- Nigdy nie interesowałeś się biologią?
Yukhei pokręcił głową, chwytając małego, pomarańczowego kwiatka między palce.
Ogród który wybrał, bo jak się okazało, w Seulu było takich wiele, był raczej na odludziu. Przez to musieli spędzić prawie godzinę w autobusie który kursował co trzy godziny, ale droga minęła im wesoło. Cały czas rozmawiali, Jungwoo został w szczegółach wypytany o pracę. Yukhei uwielbiał słuchać go gdy się rozkręcał, bo nie panował wtedy nad mimiką ani gestykulacją, uwalniając swoje wewnętrzne dziecko. Uśmiechając się szeroko i energicznie demonstrując dokładny gest, który wykonała Pani Kim gdy poskarżyła się na dostanie złej kawy.
- Nie byłem dobry z biologii w liceum, a na medycynę się nie wybieram. - uśmiechnął się, rozczulony widokiem małego fiołka wyrastającego samotnie tuż obok krawężnika - To dziwne, że nikt go jeszcze nie zdeptał.
- Hmm? - odwrócił się, pytająco spoglądając na blondyna - A, fiołek. Nie wiesz nawet ile razy się nasłuchałem od Seulgi i rodziców o tym głupim fiołku.
- Będziesz jeszcze o nim słuchał przez długi czas. A przynajmniej dopóki będziemy utrzymywać kontakt - zmarszczył brwi, szukając odpowiednich słów - Dlaczego mielibyśmy go zrywać? Sam już nie wiem co dzisiaj mówię, przepraszam.
- Uroczy.
Jungwoo natychmiast złapał się na wypowiedzeniu tego na głos, od razu udając, że miał na myśli kwiatka.
- A co do biologii...
- Nie da się być dobrym w biologię, Yukki. Trzeba się tym tylko interesować i uczyć z własnej woli. Ja spełniam tylko połowę z tych warunków. A jeśli nie na medycynę, na jaki kierunek się wybierasz? - przysiadł na ławce, oglądając z uśmiechem otoczenie. Przez przypadek doszli do różanej alei, a całe ich otoczenie składało się z czerwonych i pomarańczowych kwiatów - Będę miał kolegę studenta?
- Raczej tak. - przysiadł obok niego, krzyżując nogi i niezręcznie zerkając na jego twarz - Chciałbym iść na filologię, ale jeszcze nie wiem jaką.
- Jak to nie wiesz? Ile właściwie znasz języków? - spojrzał na niego zainteresowany.
- Koreański, angielski, kantoński i mandaryński. Nie patrz tak na mnie, Jungwoo. - zaśmiał się, nieświadomie przybliżając do bruneta.
- Oficjalnie znam poliglotę. Wow - powiedział, patrząc na wyraźnie zawstydzonego chłopaka - Jesteś strasznie interesujący, wiesz?
Yukhei pokręcił głową, spoglądając na usta bruneta. Z jakiegoś powodu jego słowa sprawiły, że zrobiło mu się cieplej gdzieś w środku. Poczuł się zwyczajnie doceniony w sposób, jaki nie mogli go docenić przyjaciele.
- Ty też jesteś niczego sobie, Jungwoo.
Zaśmiali się cicho, nie przerywając dziwnego rodzaju napięcia, jakie było między nimi. Wtedy Yukhei pomyślał, że czas i miejsce w jakim byli było idealne, jakby świat dał mu jeszcze jedną szansę by wyznać nieopisanie uczucia drugiemu. I może był kiczowaty i przesadnie romantyczny, ale uznał, że lepiej być nie mogło. Wszystkie róże, popołudniowe słońce i świeże powietrze, a w środku, jak w bańce, ich dwójka, blisko siebie. Czuł się jakby to była ich intymna przestrzeń.
- Mogę? - uśmiechnął się niezręcznie, niepewny swych słów. Jungwoo pokiwał niewyraźnie głową, rozczulony nieśmiałością chińczyka, zanim dotknął jego policzka dłonią i całkiem zmniejszył dystans między nimi.
Yukhei nie wiedział czy trwało to sekundę, czy minutę. Z początku się bał, że zrobi coś źle, ale po prostu kierował się za chłopakiem, nie mogąc się nadziwić jak delikatnie i spokojnie całował. Nie było to jak żaden pocałunek z Nayeon lub kimkolwiek innym. Był tak idealny i wyjątkowy, że wydawało mu się, że to jego wyobraźnia tworzy ten na pozór idealny obraz, ale tak nie było. Usta Jungwoo naprawdę poruszały się w rytmie z jego wargami, a On wyraźnie czuł, znajomą już, woń brzoskwini i czegoś, czego nie rozpoznawał.
W tamtej chwili wiedział, że już na zawsze zapamięta to uczucie, a Jungwoo szybko nie opuści jego głowy. I gdy odsunął się, prawdopodobnie czerwony na twarzy i niesamowicie zawstydzony, po prostu położył swoją dłoń na jego i odwzajemnił uśmiech, nie szukając ucieczki w odwracaniu wzroku.
-
- Autobus mamy dopiero za pół godziny? - Jungwoo pociągnął blondyna za rękę gdy usłyszał rozbawione "tak".
- Gdzie mnie ciągniesz?
- Nie wiem, ale coś tu musi być oprócz przystanku i ogrodu. Nawet jeśli to tylko supermarket. - uśmiechnął się, nie puszczając jego ręki. Tak było mu lepiej - Patrz, jest zoologiczny, kiosk i sklep. Który wybierasz?
- Który ty wybierasz?
- A jaki mamy wybór? - odpowiedział pytaniem na pytanie, już ciągnąc go w stronę osiedlowego sklepiku - Dzień dobry - przywitał się, uśmiechając do sprzedawczyni i nie dając Yukhei'owi czasu by coś powiedzieć.
- Ktoś tu ma dużo energii, co? - Yukhei spojrzał roześmiany na starszego.
- Po prostu jestem szczęśliwy.
Tym zdaniem całkiem go uciszył, ale też uszczęśliwił. Ilość pozytywnych uczuć przekraczała dla niego normę i miał wrażenie, że w końcu twarz zacznie go boleć od nadmiernego uśmiechania się. Zwyczajnie był tak szczęśliwy, że nie mógł przestać. Oboje byli.
- Chcesz truskawkową oranżadę? - Jungwoo zwrócił się do niego z butelką różowego napoju w ręce, a Yukhei prawie parsknął śmiechem odpowiadając.
- Chcę ciebie.
Przez moment zapanowała cisza, po której Jungwoo dosłownie parsknął śmiechem, udając że jest zażenowany. Blondyn i tak widział wypieki na jego policzkach, a satysfakcja jaką przyniósł mu ten żarcik była niewyobrażalna.
- Jak będziesz tak dalej robić to będę specjalnie chodził drugą stroną ulicy - zażartował Kim, wybierając drugą butelkę z półki - A teraz chodź, bo serio się spóźnimy i będziemy tu sterczeć do rana.
- Spoko, szefie. Zrozumiano.
Jungwoo obrzucił go ostatnim zrezygnowanym spojrzeniem zanim zapłacił za napoje, mimo zaprzeczeń Wonga. Z argumentem, że i tak zafundował mu już wejście do ogrodu i "niezapomnianą randkę", sam za nie zapłacił i wytargał chińczyka ze sklepu również siłą.
Nie mógł sobie wyobrazić, żeby ten dzień skończył się jeszcze lepiej, a gdy rozmawiali, siedząc na trawie i odliczając minuty do przyjazdu autobusu, pomyślał, że może coś się w nim jednak zmieniło. Może mógł zaryzykować. Może mógł pokochać Yukhei'a bez lęku o bycie pozostawionym samemu?
Nie chciał na te pytania odpowiadać w tamtej chwili. Dokładnie wtedy chciał tylko i wyłącznie cieszyć się chwilą i z uwielbieniem obserwować czekoladowe oczy i piękny uśmiech chłopaka.
violets & moonlight
co tam misie
nie było mnie dobry miesiąc, ja wiem, po prostu nie miałam siły tego pisać i skupiłam się na wszystkim oprócz v&m. przepraszam;((((
jak się czujecie? fajnie w szkole?
CZYTASZ
Violets and Moonlight ─ luwoo
FanfictionKażda osoba od urodzenia ma swój własny tatuaż, związany ze szczęśliwym wspomnieniem, charakterem, swoją przyszłością lub ważną rzeczą. Gdy się zakochujesz, na twoim ciele pojawia się tatuaż osoby którą darzysz uczuciem, niemożliwy do usunięcia lub...