Rozdział 20.

184 9 0
                                    

           *Adam*

  Wróciłem do domu. Moja nowa klasa jest beznadziejna. Myślałem, że skoro B-CH to będą tam osoby inteligentne, ale jednak nie. Jakiś koleś mnie wyzywał dzisiaj, ale ja nie zwracałem na to uwagi. Całe lekcje myślałem o tej co wszystko poprzewracała w głowie i w moim sercu - Aurelia. Muszę wymyśleć jak ją odbić.

Nagle z dołu zawołała jego matka.

- Adaś, ubieraj się. Jedziemy po wyniki.

Tak, cała ta białaczka się jeszcze nie skończyła. Mam nadzieję, że dziś będzie koniec. Zaczęło się w zimą. Kiedy to otworzyłem oczy w karetce ponieważ straciłem przytomność w domu. Okazało się, że mam białaczkę ale o małym natężeniu. Potem niby mnie wyleczyli, ale w kwietniu znowu miałem rakowisko w krwi. Ogolili mnie po chemioterapii i włosy zaczęły rosnąć dopiero w czerwcu. Szczęście, że już je mam, moje bujne, blond włosy.

Wsiadłem do samochodu i słuchałem starych piosenek zespołu ,,Queen". Ich muzyka mnie uspokaja i dodaje otuchy.

Po dziesięciu minutach wyszliśmy z mamą z auta i kierowliśmy się ku recepcji.

- Dzień dobry, wyniki badań chcieliśmy odebrać - mówi matka Adama

- Proszę pani, niech Pani kieruje się schodami na pierwsze piętro na odział onkologiczny do gabinetu lekarskiego. Tam czeka na panią lekarz z wynikami.

Kobieta przyjmująca na recepcji napisała kartkę z numerem gabinetu i dała nastolatkowi. Matka i syn idąc w stronę schodów bardzo przeżywali wyniki badań.

- Mamo, co jeśli ja mam białaczkę - mówi lekko smutny Adam

- Wyleczą - mówi i milczy

Blondyn puka do drzwi po czym z gabinetu wydobywa się grube ,,proszę". Matka otwiera drzwi i wchodzi razem z Adamem do środka.

- Dzień dobry, czy mam przyjemność z Szulczykami? - Pyta gruby i wąsaty lekarz.

- Oczywiście, przyszliśmy odebrać wyniki badań - odpowiada matka

- Więc tak, Adam generalnie jest wyleczony i nie będzie potrzeby dalszego leczenia czy też hospitalizacji. Włosy odrosły widzę i ogólnie w razie jakiś wątpliwości proszę przyjść na badania, nigdy nic nie wiadomo - mówi spokojnie mężczyzna oddając kopertę matce chłopca.

- Dobrze, dziękuję, do widzenia - żegna się kobieta zamykając drzwi.

Nareszcie, nie mam tej cholery i jestem zdrowy. Warto było walczyć.

Chłopak tak bardzo przeżywał fakt że jest zdrowy. Całą drogę powrotną do domu tańczył do muzyki w samochodzie. Miał gdzieś że mieszkańcy Żywca patrzą się na niego jak na wariata jadącego do psychiatryka.

           *Aurelia*

Po powrocie do domu, dziewczyna wzięła prysznic ponieważ miała dwie lekcje z wychowania fizycznego na koniec dnia. Wzięła odprężającą kąpiel z hydromasażem. O godzinie osiemnastej była omówiona z Lipskim na pizzę niedaleko baby, ale zanim tam pójdą, Bartek ma odwiedzić ją za około dwadzieścia minut.

Po upłynięciu tego czasu do pokoju wchodzi sympatia Aury.

- Hejka - wita, siadając na kanapie pod oknem

- Cześć, mam do Ciebie prośbę, mógłbyś mi naprawić jacuzzi. Nic wielkiego się nie stało, tylko że ja tego nie umiem a mój tata jest na delegacji w Łodzi, natomiast mama nie potrafi.

- No ok - mówi wchodząc do jej łazienki

Tymczasem Aurelia zakłada długie skarpety z wzorkami ale podejrzany papierek wydostający się z plecaka Bartka, przykuwa uwagę dziewczyny. Podnosi rzecz i czyta:

    Bilet na przejazd busem

    Godzina 21:37 22.02.2015

    Trasa Korbielów-Szczyrk

    Cena: 3,00 PLN

Zaraz, zaraz. Przecież on mi wtedy wyznał miłość, i zaraz I tym pojechał do Szczyrku? Przecież on na Żywieckiej mieszkał a jego rodzina jest aktualnie w Wąchocku. Coś mi tu nie pasuje, ale to było dawno więc, nie ma co się przejmować.

- Naprawiłem - mówi wychodząc w pomieszczenia, Bartek

- Dziękuję, kochanie. Chodźmy na tą pizzę bo zaraz nam zamkną lokal - mówi wiążąc buty

Nie było aż tak ciemno jak się spodziewałam. Zamknęłam furtkę, po czym Bartek złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę restauracji. Idąc, mój wzrok był zatopiony w dom Adama w głównie w jego samego ponieważ patrzył przez okno a światła w jego pokoju były włączone. Nie wiem dlaczego ale ostatnich czasów jest on bardzo przygnębiony i co raz więcej czasu spędza sam. Nie rozumiem dlaczego. Boję się, że jego wyniki badań wypadły źle i nadal ma białaczkę.

- Na co tak patrzysz - Pyta chłopak

- Na nic, kocham Cię - mówi dając całusa Bartkowi

- Wiesz, że dla mnie jesteś tą jedyna i nie niepowtarzalną i chce żebyś była tą ostatnią - mówi dziewczynie po cichu, po czym Aura się lekko zarumieniła.

Nagle z drugiej strony jezdni słychać jak ktoś do nas krzyczy.

- Przeleciał i kręci z drugą, LAMUS - krzyczy jakaś dziewczyna.

- Bartek, co to było - pyta zdezorientowana Aurelia

- Nie wiem, ktoś musiał się najwyraźniej pomylić.

   

 

Znów wygrała żyletkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz