" Ruchanko :) "
EAN
Zaprowadziłem go siłą do męskiej łazienki, po czym przygwoździłem do ściany.
- Posłuchaj, wiewióro, mam dla ciebie propozycję. - spojrzałem z nutką grozy w głosie.
- No, słucham ciebie, jebnięty szczurze. - odpowiedział tym samym.
Kurwa, taki groźny, że się zesram.
To sarkazm, oczywiście.
- Te ubrania tak walą gównem, że wypadałoby je zdjąć. - dotknąłem jego swetra palcem wskazującym.
- Ty zaś jesteś tak staroświecki, że kupujesz ubrania w muzeum! - odepchnął mnie trochę.
O nie... Tak łatwo się nie dam.
- Wali ci z gęby jak z dupy koniu. - warknąłem.
Zrobiłem go w chuja.
Przyciągnąłem rudego do siebie, po czym obejmując pocałowałem go dosyć agresywnie. Ten nie protestował. Mruknął jedynie zamykając swoje oczy.
Przemówił dopiero kiedy się od niego oderwałem.
- Stanął mi. - wyznał.
- Ty. Ja. Do. Kibla. Ale już. - wskazałem na otwartą toaletę.
Sam
- Ej jedzenie już przyszło, a oni dalej nie wracają. - zacząłem się za nimi rozglądać.
- Nie przeszkadzaj im. Ean dopiero dzisiaj powiedział mi, że ma chłopaka. Ukrywali się trochę, a więc chwila dla siebie dobrze im zrobi. - odpowiedział.
Może nam też taka chwila dobrze zrobi?
Nie, nie powiem tego na głos.
- Sam? - spojrzał na mnie lekko zdziwiony. - Powiedziałem coś nie tak? Jesteś cały czerwony...
- Wiesz...- zaśmiałem się ze zdenerwowania. - Chyba zadzwonię do Fritza. - prędko wstałem od stolika. - Zaraz wrócę.
Udałem się w stronę wąskiego korytarza, który prowadził do łazienek oraz magazynu.
Oparłem się o czerwoną ścianę, po czym wykonałem telefon do cymbała.
- Halo? - zapytałem, kiedy odebrał.
- Ah~! Mam tam łaskotki! - jęknął. - No siema Sam, co tam? - zwrócił się do mnie. - Człowieku, ale ty jesteś boski~ !
- Yyy...- zakłopotałem się. - Co ty tam wyprawiasz?! Miałeś mi pomóc przy rozmowie z Lewisem, a ty co?! Uciekłeś sobie z Eanem! - wydarłem się na niego.
- Aaaah~ Uh, uh! Sam, ja się rucham z Eanem, a ty dupę zawracasz Lewisem! - starał się odpowiedzieć tym samym tonem.
- Co?! - szczena mi opadła.
- Boże, kurwa, rób to mocniej, bo nic nie czuję! Haaa~ Teraz dobrze~ - znowu pitolił do dominującego. - Sam, nie masz pięciu lat! Załatw to jak mężczyzna! Dasz sobie radę! - próbował mnie zmotywować. - EAN, NIE DOCHODŹ JESZCZE, POWIEDZIAŁEM!
- Mam być mężczyzną takim jak ty? - mruknąłem bardziej do siebie. - Chyba podziękuję. - rozłączyłem się.
Westchnąłem.
Ten to sobie potrafi wybrać moment na zabawy. Obiecuję, że jak wróci to urwę mu jaja i zakleję dupę klejem na gorąco!
Zestresowany, ze sztucznym uśmiechem, powróciłem do blondyna i usiadłem na swoim miejscu.
- I co? - zapytał.
- Yyy...Coś im obu wypadło. Są...Zajęci. - wymyśliłem wymówkę.
Po chwili naszą uwagę odwróciła młoda brunetka, w czerwonej sukience, która podeszła do lady i zwróciła się do obsługującej.
- Sara, klienci skarżą się na dziwne odgłosy z męskiego kibla. Pójdziesz to sprawdzić? Nie chcę sobie tipsów złamać.
Spojrzałem zarumieniony na Lewisa.
- Albo jednak wrócą szybciej. - uśmiechnąłem się nerwowo.
- Phi! To dobrze. Już myślałem, że będę musiał sam zapłacić za ich resztki. - zaczął konsumować jedzenie.
- To...Smacznego! - wyszczerzyłem się, robiąc to samo.
Po jakiś dziesięciu minutach, kiedy już opróżniliśmy talerze, przyszedł kelner po nasze naczynia oraz kiedy ten sam typek zaczął się niepokoić pełnym żarciem "kolegów", zjawiła się owa dwójka.
- No siema! - dosiadł się zadyszany Fritz.
Oboje byli rozczochrani, a ich ubrania pomięte i ubrane jakby na szybko.
- No nareszcie! - westchnął poirytowany alfa. - Zaraz, co wam się stało?
Fritz cały się zaczerwienił. Wtedy odezwał się Ean.
- Huragan, ot co. - wzruszył ramionami.
* *
- To cześć kochanie~ - Fritz rzucił się becie na szyję.
Jego pożegnaniem było lizanie swojego partnera nadzwyczaj intensywnie.
Chyba wiecie o co chodzi.
Kiedy tamci byli pochłonięci, podszedłem do Lewisa.
- Wiesz...- zacząłem nieśmiało. - Było dzisiaj całkiem miło, nieprawdaż? - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Taaa ..- mruknął. - Ale wolę nie wiedzieć co robiła ta dwójka na osobności.
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Oby nasze spotkanie się powtórzyło. Chodzi o randkę. - przyznałem.
- Pff..- prychnął. - Przeprowadzasz się do mnie, a więc myśląc twoim tokiem rozumowania randka będzie trwała całe twoje życie.
- Zaraz. - skamieniałem. - CO ?!
// dzisiaj dłuższy rozdział bo aż 600 słów xD
Jak się podoba?

CZYTASZ
~Perfect Omega A/B/O BL~ [ZAKOŃCZONE]
Kurt AdamŻycie piętnastoletniego Sam'a legło w gruzach kiedy okazało się, że nigdy nie był alfą, a omegą. Musiał zapomnieć o kontynuowaniu nauki sztuki walki oraz wypisać się z elitarnej szkoły, do której należał. Pewnego dnia przychodzi do chłopaka list, we...