież w jej garderobie dominują białe odcienie.

            *Aurelia*

Otwieram oczy, biały sufit. Wstaje biały pokój. Odsłaniam zasłony, kolorowy krajobraz drzew i świat. Niby taki sam świat ale jednak nie. Świat bez Leny. MOJEJ NAJLEPSZEJ PRZYJACIÓŁKI. Tak naprawdę została mi Kinga, Adam i Bartek.

Przez godzinę Aurelia leżała na łóżku patrząc w sufit i opłakując Lenę. Około jedenastej, blondynka podeszła go swojej szafy i patrząc w półki, wzrok przykuły czarne spodnie i czarny sweter z bardzo grubej wełny. Włosy zostawiła rozpuszczone, tak by twarz została zasłonięta. Zdjęła hybrydę a kosmetyki nie zobaczyły dziś twarzy licealistki.

Siedziała tak kolejną godzinę ale patrzyła na siebie w lustro. Z każdą minutą coraz bardziej myślała o brunetce. W pewnym momencie zauważała to co ona ma a czego sama Aura nie ma. Z tą godziną, minimalnie straciła ważność i cenę samej siebie.

W końcu nie wytrzymała i wyjęła z kieszeni plecaka, żyletkę ubrudzoną krwią Adama. Poszła do łazienki, aby dokładnie umyć narzędzie z zaschniętej, bordowej cieczy.

Usiadła pod oknem, bawiła się trochę ostrzem ale nagle przez myśl znów przeszła Lena. Żyletkę zaczęła powoli przyciskać do nadgarstka lewej ręki i nagle usłyszała jak znajomy głos woła dziewczynę. W końcu wyszła na balkon i jej oczom ukazał się Adam.

- Cześć kochanie - powiedziała pogodnym głosem Aurelia

- Cześć, co ty taka na czarno - spytał ze zdziwieniem

- A tak jakoś, co tam chciałeś ?

Po tych słowach, Bartek zdjął z ramienia pokrowiec, wyjął gitarę i zaczął grać dla swojej dziewczyny i rzucił kwiatki na jej balkon. 

Po tym geście rozmawiali około pięciu minut po czym, Lipski obejrzał się za siebie i poszedł żegnając blondynkę i wysyłając buziaka.

  Aurelia czuła się tak samo jak wtedy gdy miała nogę w gipsie. Była cała w skowronkach, dopóki gdy nie spojrzała na sylwetkę żyletkę. Myśli o Bartek uciekły a przyszły myśli o Lenie. Ogarnął ją gwałtowny smutek. Już nawet nie miała łez żeby cokolwiek się wypłakać.

Wzięła żyletkę
Przybliżyła do skóry
Przycisnęła
Pociągnęła
Zapomniała
Patrzyła

Czynność która wykonała, nie sprawiła jej prawie żadnego bólu po stracie przyjaciółki. Położyła się i zamknęła oczy.

Znów wygrała żyletkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz