Rozdział 37

3.6K 324 104
                                    

" Kuba Rozpruwacz "

Sam

Wszystko widziałem w zwolnionym tempie.

Vicki, zazdrosna o subtelną Marie, pchnęła ją, aby zwrócić uwagę Lewisa i udowodnić, że kobieta ze strefy K, to chodząca oferma.

Niestety nikt oprócz mnie nie wiedział, że blondynka jest w zaawansowanej ciąży i jeżeli cokolwiek naruszy jej płód, tak jak upadek, może przyspieszyć poród, bądź...

Marie złamał się obcas, ponieważ nie dostała prześlicznych szpilek, tak jak omegi z elity. Jej był zużyty i ledwie trzymał się na nogach. Nie wspomnę, że Fritz musiał nam pomagać go sklejać oraz zszywać.

Kobieta leciała w dół. Lewis był zdezorientowany, a Vicki pełna gniewu. Jedynie ja mogłem jej pomóc.

Czas znowu wrócił do normy.

- Ean?! - wykrzyknął Lewis.

Brązowowłosy złapał Marie w talii, w porę pomagając złapać równowagę. Odetchnąłem z ulgą.

- Co ty tutaj robisz?! - zapytał zdziwiony Alfa.

- Ja? - odparł obojętnie. - Nic. Podwiozłem tutaj kogoś.

Nagle zza jego pleców wydobył się skrzeczący odgłos, a po chwili zobaczyłem starą kurwę siedzącą na Eanie.

- Z drogi, śledzie! Babka jedzie! - zawołała, wymachując groźnie ręką.

Dobrze, że pod sukienką nikt nie widział wtedy mojej miny.

- Co tu się kurwa odpierdala?! - krzyknął zdenerwowany Vicki. - Kim jest ta stara kobyła?!

- Jak ty się do mnie odzywasz, dziewucho?! - wrzasnęła tak samo głośno. - Ean, podjedź no do niej. Ja ją nauczę wychowania. - zwórciła się do bety.

Marie wykorzystała sytuację. Wzięła dyskretnie Lewisa za rękę, po czym zaczęła prowadzić go do strefy K.

- Dokąd idziemy? - zapytał po wyjściu z pokoju, z którego wydobywały się krzyki Vicki i starej kurwy.

- Zobaczysz na miejscu. - odpowiedziała, zbywając go.

Alfa nie pytał już o nic więcej, a pozwolił się prowadzić dalej. Droga minęła w niezręcznej ciszy, ale blondyn nie mógł zachować spokój kiedy wszedł do pokoju strefy K, widząc biedę i nędzę.

- Fritz? - zobaczył rudowłosego.

Ten odwrócił się do niego bokiem, z miną obrażonego dziecka.

- Hmpf! Co ty tutaj robisz? - nie obdarzył go spojrzeniem.

- Już wyjaśniam. - odezwała się Marie.

Podniosła fałdy swojej sukni, pozwalając mi wyjść. Tak też zrobiłem, pomimo tego iż wstydziłem się, że miałem na sobie jedynie wyblakłą, brązową poszewkę kołdry.

- Sam?! - otworzył usta ze zdumienia.

- Ja...- zacząłem nieśmiało spuszczając głowę. - Proszę, wyciągnij nas stąd...- nie wytrzymałem.

W moich oczach pojawiły się łzy.

Ean

- I co dziewucho?! - wrzasnęła babka, stając przy leżącego na podłodze chłopaka. - Leżysz i kwiczysz! - dobiła ją.

- Skończyłaś już te swoje kurewskie widzimisię ? - zapytałem poirytowany.

Stałem tam około dziesięciu minut, kiedy ta dawała ochrzan temu kurwiu. Dobrze, że nie wiedziała, iż to mężczyzna... Jaja by mu urwała.

- Wydaje mi się, że tak. - mruknęła zadowolona. - No chyba, że...

- Nie. - powiedziałem stanowczo, biorąc ją jak worek ziemniaków. - Idziemy szukać Sama. Potem zabawisz się w Kubę Rozpruwacza.

Zacząłem się kierować zapachem Fritza. Już nie mogłem się doczekać, aby złapać go w ramiona, pocałować, ścisnąć jego pośladek i wyruchać na kanapie rodziców.

Lewis

Coś mnie tknęło.

Nie wiem co. Jakoś serce zaczęło mi się kruszyć widząc jego łzy. Chciałem go przytulić i obiecać, że będzie dobrze, ale Fritz stanął nam na drodze.

- Nie możesz...- mruknął.

- A-ale dlaczego? To moja omega! - zawołałem.

- Dostał rui. - Fritz spojrzał na mnie oschle.


// Buuum! Kolejny rozdział!

Przepraszam że tak późno, ale jestem chora. Poza tym zrobiłam sobie krótką przerwę, aby wrócić z czymś fajnym. I oto jestem 😊😉😏

~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz