─epilogue─

902 165 48
                                    

Jungwoo przekręcił się na bok, otwierając zaspane oczy. Przysunął się bliżej swojego chłopaka i oparł głowę o jego ramię, przyglądając się jego znakowi. Z bliska widział wszystkie szczegóły, nawet pozwolił sobie przejechać po nim palcem zanim wtulił się twarzą bardziej w ciało Yukhei'a. On mruknął tylko coś przez sen i wyciągnął rękę w stronę Jungwoo, przyciągając go możliwie bliżej i zamykając w dziwnym uścisku.  Starszy jednak wygramolił się spod ciężaru i usiadł prosto, przecierając oczy. Musiał coś przygotować, a fakt że Yukhei był wyjątkowo wykończony uczelnią ułatwiał mu wiele spraw. Przede wszystkim, chłopak sypiał po paręnaście godzin w soboty i niedziele, nadrabiając po całym tygodniu dzielenia pracy z wykładami. Sam wybrał dla siebie aż trzy kierunki i teraz tego żałował, ale nie mógł porzucić ani jednego. Za bardzo kochał wszystkie języki jakie wybrał. Jungwoo go wspierał, nawet jeśli czasami brakowało im czasu dla siebie. Jego praca również stała się bardziej wymagająca, bo Kim Jisoo gdy tylko dostrzegła jego potencjał wciągnęła go w swoje śledztwa. Demaskowali razem korporacje, ale też zaprzyjaźnili się, po tym jak Jisoo okazała się wspaniałą kobietą, która po prostu wykorzystywała wszystkie swoje szanse. Mieli więcej wspólnego niż im się wydawało, szczególnie nawyk nadmiernego spożywania kawy, którego Yukhei próbował go oduczyć od dobrych trzech miesięcy. 

Mówiąc o miesiącach, właśnie to tak ekscytowało Jungwoo. Tego dnia mija dokładnie pół roku odkąd wyznali sobie uczucia. A że był wielkim, nieuleczalnym romantykiem, nie mógł odpuścić takiej okazji. Wlał całe swoje serce w pokazanie Yukhei'owi, że w ogóle nie żałuje czasu spędzonego razem, że najchętniej spędziłby z nim wieczność, oraz że kocha go nad życie, bo to po prostu była prawda. 

Prawie wszystko było gotowe. Stosik prac Jungwoo, które też potajemnie pisał gdy tylko czuł nadmiar miłości dla Yukhei'a, ich ulubiona piosenka ustawiona na pętelce leciała już w tle, a bukiecik fiołków spoczywał w jego dłoni. Obwiązał go wcześniej cienką, białą wstążką, długo zastanawiając się czy nie będzie zbyt kiczowaty. Jednak On i Yukhei byli tak samo kiczowaci jeśli chodziło o prezenty i był pewien, że to mu się spodoba. Miał nadzieję, że ten dzień będzie specjalny, dla niego i dla Yukhei'a. 

Gdy usłyszał szuranie i twarz jego chłopaka wyłoniła się zza drzwi, uśmiechnął się do niego szeroko. Wziął go za rękę do łazienki, uważając by po drodze nic nie zobaczył, tłumacząc się tym, że bardzo chciał go pocałować, ale najpierw musiał umyć zęby. Była to też prawda, a przynajmniej jej połowa.

Bo gdy tylko Yukhei wytarł twarz ręcznikiem, Jungwoo nie mógł opanować szerokiego uśmiechu, wiedząc że ten i tak się czegoś domyśla. Był okropny jeśli chodziło o niespodzianki. 

- Jungwoo, nie każ mi się domyślać. Co wymyśliłeś? - Yukhei dał się pociągnąć za rękę do salonu, nie narzekając również gdy Jungwoo kazał mu zamknąć oczy - Słońce?

A Jungwoo tylko zachichotał, puszczając piosenkę i przytulając mocno wyższego, by pocałować go delikatnie. Oderwał się po, zdecydowanie za krótkiej jak na jego gust, chwili. 

- Możesz otworzyć oczy. Nie wiem po co kazałem ci je zamknąć, ale cokolwiek. - zaśmiał się cicho, w końcu patrząc Yukhei'owi w oczy z uwielbieniem - Zanim przejdziemy do rzeczy, chciałbym ci coś powiedzieć.

- Słucham uważnie.

- Yukhei, minęło dokładnie sześć miesięcy odkąd wyznałem ci jak bardzo cię kocham i moje uczucia ani trochę się nie zmieniły. Nie śmiej się ze mnie, i tak nie wiem jakim cudem mam odwagę by ci to powiedzieć - położył mu palec na usta, a Yukhei przytaknął, skupiając się już całkiem na jego oczach i słowach - Po prostu cię kocham, najmocniej na świecie, i te ostatnie miesiące mi to jeszcze bardziej uświadomiły. Codziennie mam wrażenie, że poznaję cię na nowo, ale też ja sam czuję się jak nowa osoba gdy jesteś obok. To brzmi okropnie kiczowato, wiem, ale odkąd cię poznałem nie mogę przestać się uśmiechać jak głupie dziecko i jestem zwyczajnie szczęśliwy, tak jak jeszcze nigdy. Kocham cię, Yukhei szczęśliwej pół-rocznicy. Przestań się wreszcie śmiać!

- To ze szczęścia. - obronił się, przyciągając Jungwoo ciut bliżej - Też cię kocham. Nie wiem co powiedzieć, to ty jesteś poetą w tym związku. Jesteś dla mnie najważniejszy, Jungwoo.

Yukhei miał wrażenie, że znów topi się w oczach Jungwoo, które mimo wszystko wypełniły się łzami na parę sekund. 

- Wcale nie płaczę, jasne?

- Wpadło ci coś w oko, hmm?

- Tak, Ty. - Jungwoo uśmiechnął się zwycięsko gdy Yukhei aż musiał odwrócić wzrok by nie wybuchnąć śmiechem - Chodź, mam coś dla ciebie. 

Pociągnął go delikatnie za rękę, a uśmiechy nie schodziły im z twarz przez jeszcze długi czas.

Jungwoo musiał przyznać, że wszystko w jego życiu układało się świetnie. Sunmi była szczęśliwa, pracowała nad nowymi projektami i całkiem zapomniała o Seulgi, która zniknęła z ich życia. Taeyong sobie wybaczył, kontynuował swoją karierę i powolutku stawał się coraz popularniejszy w świecie biznesu. Yukhei studiował filologię hiszpańską i chińską, odnajdując się jakoś w życiu studenta. A sam Jungwoo był po prostu szczęśliwy, wiedząc że ma stabilną pracę i najlepszego chłopaka na świecie. Nie mógł sobie wyobrazić lepszego obrotu wydarzeń i zdecydowanie nie chciałby by los sprowadził go na inną ścieżkę w życiu. Był szczęśliwy jak jeszcze nigdy.

Był też dumny, z siebie i Jisoo, gdy razem opublikowali pierwszy większy artykuł, ujawniając ciemną przeszłość jednego z najpopularniejszych polityków Koreańskich. Był dumny gdy Yukhei wracał z wykładów i opowiadał mu jak małe dziecko czego się nauczył, był z niego cholernie dumny gdy wysyłał swoje prace do wykładowcy i otrzymywał dobre stopnie. Był z niego dumny nawet gdy po prostu znajdował dla nich czas, dobrze wiedząc ile energii zżera ciągła nauka. 

Był dumny z nich, bo razem wytrzymali tak wiele i nie poddali się po drodze. Ponieważ kochali siebie tak samo mocno jak na początku, nie dając się zniszczyć małym rzeczom. Byli niezłomni i nie zamierzali się poddać lub złamać.

Mieli przecież całą drogę życia do przejścia razem, a byli dopiero na jej początku. 

violets & moonlight
Koniec

Moi drodzy, chciałabym wam podziękować za każdy komentarz, każdą głupią gwiazdkę, bo one wszystkie napędzały mnie do pisania fiołków. Mam teraz prawdziwe łzy w oczach, bo nigdy nie byłam tak dumna z jakiegoś projektu, tak jak jestem z tego. Ciężko mi uwierzyć, że udało mi się to dokończyć, ale bez was nigdy by mi się to nie udało. 

Chciałabym żebyście byli tak niezłomni jak Jungwoo i Yukhei i nie poddawali się w życiu. Jeszcze wiele przed wami i naprawdę chciałabym, żebyście przeszli przez dorosłość z uśmiechami na twarzach. 

Oficjalnie się żegnamy, huh? Fiołki dobiegły końca.
kocham was taaaaaaaaaaaaaaak bardzo, pamiętajcie o tym <3

Violets and Moonlight ─ luwooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz