─14─

826 142 41
                                    

- Nigdy nie interesowałeś się biologią?

Yukhei pokręcił głową, chwytając małego, pomarańczowego kwiatka między palce. 

Ogród który wybrał, bo jak się okazało, w Seulu było takich wiele, był raczej na odludziu. Przez to musieli spędzić prawie godzinę w autobusie który kursował co trzy godziny, ale droga minęła im wesoło. Cały czas rozmawiali, Jungwoo został w szczegółach wypytany o pracę. Yukhei uwielbiał słuchać go gdy się rozkręcał, bo nie panował wtedy nad mimiką ani gestykulacją, uwalniając swoje wewnętrzne dziecko. Uśmiechając się szeroko i energicznie demonstrując dokładny gest, który wykonała Pani Kim gdy poskarżyła się na dostanie złej kawy. 

- Nie byłem dobry z biologii w liceum, a na medycynę się nie wybieram. - uśmiechnął się, rozczulony widokiem małego fiołka wyrastającego samotnie tuż obok krawężnika - To dziwne, że nikt go jeszcze nie zdeptał.

- Hmm? - odwrócił się, pytająco spoglądając na blondyna - A, fiołek.  Nie wiesz nawet ile razy się nasłuchałem od Seulgi i rodziców o tym głupim fiołku.

- Będziesz jeszcze o nim słuchał przez długi czas. A przynajmniej dopóki będziemy utrzymywać kontakt - zmarszczył brwi, szukając odpowiednich słów - Dlaczego mielibyśmy go zrywać? Sam już nie wiem co dzisiaj mówię, przepraszam.

- Uroczy.

Jungwoo natychmiast złapał się na wypowiedzeniu tego na głos, od razu udając, że miał na myśli kwiatka.

- A co do biologii...

- Nie da się być dobrym w biologię, Yukki. Trzeba się tym tylko interesować i uczyć z własnej woli. Ja spełniam tylko połowę z tych warunków. A jeśli nie na medycynę, na jaki kierunek się wybierasz? - przysiadł na ławce, oglądając z uśmiechem otoczenie. Przez przypadek doszli do różanej alei, a całe ich otoczenie składało się z czerwonych i pomarańczowych kwiatów - Będę miał kolegę studenta?

- Raczej tak. - przysiadł obok niego, krzyżując nogi i niezręcznie zerkając na jego twarz - Chciałbym iść na filologię, ale jeszcze nie wiem jaką.

- Jak to nie wiesz? Ile właściwie znasz języków? - spojrzał na niego zainteresowany.

- Koreański, angielski, kantoński i mandaryński. Nie patrz tak na mnie, Jungwoo. - zaśmiał się, nieświadomie przybliżając do bruneta.

- Oficjalnie znam poliglotę. Wow - powiedział, patrząc na wyraźnie zawstydzonego chłopaka - Jesteś strasznie interesujący, wiesz?

Yukhei pokręcił głową, spoglądając na usta bruneta. Z jakiegoś powodu jego słowa sprawiły, że zrobiło mu się cieplej gdzieś w środku. Poczuł się zwyczajnie doceniony w sposób, jaki nie mogli go docenić przyjaciele.

- Ty też jesteś niczego sobie, Jungwoo.

Zaśmiali się cicho, nie przerywając dziwnego rodzaju napięcia, jakie było między nimi. Wtedy Yukhei pomyślał, że czas i miejsce w jakim byli było idealne, jakby świat dał mu jeszcze jedną szansę by wyznać nieopisanie uczucia drugiemu. I może był kiczowaty i przesadnie romantyczny, ale uznał, że lepiej być nie mogło. Wszystkie róże, popołudniowe słońce i świeże powietrze, a w środku, jak w bańce, ich dwójka, blisko siebie. Czuł się jakby to była ich intymna przestrzeń.

- Mogę? - uśmiechnął się niezręcznie, niepewny swych słów. Jungwoo pokiwał niewyraźnie głową, rozczulony nieśmiałością chińczyka, zanim dotknął jego policzka dłonią i całkiem zmniejszył dystans między nimi.

Yukhei nie wiedział czy trwało to sekundę, czy minutę. Z początku się bał, że zrobi coś źle, ale po prostu kierował się za chłopakiem, nie mogąc się nadziwić jak delikatnie i spokojnie całował. Nie było to jak żaden pocałunek z Nayeon lub kimkolwiek innym. Był tak idealny i wyjątkowy, że wydawało mu się, że to jego wyobraźnia tworzy ten na pozór idealny obraz, ale tak nie było. Usta Jungwoo naprawdę poruszały się w rytmie z jego wargami, a On wyraźnie czuł, znajomą już, woń brzoskwini i czegoś, czego nie rozpoznawał. 

W tamtej chwili wiedział, że już na zawsze zapamięta to uczucie, a Jungwoo szybko nie opuści jego głowy. I gdy odsunął się, prawdopodobnie czerwony na twarzy i niesamowicie zawstydzony, po prostu położył swoją dłoń na jego i odwzajemnił uśmiech, nie szukając ucieczki w odwracaniu wzroku. 

-

- Autobus mamy dopiero za pół godziny? - Jungwoo pociągnął blondyna za rękę gdy usłyszał rozbawione "tak".

- Gdzie mnie ciągniesz?

- Nie wiem, ale coś tu musi być oprócz przystanku i ogrodu. Nawet jeśli to tylko supermarket. - uśmiechnął się, nie puszczając jego ręki. Tak było mu lepiej - Patrz, jest zoologiczny, kiosk i sklep. Który wybierasz?

- Który ty wybierasz?

- A jaki mamy wybór? - odpowiedział pytaniem na pytanie, już ciągnąc go w stronę osiedlowego sklepiku - Dzień dobry - przywitał się, uśmiechając do sprzedawczyni i nie dając Yukhei'owi czasu by coś powiedzieć. 

- Ktoś tu ma dużo energii, co? - Yukhei spojrzał roześmiany na starszego.

- Po prostu jestem szczęśliwy. 

Tym zdaniem całkiem go uciszył, ale też uszczęśliwił. Ilość pozytywnych uczuć przekraczała dla niego normę i miał wrażenie, że w końcu twarz zacznie go boleć od nadmiernego uśmiechania się. Zwyczajnie był tak szczęśliwy, że nie mógł przestać. Oboje byli.

- Chcesz truskawkową oranżadę? - Jungwoo zwrócił się do niego z butelką różowego napoju w ręce, a Yukhei prawie parsknął śmiechem odpowiadając.

- Chcę ciebie.

Przez moment zapanowała cisza, po której Jungwoo dosłownie parsknął śmiechem, udając że jest zażenowany. Blondyn i tak widział wypieki na jego policzkach, a satysfakcja jaką przyniósł mu ten żarcik była niewyobrażalna.

- Jak będziesz tak dalej robić to będę specjalnie chodził drugą stroną ulicy - zażartował Kim, wybierając drugą butelkę z półki - A teraz chodź, bo serio się spóźnimy i będziemy tu sterczeć do rana.

- Spoko, szefie. Zrozumiano. 

Jungwoo obrzucił go ostatnim zrezygnowanym spojrzeniem zanim zapłacił za napoje, mimo zaprzeczeń Wonga. Z argumentem, że i tak zafundował mu już wejście do ogrodu i "niezapomnianą randkę", sam za nie zapłacił i wytargał chińczyka ze sklepu również siłą.

Nie mógł sobie wyobrazić, żeby ten dzień skończył się jeszcze lepiej, a gdy rozmawiali, siedząc na trawie i odliczając minuty do przyjazdu autobusu, pomyślał, że może coś się w nim jednak zmieniło. Może mógł zaryzykować. Może mógł pokochać Yukhei'a bez lęku o bycie pozostawionym samemu?

Nie chciał na te pytania odpowiadać w tamtej chwili. Dokładnie wtedy chciał tylko i wyłącznie cieszyć się chwilą i z uwielbieniem obserwować czekoladowe oczy i piękny uśmiech chłopaka.


violets & moonlight

co tam misie
nie było mnie dobry miesiąc, ja wiem, po prostu nie miałam siły tego pisać i skupiłam się na wszystkim oprócz v&m. przepraszam;((((
jak się czujecie? fajnie w szkole?


Violets and Moonlight ─ luwooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz