─20─

753 126 11
                                    

Podczas kręcenia grupowego filmu ciężko było komukolwiek dobrze ułożyć słowa. Rozstawali się z czymś, co było ich głównym zajęciem od ponad dwóch lat, stało się nie tylko hobby, ale pracą i dużą częścią ich życia. Zwyczajnie ciężko było im zamknąć tak wielki rozdział z życia.

Yukhei cały czas uśmiechał się lekko, podtrzymując ducha grupy. Prawdopodobnie gdyby nie on, reszta nie dałaby rady wszystkiego na spokojnie wytłumaczyć. Po bardzo długiej i męczącej godzinie, skończyli, a chińczyk zaoferował, że pierwszy nagra swoją część.

Gdy tylko chłopak wszedł do swojego pokoju, trzymając kamerę, o wiele cięższą niż zazwyczaj, uśmiechnął się do Jungwoo. Brunet bez słowa wstał z krzesła i przytulił się do niego, widząc po jego twarzy, że potrzebuje trochę miłości. 

- Wszystko okej?

- Mhm. - Yukhei odsunął się lekko, rozczulając się trochę na widok Jungwoo - Pierwszy nagrywam filmik. Chciałbyś ze mną posiedzieć? Gdzieś za kamerą, po prostu nie chcę być sam.

Starszy kiwnął głową, odgarniając szybko kosmyki opadające na czoło Yukhei'a.

- Usiądę przy biurku, jakby co to mów.

Niecałe pięć minut później wszystko było gotowe, a Yukhei niezręcznie patrzył się to w kamerę to w oczy Jungwoo, który zerkał na niego znad swojego telefonu.

- Zacznij może od "Hejka"? - Koreańczyk uśmiechnął się, decydując się wstać i podejść do młodszego - O co chodzi?

- Nie wiem. Łatwiej było gdy Taeyong mówił.

- Nie stresuj tego, Yukki. Po prostu powiedz, co czujesz.

- Czuję wielką miłość do ciebie, ale chyba nie o to chodziło. - uniósł figlarnie brwi, śmiejąc się.

Jungwoo zarumienił się mocno, krzywiąc twarz z zażenowania pomieszanego z zawstydzeniem. 

- Ja ciebie też kocham, ale nie o to chodziło. Powiedz po prostu, że jest ci przykro, ale chcesz się rozwijać. Kochasz swoich fanów, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy i musisz skupić się na szkole i przyszłej karierze. Mów szczerze i od serca.

- Naprawdę jesteś mądrzejszy ode mnie. - cmoknął go w usta, a Jungwoo z małym uśmiechem wrócił na swoje miejsce. - Okej, od czego by zacząć...

Kim słuchał uważnie słów i tłumaczeń młodszego, zauważając że momentami Yukhei wpatrywał się bardziej w jego postać, a nie obiektyw. Mimo to chłopak mówił płynnie, zrozumiale i szczerze, w pewnym momencie zacinając się i spoglądając na Jungwoo.

- Przepraszam, chciałem powiedzieć coś o moim chłopaku, ale właściwie... Jungwoo, chcesz być moim chłopakiem? - na niewyraźne kiwnięcie głową uśmiechnął się dziecinnie, kontynuując swój wywód, a brunet otworzył usta, nie wiedząc co powiedzieć.

A Yukhei niewzruszony kontynuował, nie poruszając więcej tematu.

I Jungwoo naprawdę zastanawiał się, co takiego zachodzi w głowie młodszego, ale tylko prychnął cicho śmiechem i wrócił do wpatrywania się w mówiącego chłopaka, starając się ignorować to uczucie rozczulenia i spełnienia, które wywoływało rumieńce na jego policzkach.

Możliwe, że gdy Yukhei skończył, starszy w napływie emocji powiedział mu paręnaście razy, że go kocha. I możliwe, że Ten potem śmiał się z nagrania, na którym przez dobre parę minut stali przytuleni i rozmawiali, niekiedy skradając sobie pocałunki.

-

- Seulgi, jesteście już?

Słowa chłopaka odbiły się echem po pustym mieszkaniu, a on sam westchnął i rzucił klucze na blat. Nie spodziewał się, że dziewczyny wrócą z pracy na czas, ale i tak było mu trochę przykro, że kolejną niedzielę spędzi sam. Nie chciał już zawracać głowy Yukhei'owi, bo nie dość, że u niego nocował, to jeszcze długo siedział u chłopaków, łapiąc nawet dobry kontakt z Yutą. Cieszyło go to, bo w końcu był przyjacielem jego chłopaka.

Och, jak pięknie to brzmiało w jego głowie.

Ale wracając, Jungwoo naprawdę wolałby spędzić ten dzień w towarzystwie, co nie było zbyt możliwe zważając na jego kręg znajomych, który zawierał może siedem osób.

Dlatego rzucił się na kanapę i otworzył laptopa, decydując się przejrzeć swoje starsze drafty i zarysowania jakichś pseudo przyszłych książek. Nie zdążył nawet otworzyć dokumentów, gdy fala powiadomień zalała jego komputer, swoimi wielkimi literami całkiem go rozpraszając. Domyślając się, o czym są, włączył tryb cichy i poczekał aż wszystkie wyskoczą, by potem usunąć je z pulpitu. Zdenerwowany otworzył w końcu jeden z plików i wczytał się jeszcze raz w swoje słowa, przypominając sobie o czym w ogóle była ta praca. 

"chłopak florysta i klient, tatuaż szyja, 1960 Ameryka"

Tak, wiele mu to mówiło o zamyśle. Usunął ten oraz więcej takich plików i zmarszczył brwi gdy jego telefon zawibrował, oznajmiając przychodzące połączenie.

- Halo? - odebrał, odsuwając się od ekranu laptopa.

- Hej, Jungwoo, tu Doyoung. Trochę znikąd dzwonię, ale chciałem się spytać czy w poniedziałek będziesz w pracy. 

-  Tak, coś się stało?

- Nie wiem do końca, ale od znajomej znajomego wiem, że krążą plotki o tobie, głównie tym, że Jisoo ma do ciebie sprawę. Chciałem ci tylko dać znać, bo Kim nie należy do najmilszych gdy czegoś chce, a z tego co słyszałem, raczej nie spodoba ci się jej prośba.

- Moment, co masz na myśli?

- Cała ta afera z twoim chłopakiem, jak podejrzewam. Nie musisz mi nic mówić, po prostu się za ciebie cieszę, ale Jisoo widzi w tym okazję. Ty wiesz najwięcej o sytuacji i dla naszej internetowej strony to byłaby kopalnia złota. Artykuł z najlepszym źródłem, i tak dalej.

- Przecież się domyśla, że się nie zgodzę. Kto by się na to zgodził? - Jungwoo odłożył komputer na stolik i przeczesał włosy ze zdenerwowania.

- Podejrzewałem, że ty nie, dlatego do ciebie dzwonię. Nie ufaj jej jak ci zaproponuje nie wiadomo jakie podwyżki i promocje, bo nie dotrzyma słowa. A nie spróbuje cię nawet zwolnić, bo sama Prezesowa cię rozpatrzyła, po prostu uważaj, bo ta kobieta może zamienić to biuro w piekło żeby wyciągnąć od ciebie informacje zanim inne redakcje będą wiedziały.

- Dziękuję, Doyoung, wiszę ci wielką przysługę. Zdrowiej tam - dodał ciszej, chowając twarz w dłonie - Jeszcze raz dzięki, do zobaczenia.

- Nie ma sprawy Jungwoo, bądź ostrożny. - po tych słowach rozłączył się, zostawiając Jungwoo samego z wielkim problemem i małą chęcią znalezienia rozwiązania. 

Czy nic naprawdę nie mogło choć raz iść po jego myśli?


violets & moonlight

na umilenie dnia, bo osobiście potrzebowałam jakiejś miłej rzeczy żeby się na wykończyć XDD znienawidzę hiszpański w takim tempie.

powodzenia w szkole/pracy bubole <3


Violets and Moonlight ─ luwooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz