Rozdział 3

6K 467 230
                                    

" Baba Jaga"

Sam

Cholera, ta walizka jest jak piąte koło u wozu. Najchętniej wyrzuciłbym ją, ale są tam żelki od cioci, przywiezione zza granicy.

Zza drzew ukazały się dwa potężne wilki, ale czułem, że jest ich więcej. Dyszałem już ze zmęczenia, ale nie miałem gdzie się schować, aby odpocząć.

Wreszcie wybiegłem z gęstwin i uciekałem przez łąki. Nie było to dobre rozwiązanie, ale jedyne jakie wpadło mi do głowy.

Ujrzałem wioskę. Ale najpierw dom położony kilka metrów od niej. Wyglądem przypominał starodawną chatę, ale za to miał śliczny ogródek.

Z racji tego, że właśnie ten dom znajdował się najbliżej mnie, zacząłem biec w jego stronę.

Przeskoczyłem płot, który ledwo trzymał się na nogach, po czym zacząłem dobijać się do drzwi. Kiedy nikt nie otwierał, a wilki były coraz bliżej, postanowiłem nacisnąć klamkę. Wtedy te otworzyły się, więc wszedłem do środka, zamykając je na rygiel.

- Ooo...- pojawiła się niska, przygarbiona staruszka. - Wnuczek przyjechał. - zaskrzeczała.

Chciałem jej odpowiedzieć, że mnie z kimś pomyliła, jednak nie zdążyłem.

Do drzwi zaczęły się dobijać wilki, ale już w postaci ludzkiej.

- Otwierać! - zawołał mężczyzna.

Staruszka podeszła do nich, ku moim obawom, je otwierając.

- Ooo...- zaskrzeczała. - Goście.

Dwoje mężczyzn weszło do środka i stanęło naprzeciw mnie. Przejrzali mą postawę wzrokiem.

- Kim jesteś?! Nie należysz do naszej watahy! - rzucił oskarżycielsko.

Babcia podeszła do niego, zdzielając go wałkiem po plecach.

- Co za durny pies! Przecież to mój wnuk i wiadome raczej, że dopiero zamierza do was należeć!


Zrezygnowane wilki usiadły na krześle, tak jak prosiła je staruszka. Ta sama zaczęła robić herbaty, w międzyczacie rozmawiając z nimi. Ja wolałem siedzieć cicho, ponieważ ona lepiej dogadywała się z alfą oraz betą.

- Zatem...Kim on jest? - zapytał znudzony beta.

- To mój wnuk Szymuś. - pogłaskała mnie po głowie.

- Nieprawda! Jestem Sam! Sam Wistwood. - odpowiedziałem.

- I jest betą. - dokończyła babcia.

Wtedy zabrakło mi tchu. Nie wiedziałem czy ona wie, ani czy dobrym pomysłem byłoby zaprzeczyć jej słowom.

- Ooo...- zaskrzeczała kobieta. - Wypiliście herbatkę....Zatem wynocha z mojego domu, wstrętne, głupie psy! Won! Nie chcę was tu widzieć! - przegoniła wilki miotłą za drzwi.

Byłem lekko w szoku.
Co to za wariatka?

- A więc to ty jesteś moją babcią? - zapytałem z podejrzliwością.

- Ależ oczywiście, półgłówku! Właśnie obroniłam ci cztery litery, smarkaczu! - zmywała nauczynia.

- Ale...Jak to? - zdziwiłem się.

- Eh...Gdybyś się nie urodził omegą, to w spokoju mogłabym zdechnąć. Ale nie! Przed śmiercią muszę ciebie niańczyć! - zaczęła. - A więc posłuchaj, śmierdzielu. Te typki pochodzą z watahy Roststone. Gdyby się dowiedziały, że jesteś omegą zapewne zamęczyłyby cię na śmierć. - machnęła ręką. - Nie, żebym tego nie chciała, czy coś, ale sama nią jestem.

- Zaraz...Jak to zamęczyć na śmierć? - przełknąłem głośno ślinę.

Grunt, że byłem wcześniej w toalecie i nie musiałem martwić się pęcherzem.

- No tak to. Albo cię wyruchają jak lalkę, albo zagonią do ciężkiej roboty. Wybacz mały, ale oznaczony jeszcze nie jesteś, a więc można powiedzieć, że należysz do każdego, prawiczku. - skończyła sprzątać.

- Czyli...Będziemy kłamać, że jestem betą? - zapytałem drżącym głosem.

- Pewnie! Coś tam wymyślę. Ale teraz najważniejsze...Szykuj się na test. - uprzedziła.

- Jaki test? - głos automatycznie mi się załamał.

- Aaaa, będziesz tam musiał zlać kilka typów, ale to nic takiego. Poradzisz sobie. - machnęła na problem ręką.

Co prawda umiem walczyć, pokonywałem bety oraz alfy, ale...Teraz siły mnie opuściły, a ja zaprzestałem na jakiś czas ćwiczeń.

- Tak właściwie, to co to za miejsce? - przerwałem niezręczną ciszę.

- Tutaj mieszkają wilki, jednak kilka godzin stąd jest miasto pełne ludzi. Dojedziesz tam rowerem. - opowiedziała. - A tak na serio, to Daphne wyrzuciła swojego synka? Dumę jej rodziny?

Skrzywiłem się. Kiedyś matka była ze mnie dumna, jednak jak widać...Kobiety są zmienne. Albo po prostu rodzina rasistów.

- Dobra, jak się tak nudzisz, to chodź mi przy pyrkach pomóc. - wstała.

- Czy to nowy rodzaj ścierki do kurzu? - podrapałem się po brodzie.

----------------

Rozdziały będą krótsze, abym mogła dodawać je częściej i zmieniać bieg wątku jak mi się coś nie spodoba. Po prostu chcę wszystko bardziej przemyśleć.

Dziękuję za uwagę!

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz