" OcH TyGrYsIe! "
Sam
- Szybko! Schowaj się! Idź na strych! - rozkazała szeptem, wskazując na schody.
Szybko popędziłem na górę, po czym schowałem się za zaryglowanymi drzwiami.
Podłoga była drewniana, a przez jej wiek oraz pasożyty posiadała małe szparki, przez które mogłem zobaczyć każdy pokój.
Widziałem jak Breda z niepewnym uśmiechem otworzyła drzwi chłopakowi.
Straciłem czucie w nogach, dzięki przytomnym jeszcze ręką, opadłem na podłogę bez wielkiego hałasu.
Kobieta zaprosiła go do środka, a on od razu udał się w stronę salonu.
Przeczołgałem się, z cichym jękiem, do dziury, z której mogłem dokładnie zobaczyć dwa różowe fotele i jeden stolik.
Ten usiadł na tym samym co ja zazwyczaj. Wszystko działo się tak samo tylko, że zamiast mnie znajdował się tam Lewis.
Och! Nie mogę o nim myśleć! Tak bardzo chcę teraz krzyknąć jego imię.
- Był u ciebie Sam? - zapytał od razu, po zajęciu miejsca.
- Ym...- Kobieta się zestresowała. - Owszem, był rano, a co?
- Trochę zastanawia mnie co on u ciebie robił? - blondyn uniósł brew podejrzliwy.
- Och...Ostatnio...- zaczęła szukać wymówki. - Tak jakby u mnie pracuje. Płacę mu za drobne czynności. - uśmiechnęła się.
Syknął poirytowany.
- Co on sobie myśli? - fuknął, co mnie trochę zabolało. - Powinien to zrobić bez kiwnięcia palcem. W końcu ty jesteś aktualną omegą stada! - prawie wyszedł z siebie.
Nawet nie pomyślał o tym, iż te nerwy są przez zapach wydobywający się z góry.
- Lewis, przestań! - spanikowała. - To taki dobry chłopak! Czułabym się głupio nie dając mu nic w zamian za taką pomoc.
No fajnie...Wcale jej nie pomogłem.
- Eh...- westchnął. - No tak...Ty zawsze jesteś taka niewinna i...Czasami zbyt dobra. - podsumował. - Ciekawe czy moja omega też taka jest.
Jest. Jest tysiąc razy lepsza! To chłopak ale co tam! Jestem najlepszy! I w dodatku cały twój! Dotknij mnie! Jestem blisko! O, tu na górze!
Wilk, zamknij się.
Auuuu! Bierz mnie, Lewis! Na tu czekam!
- Ten wilk jest głupszy ode mnie. - poruszyłem się niespokojnie.
- Co to było? - Lewis usłyszał skrzypnięcie desek.
- To...To tylko...Koty! Tak, tylko koty. - na czole Bredy pojawiła się kropelka potu.
- Koty? Tutaj? Jesteś pewna, że to nie jest żaden szkodnik? - zmartwił się.
- Ależ oczywiście, że nie! - próbowała wybrnąć z sytuacji.
Oczywiście, że jestem szkodnikiem, ale dla ciebie mogę być nawet ofiarą~
Skuliłem się z bólu. Tabletki przestały działać, albo postanowiły ugadać się z moim wilkiem, posiadającym niedojebanie mózgowe i oboje mnie gnębią.
Kurwa, o czym ja myślę?
Ból zaczął się nasilać.
Lewis
- Tak w ogóle...Jak mam przedstawić innym tą betę? - zapytał smutno.
- Hm...No tak...Chyba nie będą zadowoleni, że zamiast twojej omegi zobaczą betę i w dodatku jej brata. - zauważyła.
- To prawda. Będę poirytowani, ale Sam powiedział, że ona jeszcze nie przyjedzie. Szlak, nawet nie wiem jak ma na imię. - było mu głupio z tego powodu.
Breda uśmiechnęła się pogodnie.
- Może to odpowiednia pora, abyś porozmawiał o niej z Samem? - zaproponowała.
- Tak myślisz? - spojrzałem na nią spode łba.
- Tak! - złapała moją dłoń, okazując wsparcie. - Tylko...Nie wywieraj na nim stresu... Jeszcze nie może się odnaleźć.
- Rozumiem. - wstałem. - To ja już...
- Ała...- z góry wydobył się czyiś jęk.
- Co to było? - zapytałem.
- To...Nic takiego! - Kobieta widocznie się zdenerwowała.
Teraz byłem pewny, że ona coś knuła.
Ean
Po zaprowadzeniu alfy do rezydencji, wróciłem prędko do Sam'a. Niestety serce zaczęło mi być szybciej, kiedy maluch nie był tam, gdzie go zostawiłem.
- Kurwa! - zakląłem. - Sumienie i Fritz mnie zabiją! - zdenerwowany wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do chłopaka.

CZYTASZ
~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]
Kurt AdamŻycie piętnastoletniego Sam'a legło w gruzach kiedy okazało się, że nigdy nie był alfą, a omegą. Musiał zapomnieć o kontynuowaniu nauki sztuki walki oraz wypisać się z elitarnej szkoły, do której należał. Pewnego dnia przychodzi do chłopaka list, we...