Rozdział 22

4.3K 359 34
                                    

" Zapierducha"

Fritz
(Dawno nie było jego perspektywy)

- Ean! Gdzie?! Gdzie on jest?! - krzyknąłem zrozpaczony.

Mój mały Sam zaginął i to jeszcze pod okiem czujnego Eana.

- Za chuja nie wiem gdzie. Puść mnie do kurwy nędzy! - dopiero jak również uniósł głos, zdałem sobie sprawę, iż trzymałem go mocno za ramiona, potrząsając z nerwów.

- Ean, cioto! Trzeba go znaleźć! Biedak miał ruję! I co z nim?! Sam, wracaj do tatusia! - zacząłem się drzeć.

Ean wywrócił oczami, po czym dołączył do misji.

Lewis

- Nic takiego? Nie mów, że tego nie słyszałaś...- uniosłem brew.

- Mówię, że na górze są koty! - usprawiedliwiła się, ale jej nie uwierzyłem.

Już wiedziałem co powiedzieć Kriss. Poczułem natychmiastową potrzebę spotkania się z nią.

- No to...Ja już będę szedł. - powiedziałem jak gdyby nigdy nic.

Ta uśmiechnęła się jakby z ulgą, po czym odprowadziła mnie do drzwi.

Kiedy je zamknęła ściągnąłem swoją koszulkę, a następnie przemieniłem się.

W posturze masywnego wilka, pobiegłem w stronę rezydencji.

Sam

- Poszedł już? - szepnąłem, widząc ją w drzwiach strychu.

- O mój Boże! Wszędzie mokro i pełno krwi! Mój biedaczek! - przyklękła przy mnie.

Położyła moją głowę na swoich kolanach i zaczęła ją głaskać. Poczułem ulgę. Brakowało mi bliskości, a ze strony starej kurwy nie mogłem tego oczekiwać.

No błagam, wyobraźcie sobie  wiedźmę uśmiechniętą jak anioł. Jeśli to widzicie, to proszę, odstawcie dopalacze. Przynajmniej na jakiś okres.

- Co teraz? - mruknąłem zaspany.

- Spokojnie, zostanę tu z tobą dopóki nie oprzytomniejesz. Gdybym miała siłę, przeniosła bym cię do mojej sypialni, ale musisz się zadowolić tłuszczem, który posiadam. - zachichotała.

Miała do siebie ogromny dystans. Rzadko spotykałem otyłe osoby, które były w stanie śmiać się ze swojej tuszy. Ale mimo wszystko jej współczułem. Bycie "innym" w tych czasach jest ciężkie.

- Wcale nie jesteś gruba. - mruknąłem.

Ta uśmiechnęła się ciepło, kręcąc przecząco głową.

Nagle moje powieki zrobiły się strasznie ciężkie. Nie wytrzymałem. Po prostu oddałem się zmęczeniu.

Lewis

Zbliżałem się do swojej rezydencji, kiedy nagle wyczułem podejrzany zapach. Był on mocny jaki posiadał alfa, ale jednak dało się wyczuć coś na wzór zapachu kwiatów, albo perfum.

Wtedy mnie olśniło.

- Witaj, Alfo. - odezwała się Zoe.

Odwróciłem się, widząc posturę swojej siostry.

Jej szczupła twarz, zawierająca odrobinę tapety, różowe tęczówki oraz czarne włosy do ramion, lekko falowane - dobrze ją pamiętałem, nic się nie zmieniła.

Zaś jej ciało od czasu dzieciństwa, owszem. Znacznie urosła. Niezwykłe śliczna oraz wypukła, jak na kobietę alfę przystało. Jej ubranie składało się z różowej koszulki, czarnej katany, a także rurek i różowych butów na obcasie.

- Dawno się nie widzieliśmy. - mruknąłem niezbyt zadowolony jej przedwczesną wizytą.

- To prawda. - uśmiechnęła się. - Zdążyłam już poznać twoją przyjaciółkę. - odsłoniła związaną Kriss, która dostała mocno w głowę, przez co straciła przytomność.

- Zawsze musisz robić tyle zamieszania? - przymrużyłem złowrogo oczy.

- Po prostu uwielbiam robić ci niespodzianki. - wyszczerzyła się bardziej. - Wiem, że mnie tu nie chcesz, ale doszły do nas plotki o twojej omedze. Pokaż ją. - zażądała.

Westchnąłem. Chciałem powiedzieć o tym rodzinie dopiero na wspólnym obiedzie.

- Najpierw chodźmy do mnie. Pokażę ci twój pokój. Pewnie jesteś zmęczona. - podeszłem do Kriss, którą rozwiązałem.

Zebrane w około bety na szczęście się nią zajęły.

Zbliżyłem się do siostry. Dotknąłem jej pleców, namawiając tym gestem, aby podążyła ze mną w stronę rezydencji. I tak też zrobiła. Chciała wiedzieć wszystko, ale była cierpliwa. Pewnie nie przez przypadek.

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz