" Zwerbowany"
Fritz
Sam zemdlał. Tak po prostu.
Wziąłem go pod rękę i wyszedłem z lokalu. Nawet ja - zwykła, szara beta, czułem jego silnie wydzielane feromony. Chłopak dostał pierwszej rui, z tego co zauważyłem.
W sumie, czemuż by się dziwić? Nie bierze żadnych leków. A skąd to wiem? Ponieważ zapach omegi, podczas brania ich jest ciut inny, jednak tylko ja umiem to wyczuć. Jestem wyjątkowy, moje drogie!
Zabrałem go do wioski oraz zatargałem do swojego domu.
- Pchiełko, już wróciłeś?! - zawołała mama z kuchni.
- Tak! - krzyknąłem. - Przyprowadziłem koleżankę!
Sam
Zobaczyłem czyjąś rozmazaną postać. Była piękna. Krótkie, blond włosy, podchodzące w rudy, niebieskie oczy i...I wtedy wróciła ostrość obrazu.
- Fritz, ty dupku! Czemu wisisz nade mną jak sęp?! - wrzasnąłem podnosząc się do siadu.
- A tak słodko spałeś. - odsunął się ode mnie.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Wiedziałem, że nie jestem u staruchy. W ogóle! Skąd Fritz wiedziałby gdzie mieszka ta kurwa? Nawet ja wolałbym nie znać tej tajemnicy.
Wtedy do salonu weszła szczupła, pełna walorów kobieta. Miała czarne, loki sięgające barków oraz biały fartuszek.
- Przyniosłam leki, skarbie! - przede mną, na stoliku, położyła tacę z tabletkami, a także szklanką wody.
- Po co mi to? - zapytałem.
- Och, to oczywiste! Przechodzisz pierwszą ruję! To bardzo ważny okres dla młodych omeg. - wyjaśniła. - Pchiełko, opowiedz mu więcej, bo robię ciasteczka. - zmierzyła Fritza wzrokiem, a potem wróciła do kuchni.
- To jak...- spojrzałem na niego. - Wytłumaczysz mi?
- No pewnie! - ucieszył się, że został o to poproszony. - A więc... Omegi dostają pierwszej rui kiedy podniecą się przez kogoś, albo spotkają swojego przeznaczonego. To normalne. Teraz będziesz miał ją nieregularnie, ale po ciąży wszystko się ustabilizuje. - cały czas się uśmiechał.
- Nie chcę być męską dziwką przez jakiegoś alfę! - zaczerwieniłem się.
Fritz spojrzał na mnie z politowaniem, uderzając się w czoło.
- Teraz chcę zrobić z tobą wywiad. Powiedz, byłeś blisko z jakimś alfą lub ładnym betą? - spoważniał. - Oprócz mnie, oczywiście. - wyszczerzył zęby.
Walnąłem go w głowę.
- Cymbał! Oczywiście, że nie. Po prostu patrzyłem na ludzi! To, w końcu, nic złego! - fuknąłem.
- Na serio ktoś był taki seksowny?! - zdziwił się. - Albo...Był to twój przeznaczony...
- Raczej to pierwsze. - odparłem niemal natychmiast.
- Dlaczego tak sądzisz? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Hm...To niemożliwe, abym miał przeznaczonego. - mruknąłem. - Chyba. - dokończyłem, rumieniąc się.
Fritz wybuchł śmiechem, ja zaś rzuciłem się na niego z pięściami. Niestety nasza bijatyka zamieniła się w walkę na łaskotki, którą przegrałem. Nagle straciłem równowagę i spadłem z kanapy, wraz z rudym.
- Chłopcy! Przyniosłam ciasteczka. - uśmiech zszedł jej z twarzy, kiedy zobaczyła mnie wiszącego na podłodze, nad jej synem. - To ja może wyjdę. - zawróciła do kuchni.
- To nie tak! - wstałem z chłopaka cały czerwony. - I widzisz co narobiłeś, cymbale? - warknąłem, mordując go wzrokiem.
- E tam, było fajnie. - uśmiechnął się.
Lewis
Usiadłem przy Eanie*. Nawet jako beta pachniał jak alfą oraz miał równe powodzenie. Grunt, że był mądry i nie cycki mu w głowie.
- To jak? Ile mamy chętnych do testu? - zapytałem, ignorując ręce omeg, które dotykały moje ramiona i kolana. Podniecenie zniknęło kilka lat temu.
- Tylko czterech. - odparł ze smutkiem .
- To chyba jakaś kpina! - warknąłem z oburzeniem. Beta, która mi towarzyszyła lekko mnie uspokoiła, po czym rozkazałem, aby Ean ponownie wrócił do tematu.
- Alfo, od dawna nie mamy zbyt wielu chętnych członków. Gdybyśmy mieli jakąś Lunę, to ten problem byłby tylko drobnostką. - przyznał szczerze.
- Wieeem! - mruknąłem od niechcenia.
Odkąd wilki zaczęły odchodzić od watahy i nikt nowy nie chciał dochodzić, zaczęli truć mi dupę Luną.
Tak naprawdę wcale nie chcę jej szukać. Nie mam czasu na kobiety, dzieci, ani romantyczne gówna.
Nagle poczułem się obserwowany. Zacząłem rozglądać się po lokalu i faktycznie, patrzyły na mnie jakieś oczy. Niestety nie widziałem tej osoby przez ciemne okulary, które wtedy miałem. Potem poczułem już tylko piękny zapach. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, ale chwila minęła szybko, tak jak się zaczęła.
- Wszystko w porządku? - zapytał zmartwiony.
- Nie. - odpowiedziałem. - Poczułem coś. Dochodzi jakaś nowa omega? - zapytałem, po czym beta spojrzał na listę.
- Nie, są same bety i jedna alfa. - odparł.
- Na naszych terenach kręci się jakaś do ruchania. Ukrywa się. Musisz ją znaleźć. - warknąłem, wydając rozkaz.
- Zwariowałeś?! - oburzył się. - Lewis! Nie będę zajmował się twoimi dupami do ruchania. Mogło ci się, przecież pomylić!
Wstałem i złapałem go za kołnierz, unosząc do góry.
- Masz to zrobić. - moje oczy zabłysły czerwonym blaskiem.
- Lewis? - przeraził się. - Co jest z tobą?
- Nie wiem...- puściłem go. - Ale czuję, że ta sprawa jest ważna. Wykonaj zadanie. - zakończyłem temat.
------------
* W tej książce będę odmieniać nawet nie polskie imiona, w znany nam sposób.
I tak oto doszła perspektywa alfy.
Yay :)

CZYTASZ
~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]
WerewolfŻycie piętnastoletniego Sam'a legło w gruzach kiedy okazało się, że nigdy nie był alfą, a omegą. Musiał zapomnieć o kontynuowaniu nauki sztuki walki oraz wypisać się z elitarnej szkoły, do której należał. Pewnego dnia przychodzi do chłopaka list, we...