Rozdział 13.

256 13 1
                                    

- Mam dla Ciebie niespodziankę - mówi zdychany ojciec

- Co to za niespodzianka - Pyta uradowana Aurelia

- Sama spójrz

Na podwórku stoi piękny bernardyn. Aurelia zawsze marzyła o psie ratowniczym. Ale zanim podeszła do psa. Spojrzała na dom Adama i jej uwagę przyciągła czarno-biała kartka.

- Jerzy Szulczyk
   12.07.1977 - 14.03.2015 - czyta na głos

- Jezus Maria, tato! Ojciec Adama nie żyje! Dlaczego ? -  Pyta pod wpływem adrenaliny ojca

- Nie wiem sam. Może zawał czy coś - mówi spokojnie otwierając furtkę

Aurelia pomyślała żeby zadzwonić do Adama ale się wstrzymała. Przecież może już widzieć A nawet jak nie to bardzo będzie roztrzęsiony.

- Tato, szkoda mi sąsiada, to był cudowny człowiek. - mówi córka głaszcząc psa.

- A mi nie -mruczy pod nosem tak by Aurelia nie słyszała

- Witaj Aurelia w domu - krzyczy do córki mama.

-Mamo, jak nazwiemy psa ? - krzyczy uradowana siedząc na ostatnich dywanach śniegu

- Hmmm... Beti! W końcu to bernardyn - mówi podchodząc do psa

- Idealne imię. Mogę wziąć do pokoju. Chce z nim pobyć a mnie za bardzo boli noga. - mówi błagalnie

- Jasne kotku

Aurelia wchodzi na górę. Pierwsze co, gości Beti w pokoju i idzie się umyć. Wchodząc do łazienki widzi cały zestaw różnych mleczek pod prysznic.

- Hmm... Wezmę kawowy.  - myśli

Mając się, Aura słyszy że ktoś do niej dzwoni. Wychodząc z kabiny owija się w ręcznik, bierze kule i podchodzi do blatu by odebrać telefon.

- Halo

- Część Aura. Wyjdziesz na chwilę na balkon ? - Pyta się Bartek Lipski

- Emm... Jasne, poczekaj parę minut.

Aurelia szybko się ubiera by móc wyjść na balkon. Bardzo jej serce bije ponieważ nie wie co zamierza od walić chłopak.

Wychodząc z łazienki słyszy dźwięk gitary.

- Tajemny akord kiedyś brzmiał...

Nie wierzę... Ten wariat stoi pod moim balkonem i gra na gitarze Alleluja. Mój boże, jeszcze nikt nigdy nie był dla mnie aż tak słodki. W dodatku jest mróz a on gra na gitarze.

Aurelia słucha opierając się balustradę balkonu patrząc głęboko w Bartka.

- Jezusku, on tak cudownie gra.   myśli

Po chwili przestaje grać. I otwiera ramiona trzymając gitarę w lewej dłoni mówiąc

- Aurelio!!! Kocham Cię - krzyczy szczęśliwie

Aurelia nie może uwierzyć własnym oczom. Żaden chłopak się tak nie poświęcił.

- Ty wariacie. Nie wiem co powiedzieć, haha - śmieje się płacząc z szczęścia

I nagle, jak zwykle ktoś coś przerywa

- Aurelia, kolacja !! - Krzyczy mama z dołu

- Jezus jakie to było przecudowne, jutro pogadamy muszę już iść - krzyczy wysyłając buziaka chłopakowi

- Ahhh... Chyba się zakochałam - mówi do siebie dziewczyna leżąc na łóżku i patrząc w sufit.

- Cholera jasna ! Aurela! Na dół - krzyczy zdenerwowana matka

 
         *Bartek*

To dziwne ale jest połowa marca a pada śnieg. I to strasznie !!! Cieszę się bo Aurze bardzo się spodobało i chyba czuje to samo co ja do mnie.

Wchodząc do autobusu koło bruneta siada skompo ubrana murzynka.
  Była Juka !
Była ubrana cała na czarno z złotymi dodatkami. Spod kaptura wydostawały się długie typowo czarne jak na murzynkę warkoczyki.

- Hej kociak - mówi zalotnie dziewczyna kładąc na jego ramieniu rękę

- No Elo tylko co Ty robisz ?! - Pyta się lekko zbulwersowany Lipski

- Nic, spokojnie. To tylko ręka chyba że chcesz coś więcej - śmieje się - zrobiłeś to o co Cię prosiłam - gładząc swoimi długimi paznokciami klatkę chłopaka.

- Niee - oznajmia odsuwając rękę Juki

   W busie nagle zgasły światła

- Oh... Nie ma światła - mówi odsuwając szalik Bartka na bok

Dziewczynie było tylko widać usta pomalowane bordową szminką oraz złoty kolczyk w dolnej wardze. Kaptur był tak duży ze reszta twarzy była zasłonięta

- Słuchaj, nie mogę dużej zwlekać - szepcze do ucha Lipskiego
 
  Murzynka zaczyna namiętnie całować bruneta. Jej palce splatają całą szyję chłopaka. Bartkowi podoba się i zaczyna odwzajemniać pocałunek.

Po trzech minutach bus się zatrzymuje.

- Słuchaj, nieziemsko całujesz Ale ja spadam, narciarz - mówi zdezorientowany chłopak uciekając jakby z busu.

Kuźwa, dopiero wyznałem miłość Aurze A ja się całuje z zwykłą i łatwą laske. Ehhh... co z mnie za kretyn. No ale cóż coś za coś. Jednak Juka nieźle całuje. Trzeba korzystać.

Znów wygrała żyletkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz