Rozdział 25.

185 8 1
                                    

Dziś pierwszy, śnieżny poniedziałek. Po tym co się między mną a Adamem wydarzyło, można porównać do bajki. Jeszcze spotkanie z Bartkiem, to już w ogóle będzie idealnie.

Tak jak zawsze, mundurek i baleriny. Jeśli chodzi o rajstopy to zamieniłam je dzisiaj na getry. Szkoła pozwalała zamieniać na getry w przypadku niskich temperatur, w końcu jest dwadzieścia stopni na minusie. Tak jak mówiłam, stoki otwierają w momencie kiedy śnieg utrzyma się tydzień. Każdy stok w Korbielowie stosuje tą zasadę, ale nie moich rodziców. Dziś ma być otwarcie, ponieważ wczoraj wyciągi były testowane.

Około godziny siódmej trzydzieści, Aurelia siedziała już w szkolnej szatni.

- Cześć Kinga, widzę, ktoś był u fryzjera - Aurelia mówi to co widzi, włosy Kingi sięgały do ramion

- Wiem, że mi ładnie skarbie. Nie musisz zazdrościć - odpowiada kobiecym akcentem

- O czym Ty mówisz - Pyta zdziwiona

- Mówi o tym, że włosy są za ładne by pomogły na twój ryj - mówi idąca Juka, poczym trzepie i plącze włosy Aurelii.

- Co tu się dzieje - krzyczy uderzając murzynkę w rękę

- Świat się od Ciebie odwraca myszko, życie nie jest kolorowe i każdy zobaczy twoje zdjęcia jak się całujesz z każdym kogo napotkasz - oznajmia, odchodząca Kinga

- wejdź na swój profil - żegna się Juka

Aurelia włącza telefon patrząc się na dziewczyny ze zdziwieniem. Otwiera swój profil na Facebooku co doprowadza ją do łez.

Na jej profilu był zamieszczony post Kingi na którym była oznaczona. Zdjęcie blondynki całującej się z Adamem w gimnazjum, zdjęcie na którym niebieskooka jest gwałcona przez Krzyśka oraz sekundowy filmik na którym brat jej chłopaka karmi alkoholem Aurę, jak małe dziecko.

DOŚĆ - krzyknęła rzucając telefonem w ścianę. Biegała po całej szatni łkając i wyrywając włosy przy tym.

ZAWSZE JUŻ TAK BĘDZIE. Nie będę ufać ludzkości, zawsze będzie ta szara droga i całe moje życie takie będzie.

Pobiegła do toalety patrząc w lustro gdzie przypadkowo uderza ręką w zlew.

- CHOLERA - krzyczy z bólu

- Jezus, kobieto, co Ty zrobiłaś - biegnie Adama łapiąc przyjaciółkę, ponieważ ta upada.

- Boli ! - krzyczy ponownie

- Pokaż to - mówi odsłaniając delikatnie rękaw bluzy.

Ręka była bardzo sina, prawie czarna od tego fioletu. Kość była w nienaturalny sposób wygięta. Trochę leciała krew z malutkiej dziurki z białym prześwitem.

- Czemu krwawię - mówi tym razem spokojnie.

                    *Szpital w Żywcu*

- No to Pani ma kolejne złamanie z tego co widzę w Pani historii.

  Szczerze? Nawet się tym nie zainteresowałam. Wisi mi to co mi jest, najlepiej jak by się już wszystko skończyło.

- Dla Pani wiadomości gips jest założony ponieważ Pani zrobiła sobie krótką drzemkę podczas zakładania gipsu.

Podnosi rękę patrząc na opatrunek po czym okładka kończynę tam gdzie była.

-Kiedy wyjdę ze szpitala ? - zapytała markotnym głosem.

-Za chwilę, tylko napiszemy odmowę hospitalizacji i będzie mogła Pani wrócić do domu.

Minęły trzy godziny od kiedy Aura wyszła z szpitala. Lewy nadgarstek najczęściej, gorzej by było gdyby był to prawy. Wtedy nie mogła by pisać.

Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Dziewczyna otworzyła drzwi i nie mogła uwierzyć oczom, że ten raczył ją jeszcze odwiedzić

- Krzysiek? - Pyta lekko oburzona

- Auto, chciałem Cię bardzo przeprosić za to co zrobiłem, Czy mógłbym wejść ? - Pyta brat jej chłopaka

- Nie ma mowy ! Nie wejdziesz nigdzie. A po drugie za co mnie przepraszasz jak mi to nic nie da?

- Mówiłem wtedy do Ciebie, kazali mi, nie chciałem tego robić. Inaczej by coś Juce zrobili.

- Co z tego ?! Mam gdzieś Jukę i ty dobrze O tym wiesz. Musiałam to być ja ? Cała szkoła się śmieje z tego co zamieściła Kinga z Juką. I straciłam przyjaciółkę nawet nie wiem czemu. - mówi z łzami w oczach

- Juka wie tylko, że zrobiłem to aby ją chronić. Kinga nie wiem czemu zrobiła zdjęcia i nagrała jak Cię upijam. Obiecuję, że Ci pomogę.

- Nie wierzę Ci - odpowiada Aura

- Jak chcesz, Ja i tak Ci pomogę z tego wszystkiego wyjść

Krótko po tym blondynka zamknęła drzwi przed nosem Krzyśka.

To jest takie smutne, że został mi jeden przyjaciel - Adam . Lena zmarła a Kinga mnie opuściła i stwierdziła, że woli się pogodzić z tym dzbanem.  A Bartek ? Nawet nie wiem co z nimi jest. Strach mnie zjada od środka myśląc co będzie jutro. Tyle się dziś wydarzyło

              *Wtorek, 7 rano*

- Spóźnię się na autobus mamo, nie chce śniadania - krzyczy z góry Aurelia

- Autobus masz za dwadzieścia minut, dziecko musisz coś zjeść. - mówi ze zdziwieniem mama

- Dziś jest wcześniej autobus, pa mamo. W drodze do szkoły coś zjem - mówi córka zamykając drzwi.

Śniegu było co raz więcej ale Aura nie odwiedzi przez dwa najbliższe miesiące stoku. Jeszcze w tym roku miała nogę w gipsie.

Autobus wcale nie przyjechał wcześniej. Po prostu Aura ostanie o wiele mniej je i mniej śpi.

Siedziała w zimnie z dobre dwadzieścia minut na przystanku. Nagle poczuła obok siebie znajome ciepło.

- Hej Aura - Wita się z nią Adam

- Cześć - odpowiada

- Stało się coś ? - zapytał przyjaciel

- Szczerze? - zapytała po czym zaczęła płakać, ale na krótko

- Nie mam już siły nawet płakać, wypłakałam wszystkie łzy jakie mogłam, moje życie nie ma najmniejszego sensu. Nie wiem co się dzieje z Bartkiem nie mam z nim kontaktu żadnego! Kinga wczoraj stwierdziła, że woli się zadawać z Juką. Krzysiek mnie zgwałcił żeby chronić tego murzyna a Kinga to wykorzystała i robiła mi zdjęcia i wystawiła na Facebooka. Posta na szczęście nie ma, bo szybko zniknął ale większość szkoły zdążyła zobaczyć. Ja już nie wiem co ja tu robię. Niech się coś stanie to mnie chyba nawet to nie ruszy, już tyle przeżyłam. - żali się wyciągając żyletkę z kieszeni

- Co ty robisz - wyrywa z ręki blondynki żyletkę i wyrzuca na ulice

- Jestem psychopatką, wiem o tym - mówi

- Nie jesteś - odpowiada uspokajająco Adam

- DEPRESJE MAM! ZROZUM TO! - krzyczy Aura

- Rozumiem Cię, to tylko choroba którą wygrasz i nie będziesz dalej cierpiała. - mówi przytulając dziewczynę

- Ale ja i tak już przegrałam.







Znów wygrała żyletkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz