- Okej, miłej podróży Noona. - chłopak rozłączył się i odłożył telefon na blat. Sunmi wracała już za sześć godzin.
Bardzo dużo myślał o Yukhei'u. Wydawało mu się to tak nierealne, żeby ktoś śmiały, zabawny i przystojny mógł zakochać się w nim. Po prostu nieśmiałym i strachliwym chłopaku.
Jego telefon ponownie zawibrował, ale tym razem była to wiadomość od nieznanego numeru.
--- --- ---
Tu Yukhei, miałbyś może czas na kawę o 14? :)Jungwoo westchnął ciężko, wiedząc że wpadł w momencie gdy podał mu swój numer.
Ja
Jasne, gdzie?Yukhei
Znasz kawiarnię na (podejrzewam) twoim osiedlu, coś z LS café? Właśnie tam c:Ja
Okej, widzimy się o 14Miał dwie godziny do 'randki', ale już zaczynał się stresować. Na takim wyjściu był raz w życiu, poza tym tamtego chłopaka nie zobaczył już nigdy więcej. Bardzo chciał poprosić Sunmi o pomoc, ale była zajęta swoim chłopakiem, pakowali się razem do wyjazdu. Jego współlokatorka pracowała jako przewodnik turystyczny, z typu tych o dużych zarobkach i ekskluzywnych wyjazdach. Sam nie wiedział dlaczego jeszcze się nie wyprowadziła ze skromnego mieszkanka.
Pozostało mu przygotować się by wyglądał chociaż przyzwoicie, a nie tak jak zawsze, i jakoś ogarnąć siebie i pozbyć tego głupiego strachu jaki go ogarnął.
Po prostu tak bardzo bał się, że palnie coś głupiego albo jak ostatni idiota coś rozwali.
Sunmi zawsze wyśmiewała jego zmartwienia i wymieniała jakim jest ciachem i że gdyby nie był młodszy o aż, lub tylko, cztery lata, może by na niego poleciała. Wiedziała dobrze jak zamknięty w sobie jest Jungwoo jeśli chodzi o uczucia.
Ale w tym momencie nie było jej obok, więc musiał radzić sobie sam.
Wewnętrznie rozdarty wybierał najładniejsze bluzy jakie posiadał, bo to one zajmowały połowę jego szafy, wiedząc że i tak pójdzie cały na czarno.
Cały czas się denerwował, ale skupił się na decyzjach tego wieczoru, a nie zbędnym na rozmyślaniu.
─
Yukhei już któryś raz wpatrywał się w filmik, specjalnie przesłany przez Tena, bez serduszka zasłaniającego twarz Jungwoo.
Nigdy się tak nie zachowywał gdy był zakochany. Nigdy się tak nie przejmował, a jego ciało zdobiło wiele tatuaży, każdy kryjący jakieś zauroczenie. Przez dwadzieścia lat życia miał już tyle wspomnień, a jego głośna i śmiała osobowość tylko zapraszała nowych ludzi i nowe problemy.
Po prostu coś w Jungwoo było inne i dziwnie przyciągało. Nie był jak jego byłe i byli, większość odważna, szalona i ekstrawertyczna. Nie był jak Namjoo, która zabijała urokiem, ani jak Yaebin z jej krwistą szminką i obcisłymi rurkami.
Był tak bardzo... sobą. I mimo, że nie było w nim nic nadzywczajnego, wyróżniał się z tłumu.
Yukhei już od godziny tupał niecierpliwie nogą, chcąc by była już trzynasta czterdzieści. Mieszkał tuż obok kawiarnii, ale i tak chciał być przed czasem.
Brunet siedzący przy biurku w tym samym pokoju westchnął cicho i obrócił na swoim ruchomym krześle, zyskując pytające spojrzenie Wonga.
- Weź się w garść. Zawsze chodziłeś na randki, nawet podrywałeś nieznajomych, a teraz jak ostatnia pizda siedzisz na tej kanapie.
CZYTASZ
Violets and Moonlight ─ luwoo
FanfictionKażda osoba od urodzenia ma swój własny tatuaż, związany ze szczęśliwym wspomnieniem, charakterem, swoją przyszłością lub ważną rzeczą. Gdy się zakochujesz, na twoim ciele pojawia się tatuaż osoby którą darzysz uczuciem, niemożliwy do usunięcia lub...