─18─

753 132 39
                                    

Yukhei'owi od jakiegoś miesiąca było źle, ale ten jeden dzień był tragiczny. Pierwsze co usłyszał z rana to trzask drzwi i krzyki w salono-kuchni, by potem zobaczyć jak Ten wściekły zatrzaskuje za sobą drzwi do ich pokoju i opada na łóżko. Zmartwił się tym, że hałasuje, o co zawsze na nich krzyczy, ale gdy zobaczył jego wściekłą, do tego stopnia, że jego oczy były zaszklone, twarz, wstał i mimo bycia w połowie śpiącym przeniósł się na łóżko starszego i położył rękę na jego ramieniu.

- Co się stało? 

- Spytaj Yutę.

- Pytam ciebie. - nachylił się by spojrzeć mu w twarz, ale czarnowłosy od razu odwrócił się, zaciskając pięści - Co się z wami dzieje?

Opowiedział dopiero po dłuższej chwili, odrzucając rękę młodszego.

- Stwierdziliśmy, że nie musisz wiedzieć, ale chyba gorzej być nie może. - przetarł twarz dłońmi, bojąc się wyjawić prawdę Yukhei'owi - Yuta chce opuścić TYTY, a Taeyong niezbyt sobie z tym radzi. W dodatku ten idiota nie powiedział mu do ostatniej chwili, zaniedbując wcześniej wszystkie swoje obowiązki. Ja dowiedziałem się przez przypadek i to chyba pogorszyło sytuację. 

Yukhei zająknął się, nie wiedząc co powiedzieć.

To było głupie. Po protu idiotyczne, że najlepsi przyjaciele mogli się prawie rozpaść przez coś takiego.

Chociaż bardziej zabolało go, że nikt mu nie powiedział. Miał nadzieję, że bardziej mu ufali.

- Dlaczego mi nie powiedzieliście? Baliście się, że bardziej zepsuję tę sytuację czy myślicie, że dalej jestem dzieckiem?

Ten nie wiedział jak się wyrazić, nigdy nie widział żeby blondyn był tak zdenerwowany. Oczekiwał raczej, że będzie mu przykro, będzie zawiedziony, ale nie wściekły. 

- Przepraszam.

Nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo chińczyk wyszedł z pokoju, wziął kurtkę i założył buty, bez pożegnania wychodząc z domu. Ten usłyszał tylko jak Taeyong przeklina głośno i opiera się o blat, nie wiedząc co robić.

Cóż, byli w gównianej sytuacji, a jedynym rozwiązaniem była rozmowa, której nikt nie chciał przeprowadzić, poza Yukhei'em. Dlatego właśnie blondyn biegł za Japończykiem w swoich dresach do spania i niewygodnie założonych butach. Ich osiedle było dość duże, tak jak większość tych znajdujących się obok uniwersytetów. Całe mnóstwo studentów wynajmowało tam kawalerki po osiem, czasami dziesięć osób. Na szczęście Yutę znalazł dość szybko, bo tuż za blokiem, na małej ławce z widokiem na mały trawnik i resztę bloków. Yukhei bez wahania dosiadł się do przyjaciela i skrzywił, czując zapach papierosa, którego blondyn miał w ustach. 

- Od kiedy palisz?

- Od kiedy mnie wszyscy wkurwiacie.

- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem, ale dobra. - wyrwał mu używkę i rzucił ją na beton, by po chwili przygnieść ją butem. Zignorował zdenerwowane spojrzenie Yuty i kontynuował - Dlaczego chcesz odejść? I nie zamierzam ci mówić, że masz tego nie robić, chcę po prostu wiedzieć.

Starszy dopiero po chwili odpowiedział, nie patrząc na Yukhei'a.

- Sam nie wiem. Może to straciło dla mnie sens, może w pewnym sensie wyrosłem, ale od dłuższego czasu jestem pewien, że chcę odejść. Chciałbym iść na studia i zacząć karierę, chciałbym zostać tym głupim weterynarzem, a nie gwiazdką youtube'a. Żałośnie wyglądałby ten tytuł na moim CV, wiesz? - zaśmiał się bez przekonania, zaraz milknąc.

- Więc czemu nie powiesz tego Taeyongowi? Po co to ukrywałeś?

- Nie ukrywałem. Raz powiedziałem mu, że kiedyś będę chciał ruszyć z miejsca, a ten mnie wyśmiał. Po co miałem z nim dyskutować?

Violets and Moonlight ─ luwooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz